➲ TYTUŁ "Sylwia Winnik"
➲ AUTOR Tylko przeżyć. Prawdziwe historie
rodzin polskich żołnierzy
➲ DATA PREMIERY 27.02.2019
➲
WYDAWNICTWO Znak
➲ ILOŚĆ STRON 287
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
PRAWDZIWE
OPOWIEŚCI RODZIN POLSKICH ŻOŁNIERZY.
DLA
NICH WOJNA TO CODZIENNOŚĆ.
Ta
książka jest dla mnie niezwykle ważna. Chciałam uchwycić w niej emocje ludzi,
którzy biorą udział w wojnie. Ich odwagę, oddanie, ale też strach i tęsknotę.
Słuchałam historii żołnierzy wyjeżdżających na misje, a później borykających
się z PTSD. Rozmawiałam z ich rodzinami, które swoją walkę toczą w codziennym
życiu. Moi bohaterowie czasami milczeli. To milczenie wyrażało więcej niż
słowa. Wszystkie wydarzenia, które opisałam, są prawdziwe i mogą dotyczyć
każdego z nas.
Sylwia Winnik
Sylwia Winnik
➲ MOJE ODCZUCIA
Jestem świeżo po lekturze
książki, siedzę i zastanawiam się czy można tę książkę ocenić? No bo jak ocenić
czyjeś życie? Raczej nie można. Sylwia Winnik w swoim reportażu przedstawia
niezwykłych bohaterów – żołnierzy i ich rodziny, których życie wcale nie było
łatwe. Niestety polska mentalność ludzi czasem sprawia, że tracę wiarę w ludzi.
Niektórzy myślą, że ktoś zostaje żołnierzem, bo można za to zarobić dobre
pieniądze. Ale czy ludzie, którzy tak właśnie myślą, byliby w stanie zamienić
się zatem miejscem z danym żołnierzem? Wątpię. Żołnierzem nie można nauczyć się
być, z tym trzeba się urodzić, do tego trzeba mieć powołanie.
Każdego dnia i w każdym miejscu,
niezależnie od tego jaki wykonujemy zawód może czyhać na nas niebezpieczeństwo.
Nigdy nie wiemy co nas spotka w danej chwili, czy nie wydarzy się coś złego.
Decydując się na bycie żołnierzem trzeba mieć świadomość, że wyjeżdżając na
misję można już z niej nie wrócić. I żołnierz, który się na to decyduje, musi
być tego świadomy. On, ale także i jego rodzina. Życie takich rodzin z całą
pewnością nie należy do najłatwiejszych. Czytając opowieści bohaterów książki
Sylwii Winnik dochodzę do wniosku, że to żony bardziej martwią się o swoich
partnerów wyjeżdżających na misję, aniżeli oni sami. Tak jak mówią, tam na
misji muszą się całkowicie skoncentrować tylko i wyłącznie na tym, aby być
czujnym i nie wpaść w zasadzkę, aby przeżyć. Myślenie w tym czasie o bliskich
mogłoby ich dekoncentrować. Ale wyobrażając sobie żony żołnierzy moje serce
ściska żal. To przez co one przechodzą nie mieści mi się w głowie. Wszystkie
obowiązki spadają na nie, do tego wychowywanie dzieci, radzenie sobie z
problemami, a do tego ciągła obawa o życie swojego męża. Oczywiście nie we
wszystkich przypadkach tak jest, o czym przekonacie się czytając książkę.
Misja zmienia człowieka. Jednych buduje, pozostawia piękne wspomnienia, daje dumę ze swoich przeżyć, szacunek kolegów z pracy i przyjaciół z cywila. Innych rujnuje, często razem z rodzinami.
Żołnierz po powrocie z misji jest odmieniony, w mniejszym bądź większym stopniu, zdarza się, że będąc ciałem w Polsce, duchem jest wciąż tam – na misji. Dziwnie reaguje na bodźce, bo jego umysł jest wyczulony, że tam każdy najdrobniejszy szczegół może spowodować zagrożenie życia. Wielu z żołnierzy cierpi na PTSD czyli zespół stresu pourazowego. Oni często nie mówią o tym co się tam dzieje, choć to wciąż w nich głęboko siedzi. Nie wszyscy potrafią sobie z tym poradzić.
Wiem, ile warte jest życie ludzkie. Widziałem, jak wymyka się z rąk. Jak jest bezcenne. Jednak patrząc na rodziców Tomka, moją rodzinę, wiem też, ile warci są ci, którzy na nas czekają.
Jak mówią, ich życie to ciągła tęsknota. Jeśli wyjeżdżają na misję to przynajmniej na pół roku. Zostawiają swoje żony, a często i dzieci. Nie wszyscy wytrzymują tę presję, nie każdy po jednej misji pragnie wybrać się na kolejną. Ci, którzy zostali do tego stworzeni nie mają oporów. Nawet, gdy dosięgnie ich jakiś uszczerbek na zdrowiu, kiedy zostają zapytani czy pojechali by znów bez wahania odpowiadają, że tak.
My jako ludzie powinniśmy mieć szacunek dla żołnierzy i powinniśmy ich wspierać. Oni nie jadą tam tylko i wyłącznie dla zarobku, bo czymże jest zarobek w porównaniu z tym, że mogą stracić życie w każdej chwili? Oni jadą tam, bo czują, że muszą, bo pragną pomagać, bo chcą się szkolić, bo zostali do tego stworzeni. Podziwiam kobiety, które trwają u boku żołnierza, bo dla nich samych ten związek poniekąd jest ich własną wojną.
Nie każdy wychodzi z tego żywy,
nie każdy wychodzi z tego cały. Zdarza się, że żołnierz ulega wypadkowi i do
końca życie pozostaje już kaleką. Przechodzi ciężką drogę, aby na powrót
odnaleźć się w normalnym życiu. Jest to czas próby nie tylko dla niego, ale i
jego rodziny.
Bardzo boli mnie podejście ludzi. Mówią: „Patrz, jeździ na wózku, na misji był i odszkodowanie dostał. Pieniądze mają!”. Wbrew pozorom, nie jest tych pieniędzy nie wiadomo ile. A nawet gdyby były… to jakim kosztem? Czy warte są utraty zdrowia? Czy ludzie, którzy tak mówią, powiedzieliby to samo o własnym mężu, synu, bracie, jeśli po wyjeździe na misję straciłby kończyny, doznał urazu i nie mógł chodzić? Czy naprawdę tak trudno postarać się chociaż postawić w sytuacji drugiego człowieka? Oddałabym wszystkie pieniądze i dom, żeby było normalnie, tak jak kiedyś. By mój Mariusz mógł chodzić i częściej się uśmiechał. Kiedy brakuje zdrowia, pieniądze do niczego się nie przydają.
W rodzinnej miejscowości miałam sąsiada w bloku, który został zawodowym żołnierzem. I myślę, że robił to z powołania. Kiedy się widywaliśmy, zawsze z zapartym tchem opowiadał (na tyle ile mógł) o tym, potrafił mi opowiedzieć jak rozebrać i złożyć broń w bardzo krótkim czasie. Gdzieś nawet chyba mam też jeszcze jego zdjęcia w mundurze.
Sylwia Winnik wykonała kawał
świetnej pracy przy powstaniu tej książki. Spotkała się z bohaterami swojej
książki, wysłuchując ich opowieści, które z całą pewnością nie były łatwe.
Myślę, że gdybym znalazła się na miejscu Sylwii, pewnie słuchając ich wylałabym
mnóstwo łez. Poprzez swoją książkę pragnęła pokazać nam, ile warte jest życie
ludzie i jak ważna jest obecność żołnierza na misji. Myślę, że udało jej się to
i że teraz każdy inaczej spojrzy na te sprawy.
Tylko przeżyć. Prawdziwe historie rodzin polskich żołnierzy to niezwykle cenna i warta uwaga książki. Ukazuje nam życie żołnierzy i ich rodzin takie jakie jest naprawdę, a nie takie jakim postrzegają go osoby postronne. Ich życie to ciągła walka, która nie raz i nie dwa ponosi jakieś straty. Myślę, że każdy powinien przeczytać i spróbować zrozumieć. Polecam.
Książkę tę zaliczamy do literatury faktu, reportażu.
Tylko przeżyć. Prawdziwe historie rodzin polskich żołnierzy to niezwykle cenna i warta uwaga książki. Ukazuje nam życie żołnierzy i ich rodzin takie jakie jest naprawdę, a nie takie jakim postrzegają go osoby postronne. Ich życie to ciągła walka, która nie raz i nie dwa ponosi jakieś straty. Myślę, że każdy powinien przeczytać i spróbować zrozumieć. Polecam.
Książkę tę zaliczamy do literatury faktu, reportażu.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.