Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Poligraf. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Poligraf. Pokaż wszystkie posty

czwartek, września 09, 2021

"Adres w sercu" Karolina Hejmanowska

"Adres w sercu" Karolina Hejmanowska

 


TYTUŁ  "Adres w sercu”

CYKL   Adres w sercu (tom 1)

 

AUTOR Karolina Hejmanowska

 

DATA PREMIERY 25.08.2020

 

WYDAWNICTWO  Poligraf

 

ILOŚĆ STRON 597

 

 

 

 

OCENA  3+/6

 

OPIS




 

On – przystojny, zbuntowany punkowiec, którego życie to jedna wielka impreza. Nie stroni od alkoholu i przygodnego seksu – bo właśnie tym i tylko tym są dla niego kontakty z kobietami. Na brak powodzenia nie narzeka – to taki mężczyzna, którego można określić jednym słowem – ogień. Jest rok 1994, właśnie kończy dwadzieścia lat i nigdy nie był zakochany. Uważa, że miłość jest niepotrzebna; jak wyjawił swojemu najlepszemu przyjacielowi: „Po co to komu? Jedna laska na całe życie? Zamiast tego mam tyle panienek, ile tylko zechcę. To jest życie.”

Ona - drobna, długowłosa blondynka, która jest zakręcona na punkcie metalu. W przeciwieństwie do atakujących jej umysł gitarowych, agresywnych dźwięków jest delikatna, spokojna i marzy o wielkiej miłości, którą zresztą – jak sądzi – już znalazła. Główną bohaterkę poznajemy w momencie, gdy jest zakochana w swoim chłopaku, z którym spotyka się już od trzech lat. Zakochana. Oddana. Romantyczna. Będąca całkowicie pod wpływem jego uroku – bo właśnie tak traktuje miłość – wchodzi w nią całą sobą albo wcale.

Dzieli ich niemal wszystko; podejście do życia, wygląd, charakter – on jest wulkanem, kimś, kto łatwo ulega negatywnym emocjom – ona jest spokojnym morzem. Nawet się nie znają, bo nie mają takiego prawa – mieszkają na dwóch krańcach Polski i mają swoje życie, które bardzo im odpowiada.
Tylko jedna rzecz ich łączy – wiek. Oboje urodzili się w 1974 roku.

Wydawać by się mogło, że nigdy się nie spotkają, ale przez zupełny przypadek stają ze sobą twarzą w twarz.
Co się wydarzy, gdy tak dwie skrajne osobowości staną na swojej drodze?

Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1994, czyli jeszcze w ubiegłym wieku (dla wielu w rzeczywistości kompletnie niezrozumiałej i zapewne nie potrafią się w niej odnaleźć), zaś jej zakończenie datuje już na nowe stulecie.
Głównym bohaterom – przez cały okres trwania powieści – towarzyszy muzyka, która jest równorzędnym partnerem w otaczającym ich świecie.
Muzyka, wbrew pozorom, nie tylko atakująca gitarowymi dźwiękami – znajdziemy tam również ówczesne przeboje, które z całą pewnością odzwierciedlają myśli, uczucia, z którymi przyjdzie się zmierzyć tym bohaterom.



MOJE ODCZUCIA

 

 

Tomek jest przystojnym, zbuntowanym punkowcem, który nie stroni od ciągłych imprez oraz panienek.
Karolina jest delikatna i niezwykle wrażliwa. Słucha metalu. Od trzech lat jest dziewczyną Jacka.
Tych dwoje dzieli niemal wszystko – wygląd, charakter, a przede wszystkim podejście do życia. Jedyne co ich łączy to wiek. Mieszkają w dwóch różnych krańcach Polski, więc to mało prawdopodobne , aby mieli się spotkać. A jednak los pisze dla nich swoją historię. Początki ich znajomości nie były zbyt przyjemne. Mimo tego w końcu nie mogą dłużej ukrywać, że ciągnie ich do siebie.

Książka ta jest debiutem autorki. Nie mogę powiedzieć, że jest dokonała, gdyż musiałabym skłamać. Książka posiada i swoje plusy i minusy. Był taki moment, że czytając trochę się przynudzałam, jednak im dalej brnęłam w czytanie, tym akcja bardziej się rozkręcała, a ja dałam się jej porwać. Kreacja bohaterów też nie jest doskonała. Polubiłam Karolinę, jednak w dalszej części odrobinę się na niej zawiodłam, bo kto przy zdrowych zmysłach ufa ćpunowi, że przekaże jedną z najważniejszych wiadomości jej życia komuś, kogo kochała całym sercem? Jej upartość w utrzymywaniu, że jednak została ona przekazana mocno mnie irytowała. Tomek z kolei to bohater, który budził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony go uwielbiałam, by za moment zacząć go nienawidzić. Jego wybuchowość nie znała granic, a jego zachowanie momentami pozostawiało wiele do życzenia. Muszę przyznać za to, że moje serce skradł jeden z bohaterów drugoplanowych, a mianowicie „kogut”.

Akcja powieści dzieje się na przełomie lat, w których mnie nie było jeszcze na świecie, więc ciężko mi ocenić, czy autorce udało się odwzorować tamte lata. Natomiast mogłam zajrzeć do miast, które nie są mi do końca obce, bo sama w młodości w niektórych z nich bywałam. Zresztą niedaleko nich dorastałam.

Historia napisana przez Karolinę Hejmanowską w dużej mierze skupia się na muzyce i choć sama nie słucham tego typu muzyki, myślę że stanowi ważną rolę w życiu naszych bohaterów. Autorka stara się nam przedstawić dwie różne subkultury, ich zachowanie względem siebie. Jak wiadomo nie od dziś, te różne osoby najczęściej są wrogo do siebie nastawione. Zaczepki, wyzwiska czy też bijatyki są na porządku dziennym.

Pojawia się również wątek miłosny, uczucie między dwójką całkowicie różnych osób. Ale jeśli ludzie się naprawdę kochają, to nic nie jest w stanie temu przeszkodzić. Miłość naszych postaci nie będzie kolorowa i nie obejdzie się bez problemów, a także tajemnic. Tomek stoczy się na samo dno, ale czy zdoła się z niego podnieść? Karolina natomiast będzie mocno uparta, a momentami także egoistyczna. Do czego to wszystko doprowadzi?

- Wie pan co? Mówi pan, że ma pan intuicję do ludzi. Zgadza się, co do Jacka to miał pan rację, ale ja jestem inny. Wiem, że postrzega mnie pan przez pryzmat mojego wyglądu i miejsca zamieszkania. Pewnie marzy pan o tym, żeby pańska córka wyszła za mąż za… powiedzmy, prawnika, lekarza? Nie dość, że taki ma dosyć pieniędzy, żeby zapewnić jej godziwy byt, to jeszcze wygląda tak, jak powinien, prawda? – urwał i spojrzał na zgromadzonych. Kobiety zbladły, a co do ojca, mnie potrafił go rozgryźć, bo patrzył na niego bez krzty emocji.

W tej historii zobaczymy również co narkotyki potrafią zrobić z człowiekiem, do jakich czynów go zmuszać, a także, że uzależnić się jest bardzo łatwo, natomiast ciężko z tego nałogu jest wyjść.
I jeszcze jeden ważny wątek, a mianowicie przyjaźń na dobre i na złe. Przedstawiona przyjaźń na łamach powieści spodobała mi się, ponieważ nawet pomimo tego, że jeden z przyjaciół wpadł w tarapaty, nie został przez resztę skreślony.

Styl, którym posługuje się Karolina Hejmanowska niewątpliwie potrzebuje jeszcze trochę warsztatu, niemniej całość czytało się dobrze. Widzę potencjał w tej autorce, dlatego jestem ciekawa kolejnych książek. Z całą pewnością sięgnę po drugi tom tej historii, gdyż jestem ogromnie ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy.

Adres w sercu to historia, która ma wzloty i upadki, ale pokazuje jak ważna w życiu każdego człowieka jest przyjaźń i prawdziwa miłość. Jeśli lubicie tego typu historie, przeczytajcie tę pozycję.  



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce.


poniedziałek, listopada 11, 2019

"Indygo" Camille Gale

"Indygo" Camille Gale



TYTUŁ  "Indygo"

AUTOR Camille Gale

DATA PREMIERY 31.01.2019

WYDAWNICTWO  Poligraf

ILOŚĆ STRON 336




OCENA  5/6

OPIS





Skye, trzydziestoletnia rozwódka, wiedzie uporządkowane i nieco nudne życie agentki nieruchomości. Wszystko zmienia się, gdy w jej biurze pojawia się tajemniczy brunet Daniel, który okazuje się wilkołakiem. Pracując dla Daniela, Skye pakuje się w tarapaty, gdy na jaw wychodzi, że jest ona człowiekiem indygo odpornym na hipnozę wampirów. By ochronić dziewczynę przed ich zakusami, Daniel i jego wataha przyjmują ją pod swoją opiekę, wtedy poznaje ona trudne zależności hierarchiczne panujące w stadzie. Tymczasem odkrycie specyficznych zdolności indygo staje się dla Skye dopiero początkiem problemów, zwłaszcza gdy okazuje się, że rodzące się między nią a Danielem uczucie nie wszystkim jest na rękę…



MOJE ODCZUCIA

Bardzo lubię sięgać po debiuty i odkrywać nowe pisarskie talenty. Zawsze jestem ciekawa, czy też nowa autorka bądź autor sprawią, że będę oczekiwała na ich kolejne książki. I niewątpliwie tak jest w przypadku Camille Gale. Jej powieść wciągnęła mnie w swój świat od pierwszych do ostatnich stron. Wprost nie mogłam się oderwać od powieści.

Skye, główna bohaterka, ma 30 lat, jest rozwiedziona i do roku prowadzi nudne życie. Pracuje jako agentka nieruchomości. Kiedy jej klientem okazuje się być przystojny Daniel, który jest wilkołakiem, jej życie wywraca się niemalże do góry nogami. Od tego momentu jej życiu ciągle zagraża jakieś niebezpieczeństwo. Na jej drodze staną wampiry i wilkołaki, czy jej wyobrażenia o nich staną się rzeczywiste?

Kiedy zaczęłam czytać powieść, po chwili moje myśli powędrowały ku skojarzeniu powieści z sagą Zmierzch. Na szczęście podobieństwo okazało się tylko w tym, że tutaj również występują wampiry i wilkołaki. Reszta już się całkowicie różniła. Lubię takie historie, w których występują rzeczy paranormalne, gdzie pojawiają się istoty nieludzkie, a przede wszystkich w których dużo się dzieje i nie ma czasu na nudę. Jak się domyślacie wilkołaki prowadzą odwieczne walki z wampirami. Jednak nie wszyscy zawsze są tacy sami. Tylko czy normalne osoby nie powinny obawiać się tych gatunków? Zarówno jedni, jak i drudzy mogą być dla nich zagrożeniem.

- Czasem wystarczą sekundy, by stwierdzić, że chcesz kogoś w swoim życiu. – Dante wciąż patrzył mi w oczy i nie wiedziałam już, czy nadal mówi o mnie i wilkołakach, czy może o jakiś swoich doświadczeniach.

Autorka wykreowała ciekawe, a przede wszystkim intrygujące postacie. Skye to bohaterka, którą polubiłam od razu za jej cięty język, niezwykłą charyzmę oraz twardą postawę. Podobało mi się to, że zawsze miała swoje zdanie i niekoniecznie słuchała się innych. I choć ciągle wpadała w jakieś kłopoty, to nigdy się nie poddawała. Do tego posiadała dar, choć sama nie wiedziała skąd. Tak naprawdę nie wiedziała już kim jest i chciała się tego dowiedzieć. Daniel i Tristan to dwa dominujące wilkołaki, które często tracą kontrolę nad sobą samym i swoimi emocjami. Zarówno jeden jak i drugi pragną troszczyć się o Skye, choć oboje okazują to w inny sposób.

Całą powieść czyta się szybko i przyjemnie. Autorka posługuje się łatwym językiem, potrafi wprowadzić napięcie, a przede wszystkim dobrze pokierować swoją fabułą, która intryguje czytelnika niemalże cały czas. Pojawia się wątek miłosny, jednak nie przyćmiewa on całej reszty. Camille Gale umiejętnie dawkuje nam emocje, nie rzuca bohaterów w jakiś wir miłosnych uniesień, tylko stopniowo pobudza ich serca. W wyniku czego jest trzech mężczyzn i ona jedna. Każdy z nich coś do niej czuje, każdy inaczej sobie z tym radzi. Ona też często bywa skołowana, bo już sama nie wie jak ma na nich wszystkich reagować. Tutaj nic nie jest łatwe, a autorka tym bardziej im tego nie ułatwia. Jestem ogromnie ciekawa jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów, na które już czekam z wielką niecierpliwością.

Pamiętałam dokładnie, co powiedział mi Dante tego dnia, gdy spacerowaliśmy po lesie. Powiedział, że czasami wystarczą sekundy, by stwierdzić, że chce się kogoś w swoim życiu. Jednej rzeczy jednak mi nie powiedział: że sekundy wystarczą też, by złamać komuś serce.

Indygo to powieść, która wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Ona, niby normalna kobieta, a do tego wampir i wilkołaki. Co może wyjść z takiego połączenia? Na pewno ogrom wrażeń i emocji, to mogę Wam zagwarantować. Zachęcam do przeczytania.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce.

środa, lutego 13, 2019

"List z Limbaži" Stach Szulist

"List z Limbaži" Stach Szulist



TYTUŁ  "List z Limbaži"

AUTOR Stach Szulist

DATA PREMIERY 07.11.2018

WYDAWNICTWO  Poligraf

ILOŚĆ STRON 304




OCENA  3/6

OPIS





Ela jest pięćdziesięciolatką, miłośniczką klimatów rockowych i dobrej literatury, która za sprawą kilku przypadkowych kliknięć w sieci nawiązuje niezobowiązującą znajomość przeradzającą się w rodzaj flirtu. Zdaje sobie sprawę z lekkomyślności działania pod fałszywym imieniem, budząc w sobie zarazem impuls do przemyśleń nad swym dotychczasowym życiem: minioną wielką miłością do męża, wypalonym uczuciowo małżeństwem, monotonią egzystencji, skomplikowaną przeszłością rodziny. Kiedy przypadkiem wychodzą na jaw oszustwa męża – zarówno zdrada, jak i kłamstwa w sprawie syna – rewiduje swe życie z jeszcze głębszą skrupulatnością, odkrywając przy okazji prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się również, że mężczyzna, z którym flirtowała w sieci, też oszukiwał i ostatecznie związał się z jej szaloną przyjaciółką. W końcu Ela decyduje się na diametralne zmiany, które dodatkowo przyspieszy otrzymany przez jej matkę niespodziewany list z łotewskiego miasteczka.

Historia bohaterki to opowieść o tym, że wbrew stereotypom na zmiany nigdy nie jest za późno. Ciekawostką może być fakt, że powieść z perspektywy kobiety napisał mężczyzna.



MOJE ODCZUCIA

Główną bohaterką jest Ela – pięćdziesięcioletnia kobieta, która na pierwszy rzut oka wydawałoby się wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku męża i syna. Pozory jednak potrafią mylić. Tak naprawdę jest znużona swoim życiem, ciągłymi zachciankami męża oraz buntowniczym nastawieniem syna. Ciągłe sprzeczki z mężem wyczerpują ją. Ma swoje skryte pragnienia i marzenia, ale myśli, że w jej wieku jest już na nie za późno. Zaczyna pisać z mężczyzną z Internetu pod wpływem czego zaczyna się coś w niej zmieniać. Odzyskuje namiastkę kobiecości, zaczyna o siebie dbać, a przede wszystkim choć na moment zapomina o ciężkim życiu rodzinnym. Na jaw wychodzą drastyczne wieści – jej mąż ją zdradza, a matka ma przed nią tajemnice. To wszystko przypieczętowuje odnaleziony List z Limbaži.

Stach Szulist stara się nam uświadomić poprzez swoją powieść, że matka to nie kobieta, która musi spełniać każdą zachciankę męża czy też dziecka. Że kobieta w każdym wieku ma prawo spełniać swoje marzenia i pragnienia. Do tego odpowiedni jest każdy wiek, nie ma jakiś wytycznych. Bycie matką powinno sprawiać przyjemność, dostarczać nam energii na każdy kolejny dzień, pozwalać czerpać z życia pełnymi garściami, a nie przytłaczać.

Nie jestem i nie byłam feministką, ale teraz zaczynam rozumieć ten ruch. Jeszcze kilka dni, a może i to nie, a stanę się zwolenniczką feministek, zacznę chodzić na manify, nosić transparenty antymęskie, opowiadać się za parytetami w polityce i życiu publicznym, za wyjściem kobiet z kuchni, za wpędzeniem w te miejsca facetów z jednoczesnym prawnym zabezpieczeniem w postaci zmuszenia ich do nauki dobrego gotowania, bo jak nie, to szafot, publiczna chłosta…

Kobiety często zapominają o byciu po prostu kobietą. A kobiecość jest czymś pięknym, pozwala nam być osobą bardziej pewną, pragnącą realizować swoje zamierzenia. Niestety w dzisiejszym świecie żyjemy w ciągłym biegu, zapominając o tych najważniejszych sprawach. W małżeństwach dochodzi do zdrad, a później i rozwodów, których coraz więcej w świecie. Tak się zastanawiam czy tych rozwodów nie jest teraz więcej jak tych ślubów. Ludzie zapominają najzwyczajniej w świecie o wspólnej rozmowie i okazywaniu sobie uczuć. Każda kobieta pragnie być adorowana przez swojego mężczyznę, pragnie się mu podobać, sprawiać, iż w jego oku widzi błysk pożądania.

Cóż, muszę przyznać, że ciężko było mi przebrnąć przez początek tej powieści. Nużące opisy życia bohaterki oraz brak jakiejkolwiek dynamiki ewidentnie zniechęcały do czytania. Zbyt dużo opisu, a za mało akcji. Kiedy już przez to jakoś przebrnęłam i zaczął się ciekawszy temat tajemnic z przeszłości to autor nie rozwinął tych wydarzeń zbytnio, co wywołało mój niedosyt.  Styl autora jest specyficzny co sprawia, że powieści nie czyta jej się lekko i przyjemnie. To co mnie denerwowało to brak myślników podczas rozmów między bohaterami. Pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem i było to dla mnie niezwykle drażniące.

To co jest ciekawe w tej powieści to całość napisania przez mężczyznę, ale z perspektywy kobiety. Tutaj muszę przyznać, że udało się to autorowi, choć na ogół mężczyznom trudno zrozumieć kobiety, a co dopiero pisać powieść z ich perspektywy. Ela była bohaterką dość przekonywującą i naprawdę wiarygodną.

Muszę przyznać, że finał książki był niezwykle zaskakujący i na pewno takiego się nie spodziewałam.

List z Limbaži to książka nie należąca do najłatwiejszych, jednak wierzę, że znajdzie swoich odbiorców. To co w niej urzeka to ogrom przemyśleń i refleksji nad własnym życiem. Ta książka pokazuje, że na spełnianie i realizację własnych pragnień i marzeń nigdy nie jest za późno.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorowi.

niedziela, lutego 18, 2018

"Opowieści zza rzeki" Artur Justyński

"Opowieści zza rzeki" Artur Justyński







➲ TYTUŁ  "Opowieści zza rzeki"

➲ AUTOR  Artur Justyński

➲ DATA PREMIERY  27.01.2017

➲ WYDAWNICTWO  Poligraf

➲ ILOŚĆ STRON  186



➲ OCENA  4+/6

➲ OPIS


"Dorastałem, kochając i szanując opowiadania. Wydawały mi się najczystszymi i najdoskonalszymi dziełami ludzkimi: w najlepszych nie znalazło się ani jedno zbędne słowo. Jedno machnięcie ręki autora i nagle powstał świat, mieszkający w nim ludzie, idee. Początek, środek i koniec, które zabiorą was przez cały wszechświat i doprowadzą z powrotem..."

 Neil Gaiman


➲ MOJE ODCZUCIA

Powyższa pozycja jest debiutem autora. Zawiera w sobie 12 krótkich opowiadań w gatunku fikcja/fantasy. Każde z nich zostało szczegółowo opisane i dopracowane pod każdym względem. Nie ma zbędnych słów, a Artur Justyński sprawia, że nasze zainteresowanie rośnie z każdym kolejnym opowiadaniem.

Muszę jednak przyznać, że nie jestem szczególną fanką tego typu tekstów. Czytam czasem krótkie formy, jednak w gruncie rzeczy preferuję te długie. Jednak nie zniechęciło mnie to, by sięgnąć po ową pozycję. Czy zatem żałuję, iż to zrobiłam? Nie, choć nie ukrywam, żebym była jakoś szczególnie zachwycona tą antologią, co to, to nie. Ale to tylko i wyłącznie kwestia gustu.

Każde z opowiadań jest inne, każde posiada innych bohaterów, ale każde jest napisane na dobrym poziomie. Autor umiejętnie zabiera nas w świat, który w rzeczywistości być może nie mógłby mieć miejsca, a mimo wszystko wydaje nam się, jakbyśmy sami w nim uczestniczyli. Umiejętnie łączy elementy science-fiction z magicznymi, czy też pogańskimi wierzeniami. Co więcej, te krótkie formy przekazu skłaniają nas do przemyśleń i wielu refleksji, co mogłoby się wydawać poniekąd dziwne, prawda?

Nie będę opisywała każdego z opowiadań, bo nie o to tutaj chodzi. Przyznam jednak, że niektóre z nich doprowadziły do tego, iż miałam ciarki na ciele (np. "Gabriel"), były też takie, które wywołały zdziwienie, a może i niedowierzanie. Jest w nich wszystkich ogrom absurdu, ale to w końcu w większości fikcja. Autor umiejętnie tworzy "pokręcony" obraz, skłaniając nas do wielu przemyśleń. Po przeczytaniu tej antologii, sami będziemy się zastanawiać nad wieloma sprawami: skąd się wzięliśmy, a może kim jesteśmy?

Opowiadaniem, które najbardziej przykuło moją uwagę było "Przebudzenie". Opowiada o mężczyźnie, który ma koszmary i raz znajduje się w innym świecie, by za moment znowu znaleźć się w innym. Już sam nie wie, który z nich jest prawdziwy.


- Zaczęło się jakiś tydzień temu. Którejś nocy śniło mi się, że się obudziłem gdzieś, w jakimś szpitalu, w białej sali. Byłem tak zmęczony, że nie mogłem wstać. Tak obolały i słaby, że z ledwością mogłem usiąść. Ta moja niemoc była tak bardzo namacalna, tak realna, jak gdyby nie był to sen. Potem, tej nocy, kiedy strąciłem lampkę, znowu miałem ten sam sen. Ta sama sala. Pielęgniarka przyszła i coś do mnie mówiła, nie rozumiałem jej. Ledwo mogłem wstać z łóżka. Przyszedł lekarz. Mówił do mnie, pytał jak się czuję. Zacząłem się bać, bo chciałem się obudzić, ale nie mogłem. Z tamtej strony wyglądało to tak, że muszę szybko zasnąć, aby wrócić tutaj. Spróbowałem z całych sił i nagle się udało - obudziłem się w naszej sypialni, ale z przeświadczeniem jakbym to tutaj był we śnie, a realny świat został tam, w tym szpitalu.


Ogromne wrażenie zrobiło na mnie również opowiadanie "Wypadek". Zderzenie czołowe na pewno każdy z Was już widział, jeśli nie na żywo to w telewizji. Ale wyobraźnie teraz sobie, że w tym zderzeniu ginie dwóch mężczyzn, a policja odkrywa, iż zwłoki należą do tego samego mężczyzny.  Czy da się to jakoś wytłumaczyć? Czy jest to możliwe?


- Otóż, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi - zaczęła laborantka przecierając rąbkiem fartucha szkła okularów, uprzednio zdjętych ze spoconego czoła - po nader dogłębnych badaniach, z całą pewnością zmuszona jestem stwierdzić, że zwłoki dwóch mężczyzn z porannego wypadku należą do tego samego człowieka - zająknąwszy się włożyła okulary ponownie na czoło poprawiając nimi włosy.

Każdy z nas ma wiele pytań, na które nie może znaleźć odpowiedzi. Analizujemy, dociekamy, zastanawiamy się: dlaczego tak? Skąd się to wzięło? Jak to się mogło stać? Niestety nie zawsze uzyskujemy odpowiedzi na owe pytania.
Artur Justyński zabiera nas w swoich opowiadaniach w świat, w którym wszystko może się wydarzyć, rzeczy nierealne, nagle staną się realnymi. To, co nieistotne nagle nabierze dla nas większego znaczenia. A wszelkie absurdy przestaną nimi być.

Tytuł książki jest dla mnie jak najbardziej na miejscu, wydaje się, że doskonale oddaje treść zawartości stron. Do tego ciekawa, a zarazem tajemnicza okładka, która przyciąga wzrok czytelnika.

Opowieści zza rzeki to krótkie, ale rzeczowe opowiadania, które z całą pewnością zaciekawią każdego z Was. Jeśli lubicie fikcję pomieszaną z realnym światem, które zmuszą Was do refleksji to koniecznie zapoznajcie się z tą pozycją.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorowi.



piątek, listopada 11, 2016

"Ścieżki przeszłości" Edyta Kowalska

"Ścieżki przeszłości" Edyta Kowalska



*Tytuł: "Ścieżki przeszłości"
*Autor: Edyta Kowalska
*Wydawnictwo: Poligraf
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 178


*Ocena: 9/10
*Opis:

Weronka ma trzynaście lat, kiedy wybucha II wojna światowa. Jej życie diametralnie się zmienia, gdy pewnej nocy pod dom dziewczyny przyjeżdżają niemieccy żołnierze. Od tej chwili Weronka musi stawić czoła przeciwnościom losu. Ponad siedemdziesiąt lat później jej wnuczka otrzymuje list z Danii. Co takiego wydarzyło się w życiu Weronki" Czy Julia pozna tajemnice swojej babci" "Ścieżki przeszłości" to opowieść o tym, jak kruche i złudne potrafi być szczęście oraz o tym, że przeszłość zatacza kręgi, z którymi wcześniej czy później musimy się zmierzyć.

*Moje odczucia:

Dzisiaj przedstawiam Wam kontynuację losów bohaterów Ścieżek życia. Po raz kolejny Edyta Kowalska zachwyca mnie swoją powieścią, która ujmuje za serce i niejednokrotnie wzrusza. Muszę przyznać, że czytając tę książkę na myśl przyszła mi moja babcia. Podobnie jak Weronka, będąc młodą dziewczynką, podczas II wojny światowej utraciła rodziców. Od tego czasu musiała radzić sobie sama, stawiając czoło przeciwnością losów. Z naszą Weronką było podobnie. Szczęście jej nie sprzyjało, wręcz przeciwnie wciąż stawiało ją w cierpieniu i bólu.
"Czasem nam się wydaje, że życie nie ma sensu, straciło blask i jasność. I wtedy nagle gdzieś w oddali pojawia się nikły promyk światła. Pamiętaj, kiedy go zobaczysz, musisz iść do niego, żeby nie zgasł."
Życie ludzkie jest nieprzewidywalne, od przeszłości jednak nie można uciec. Można o niej starać się zapomnąć, a ona mimo wszystko zawsze do nas powraca. Jednak czy życie naszych przodków, nie powinno nas interesować? Czy Wy nie jesteście ciekawi jakie tajemnice skrywały się w Waszych rodzinach? Mnie osobiście ciekawi dawniejsze życie przodków, których nie miałam okazji poznać, gdyż nie było mnie jeszcze w tym czasie na świecie.
"Życie nauczyło mnie pokory. Chcę się cieszyć tym, co mam, tym, co mamy. Nie chcę myśleć, co będzie kiedyś. Ważne jest to, co teraz."
Julka to wnuczka Weronki, która po wielu latach otrzymuje list z Danii, dzięki któremu ma się dowiedzieć czegoś o swojej babci. Co uda jej się odkryć? Czy pozna przeszłość swojej babci?


Ścieżki przeszłości to niezwykle sentymentalna podróż, podczas której doświadczymy wielu chwil zadumy i refleksji. Czytając odczuwałam smutek Weronki, tego przez co musiała przejść i czego doświadczyła podczas swojego życia. Bywały momenty, że ściskało mi serce z żalu. Ewidentnie odczuwałam ogrom cierpienia zawarty w książce, który dogłębnie porusza czytelnika. Dzięki tej książce przystaniecie, a wyobraźnia uruchomi ciąg wspomnień związanych z Waszym pokoleniem. Gorąco polecam!
"-Ścieżki przeszłości czasem zataczają kręgi, z którymi wcześniej czy później musisz się zmierzyć- [...] - Kiedy już stawisz im czoło i zrozumiesz je, łatwiej będzie ruszyć w dalszą drogę."



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce. 
 


poniedziałek, września 26, 2016

"Ścieżki życia" Edyta Kowalska

"Ścieżki życia" Edyta Kowalska



*Tytuł: "Ścieżki życia"
*Autor: Edyta Kowalska
*Wydawnictwo: Poligraf
*Rok wydania: 2015
*Ilość stron: 151


*Ocena: 8/10
*Opis:


Każda z nas wybiera ścieżki, którymi idzie przez życie. Nie zawsze są one proste i usłane płatkami róż. Czasem trzeba zawrócić, żeby móc iść dalej…

„Ścieżki życia” to lektura łatwa i przyjemna, odpowiednia na letnie wieczory lub urlopową beztroskę.
Dla bohaterki, niekochanej i niedocenianej przez męża, codzienność to zmaganie się z nieakceptowanym przez nią zachowaniem mężczyzny, który najwyraźniej wikła się w kolejne romanse. Poznajemy ją na etapie, kiedy złość na niego wyparta została przez obojętność. A od tego już tylko krok do rozwodu. Julia, trzydziestokilkuletnia bibliotekarka z lekką nadwagą, rozpoczyna kolejny etap życia, którego głównymi atrakcjami są książki i przygarnięty kot. Na szczęście Julia ma też wspaniałych przyjaciół, na których zawsze może liczyć – rodzinę Malickich, zwariowaną koleżankę z pracy – Anię i uroczego sąsiada – pana Antoniego. Dzięki nim życie Julii jest pełne niesamowitych i zabawnych zdarzeń.

Za co kochamy romanse i opowieści o szczęściu? Za przystojnych, czułych, opiekuńczych mężczyzn, ubóstwiających swe wybranki i będących wiernymi im aż do grobowej deski. Za dobre, lekko zakompleksione kobiety, skrzywdzone przez los, które nagle odnajdują sens życia i obdarzają drzemiącymi w nich pokładami miłości cały świat. Za humor i lekkość. I wszystko to w „Ścieżkach życia” odnajdziemy.


*Moje odczucia:

Macie czasem ochotę oderwać się od ciężkich, trudnych i pełnych refleksji lektur i sięgnąć po coś lekkiego i przyjemnego? Zdecydowanie sięgnijcie po tę książkę.
"Mam na imię Julia, mam trzydzieści pięć lat i od roku jestem szczęśliwą rozwódką. Tak, może nie uwierzycie, ale rozwódka może być szczęśliwa".
Główną bohaterką jest Julia trzydziestopięcioletnia bibliotekarka z nadwagą, która niedoceniana i zdradzana przez męża zmaga się z kolejami losu. W końcu rozwodzi się z mężem i rozpoczyna nowy etap życia. Czy tym razem los się do niej uśmiechnie?

Ścieżki naszego życia są niezbadane. Nigdy nie wiemy, czy wybierając daną ścieżkę, ta okaże się tą właściwą. Ważne jest jednak, by w razie czegoś, umieć zawrócić z tej obranej i wybrać inną. Człowiek całe życie uczy się na błędach. Nie zawsze możemy przewidzieć, co spotka nas w życiu. W naszych wyborach niejednokrotnie kierujemy się rozumem, a nie intuicją, która potrafi być niezawodna.
"Czasem zwykły przypadek, jedna chwila i skojarzenie faktów decydują o ludzkim życiu".
Bywa, że jeśli raz w życiu się zawiedziemy, będziemy bali się zaufać ponownie, obawiając się popełnienia tego samego błędu. Jednak trzeba otwierać się na świat i przyjmować to, co on nam niesie. Każde doświadczenie kształtuje nas i sprawia, iż jesteśmy rozważniejsi, być może i ostrożniejsi. A w życiu chodzi o to, by umieć wyznaczać sobie granice.

Autorka stworzyła powieść, w której bohaterowie są normalnymi ludźmi idącymi przez życie i zmagającymi się z tym, co po drodze napotykają. Będą momenty, które rozbawią nas do łez, ale pojawią się również i takie, które nas wzruszą.
"- Ale jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz. Nie możesz uciekać przed miłością, z góry zakładając, że znów się nie uda. Życie polega na dokonywaniu wyborów".
Ścieżki życia to powieść, która ukazuje nam, że każda droga jest kręta i wyboista. Nigdy nie wiemy, co kryje się za zakrętem i ile będziemy musieli znieść, by osiągnąć szczęście.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce.



Książka bierze udział w wyzwaniu Wakacyjnym: Czytam ile chcę.





Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger