Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nasza Księgarnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nasza Księgarnia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, kwietnia 07, 2019

"Zanim umrę" Jenny Downham

"Zanim umrę" Jenny Downham



TYTUŁ  "Zanim umrę"

AUTOR Jenny Downham

DATA PREMIERY 02.06.2016

WYDAWNICTWO  Nasza Księgarnia

ILOŚĆ STRON 350




OCENA  4/6

OPIS





Każdy musi umrzeć.

Szesnastoletniej Tessie zostało zaledwie kilka miesięcy życia, więc rozumie to lepiej niż inni.
Przygotowała jednak listę dziesięciu rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią.
Na pierwszym miejscu umieściła seks.
Termin – tego wieczoru.



MOJE ODCZUCIA

Ludzie nie dostrzegają tego co mają najczęściej dopóki nie spotka ich coś złego. W obliczu choroby jaką jest rak, nagle uświadamiają sobie, że z życia trzeba czerpać pełnymi garściami, doceniać każdą chwilę, gdyż nigdy nie wiadomo ile nam ich zostało.

Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia wasze życie przewraca się do góry nogami, gdyż dowiadujecie się, że jesteście nieuleczalni chorzy, i że pozostało wam niewiele czasu. Co wtedy? Jak zachować się w takiej sytuacji? Myślę, że każdy reaguje w inny sposób. Są osoby, które się załamują na taką wiadomość, inne przyjmują ją ze spokojem (choć to chyba rzadkość). Tak naprawdę uważam jednak, że nikt z nas nie jest w stanie się pogodzić z taką wiadomością. Padają pytania: dlaczego ja? Dlaczego spotkało to właśnie mnie? Niestety, życia odgórnie nie da się zaplanować, to co ma być będzie. Każdego z nas spotka coś innego. Niektórzy będą wiedli długie i szczęśliwe życie, innym przyjdzie się pogodzić z myślą, że ominie ich wiele spraw. Życie jest niezwykle kruche, dlatego powinniśmy doceniać każdą daną nam chwilę.

Tessa, nasza bohaterka ma zaledwie szesnaście lat, kiedy spada na nią ta wiadomość. Przygotowuje sobie listę 10 rzeczy, które pragnie zrobić przed śmiercią. Czasem są to szalone rzeczy, niezgodne z prawem, ale ona chce ich dokonać. Choć na ogół jest wesołą dziewczyną to w głębi serca cierpi, bo wie, że powoli jej czas na ziemi się kończy. Tessa walczy dzielnie, ale niestety przegrywa najważniejszą walkę, jaką jest życie. Tak wiele rzeczy chciałaby zrobić, a nie jest jej to dane.

Jak długo jeszcze będę żyła? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że mam wybór – mogę zagrzebać się w pościeli i poddać umieraniu albo spisać na nowo swoją listę i żyć pełną piersią.

Autorka ukazuje nam życie osoby chorej na białaczkę, osoby, która umiera powoli z każdym kolejnym dniem. Stara nam się uświadomić jak ważne jest życie ludzkie i że każdy z nas powinien czerpać z niego pełnymi garściami. Żebyśmy nie lekceważyli błahostek związanych z naszym zdrowiem. A przede wszystkim, abyśmy doceniali to co mamy, i abyśmy spełniali własne pragnienia. Nawet człowiek chory ma prawo do szczęścia.

W obliczu takiej tragedii nie cierpi tylko i wyłącznie osoba chora. W takim przypadku cierpi cała rodzina, gdyż jest bezsilna i nie może pomóc ukochanej. Jedyne co może, to trwać przy umierającej i być jej podporą w ostatnich chwilach. Ktoś się rodzi, ktoś umiera, taka jest kolej rzeczy. Jednak niektórym z tych osób przychodzi za szybko pożegnać się z życiem, którego tak naprawdę jeszcze w pełni nie posmakowali.

- To uczucie przychodzi i odchodzi. Ludzie myślą, że chorzy są odważni i nieustraszeni, lecz to nieprawda. Mam wrażenie, jakby ciągle ścigał mnie jakiś psychol, jakby w każdej chwili mógł mnie zastrzelić. Ale czasem zapominam o strachu na wiele godzin.

Książka przepełniona jest smutkiem, cierpieniem, ale są też i chwile radości. Autorka pisze prostym językiem, nie koloryzuje i nie dodaje nic ponad to. Bohaterzy są rzeczywiści, pokazują swoje słabości, nie kryją się z nimi. Ukazują nam świat takim jakim jest. Tessa ma swoje napady złości, ale to normalne, w końcu wie, że umiera.

Zanim umrę to książka którą powinien przeczytać każdy, by mógł docenić życie. To historia umierającej dziewczyny, która nie chce umierać, ale wie, że to nieuniknione. Powieść ta, wielu z nas pomoże cieszyć się każdą chwilą w życiu i czerpać z niego pełnymi garściami. Polecam.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję









piątek, lutego 16, 2018

"Zula w szkole czarownic" Natasza Socha

"Zula w szkole czarownic" Natasza Socha





➲ TYTUŁ  "Zula w szkole czarownic"

➲ AUTOR  Natasza Socha

➲ DATA PREMIERY  13.09.2017

➲ WYDAWNICTWO  Nasza Księgarnia

➲ ILOŚĆ STRON  208


➲ OCENA  5/6

➲ OPIS 


Cześć, jestem Zula. Moja babcia, Wielka Czarownica Liliana, zaprosiła mnie do prawdziwej szkoły czarownic, gdzie odbywają się niezwykłe lekcje znikania, latania oraz zielarstwa. Brzmi fantastycznie, prawda?

A to dopiero początek tej przygody! Moje nowe znajome, Matylda i jej wiewiórka, niespodziewanie znikną, więc już się chyba domyślacie, kto stawi czoła licznym niebezpieczeństwom w trakcie poszukiwań… A na końcu zaproszę was na najprawdziwsze Halloween z kupowymi ciasteczkami. To jak? Jesteście zainteresowani?

Pod moją nieobecność ciotki Hela i Mela oraz moi przyjaciele, Kajtek i Maks, będą próbowali powstrzymać burmistrza przed zniszczeniem Poziomkowej Polany. Jakich sztuczek użyją?


➲  MOJE ODCZUCIA

Po pierwszym tomie przygód Zuli z wielką przyjemnością przystąpiłam do przeczytania drugiego. I muszę Wam powiedzieć, iż pomimo tego, że jestem już dorosła, to bawiłam się świetnie. Zula potrafi bawić, rozśmieszać i czarować, jak na czarownicę przystało. Z nią nie ma opcji się nudzić.

Tym razem Zula wybiera się do swojej babci do szkoły czarownic. Pozna tam nowych przyjaciół i będzie brała udział w lekcjach znikania, latania, a także zielarstwa. Czasem sobie tak myślę, że sama chętnie wzięłabym w takich udział. A gdybym tak jeszcze potrafiła czarować... ech, coś za bardzo się rozmarzyłam, lepiej wróćmy do naszej książki. Nie obędzie się również bez przygód, w których nasza dzielna Zula zostanie wystawiona na niejeden egzamin. Czy lekcje w szkole czarownic jej babci na coś się przydadzą?

Muszę przyznać, iż autorce świetnie wychodzi pisanie dla dzieci. I choć lubię jej książki dla dorosłych, to te przygody o uroczej Zuli skradły moje serce. Prosty styl, którym się posługuje z całą pewnością ułatwia odbiór treści dzieciakom. Do tego przepiękne ilustracje zawarte w książeczce, które tylko pobudzają wyobraźnię i dają jej lepszy efekt. Każdy w wieku dziecięcym nie raz marzył o tym by mieć jakąś magiczną moc, by móc czarować. Staje się to możliwe dzięki tej lekturze. Przenosimy się w magiczny świat, w którym czary potrafią zdziałać cuda, lecz nie powinno się ich nadużywać. Wiadomo jednak, że dziecięca pokusa bywa czasem silniejsza od przestróg starszych osób.  Zula również jej ulegnie, bo przecież jest tylko dzieckiem.

Do szkoły chodzi się po to, żeby czegoś się nauczyć. To ważne, aby słuchać nauczycieli i wyciągać wnioski z ich lekcji. Może nam się to okazać później bardzo przydatne. Dowodem tego jest nasza mała bohaterka, która w obliczu zaginięcia swojej nowej przyjaciółki, nie waha się ani chwili, by ją odnaleźć. Wręcz namawia do wspólnego poszukiwania również jej mamę.
Z zachwytem korzystała ze swoich umiejętności, choć czasem jej pomysły i psoty nie należały do najmądrzejszych. O, tak jak wtedy, kiedy wychowawczyni, pani Arleta, zaczęła nagle wypluwać zastraszającą liczbę pestek od śliwek. Albo jak koleżance Zuli (bardzo niemiłej, swoją drogą) wyrósł na czubku głowy tulipan. Ciotki ostrzegały ją wtedy, że magią trzeba się obchodzić mądrze. Wykorzystywać w sytuacjach ważnych, a nie tylko dla zwykłej zabawy.
Zazwyczaj to dorośli powinni dawać przykład młodym, uczyć ich jak mają żyć, jak radzić sobie w życiu. Ale bywa, że role się odwracają. To niesamowite jak wiele potrafią nauczyć nas dzieci. Myślimy, że wiemy wszystko lepiej, że słusznie postępujemy, aż nagle dzieje się coś, a my uświadamiamy sobie, że się myliliśmy. Najpierw nie dopuszczamy do siebie tej myśli, ale z każdą kolejną chwilą, dopuszczamy jednak taką możliwość.

Zula w szkole czarownic to kolejne przygody Zuli, podczas których nie tylko dobrze będą się bawić Ci najmłodsi. Zobaczymy jak ważna w życiu jest przyjaźń i wzajemne wsparcie, a do tego odkryjemy wiele czarów. Zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę.





Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję






czwartek, kwietnia 27, 2017

"Zula i porwanie Kropka" Natasza Socha

"Zula i porwanie Kropka" Natasza Socha



*Tytuł: "Zula i porwanie Kropka"
*Autor: Natasza Socha
*Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
*Rok wydania: 2017
*Ilość stron: 191


*Ocena: 4/6
*Opis:


Cześć! Jestem Zula. Mam dziewięć lat i właśnie teraz odkryłam, że jestem czarodziejką! To prawdziwa moc! Mam tu pewną sprawę detektywistyczną do rozwiązania. Naszej nauczycielce, Arlecie Makaron, ukradziono ukochanego psa Kropka. Nasza superekipa – moi najlepsi kumple Kajtek i Maks, kocur Pazur oraz Filip, mój osobisty kameleon – zrobi wszystko, żeby go odnaleźć!

Rezolutna Zula przeprowadza się do domu z niebieskimi wieżyczkami, który zamieszkują jej dwie zwariowane ciotki – Mela i Hela. Magiczna atmosfera domu sprawia, że dziewczynka odkrywa w sobie czarodziejskie moce – potrafi wyczarować na zawołanie czekoladowy torcik, rozumie mowę zwierząt. Zula, zaskoczona swoimi możliwościami, szybko przekona się, że gdy zabraknie przyjaciół i rozwagi, magia może spowodować masę kłopotów.


*Moje odczucia:

Nataszę Sochę znamy głównie z literatury dla dorosłych, tym razem podejmuje swoich sił w literaturze dziecięcej. Czy podołała temu zadaniu?

Zula przez rok ma mieszkać u swoich dwóch zwariowanych ciotek Heli i Meli. Tak naprawdę są one czarodziejkami, tak samo jak nasza tytułowa Zula. Z tym, że ona z początku nie ma o tym pojęcia, jednak gdy zaczynają się dziać wokół niej dziwne rzeczy, zaczyna się nad tym zastanawiać. Odkrywa, że to o czym pomyśli się spełnia.
Dzieci jak to dzieci, nie znają umiaru. Zuzanna również czerpie całymi garściami z swoich nadprzyrodzonych mocy. Skoro ma już ten dar, to czy aby na pewno powinna z niego korzystać cały czas? Czy nie powinna zachować swoich umiejętności tylko na wszelki wypadek? Jednak dziecko przecież nie ma o takich rzeczach pojęcia, tym bardziej dziewięcioletnie.

Zula wspólnie z Kajtkiem i Maksem tworzą grupę najlepszych kumpli. Więc kiedy ich wychowawczyni ginie piesek, postanawiają wspólnie go odnaleźć. Liczą na nadprzyrodzone moce Zuli, jednak z tego powodu, iż często ich używała, są one wyczerpane. Czy zatem podołają temu zadaniu bez użycia magii?


Język autorki jest prosty w odbiorze, w końcu książka skierowana jest głównie do tych najmłodszych czytelników, ale nie tylko. Dodatkowo przepiękne ilustracje wykonane przez Agnieszkę Antoniewicz, oddają pełną magię tej lektury. Dzięki nim, możemy sobie wyobrazić ten na pozór normalny, a jednak magiczny świat dziecka. Świat, w którym pojawia się wiele pytań na które dzieci szukają odpowiedzi oraz rodzące się przyjaźnie.

To historia o więzach rodzinnych, o odkrywaniu dziecięcych marzeń oraz o magicznej czarodziejskiej mocy. Któż z nas będąc dzieckiem nie chciał posiadać takiej mocy? Mocy, która urzeczywistniałaby każdą naszą zachciankę.



Lektura ta również ukazuje, że we wszystkim trzeba mieć umiar, nie można wykorzystywać swojej wyższości nad innymi, trzeba umieć się pojednać. Nie obędzie się również bez drobnej sprawy detektywistycznej, którą będą starali się rozwikłać młodzi bohaterowie.

Zula i porwanie Kropka to niezwykle ciepła, ale i pełna humoru książka dla dzieci przy której nie sposób poddać się własnemu urzeczywistnianiu swoich pragnień. Ta niepozorna książeczka sprawi, że z optymizmem będziemy patrzeć na świat. Zachęcam do przeczytania.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce oraz





sobota, marca 05, 2016

"Huczmiranki. Eukaliptus i Werbena" Agata Mańczyk

"Huczmiranki. Eukaliptus i Werbena" Agata Mańczyk

WYZWANIE - KSIĄŻKA 9 (STOS 2)
 
 
*Tytuł: "Huczmiranki.Eukaliptus i Werbena"
*Autor: Agata Mańczyk
*Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
*Rok wydania: 2015
*Ilość stron: 458

*Ocena: 8/10
*Opis:
 
Słabość nadeszła szybko. Porwała mnie gwałtownie, a ja nie stawiałam oporu. Ta ucieczka w nicość była moim wybawieniem. Jedyną sensowną drogą, którą mogłam podążyć. Dotrzymałam danego słowa. Ród Huczmiran pozostał bezpieczny, choć nieszczęśliwy. Takie jest nasze przeznaczenie.
 
Rok 2013. Nina Huczmiran przyjeżdża do Warszawy. Tułanie się po Europie nie przyniosło zapomnienia ani nie ukoiło bólu, czas więc zmierzyć się z demonami przeszłości i spróbować wrócić na łono rodziny.
 
Rok 1963. Daria Huczmiran czuje się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Właśnie przyjęła oświadczyny tego jedynego, ma głowę pełną planów i marzeń. Jednak babka i matka inaczej widzą jej przyszłość.
 
Rok 1890. Linda Huczmiran jest w ciąży. Porzucona przez ukochanego, nieznajdująca oparcia w najbliższych zrobi wszystko, żeby uratować swe nienarodzone dziecko. Nawet jeśli będzie musiała prosić o pomoc największego wroga.
 
Huczmiranki to porywająca saga rozgrywająca się w Warszawie na przestrzeni ponad stu lat. Książka pełna rodzinnych tajemnic, skrywanych pragnień, wielkich namiętności.
 
Huczmiranki zawsze musiały radzić sobie same... Dla tych silnych, dumnych i obdarowanych przez los niezwykłym talentem kobiet najważniejsze powinny być więzy krwi, ale co jeśli w rodzinie pojawi się czarna owca, która zapragnie żyć po swojemu?
 
Huczmiranki to pierwsza książka dla dorosłych autorstwa Agaty Mańczyk.
 
*Moje odczucia:
 
"Eukaliptus i Werbena" to pierwszy tom sagi "Huczmiranki", który opowiada nam o rodach Huczmiranek, w którym liczą się tylko kobiety. Muszą być silne i trzymać się razem. Poznajemy tutaj Ninę, Darię i Lindę, wokół których toczy się akcja powieści. Huczmirnaki, by przetrwać, muszą żyć według ustawionych zasad i ścisłych reguł. Dla nich najważniejsze są więzy krwi i przeznaczenie. Ale czy takie życie odpowiada każdej z nich?
"Los chciał, że Huczmiranki zawsze musiały radzić sobie same. Mężowie szybko umierali albo opuszczali nas dla innych kobiet, więc nie miałyśmy głowy do sentymentalnych słówek."
To moja pierwsza styczność z książką Agaty Mańczyk, a zarazem jej pierwsza książka dla dorosłych. Muszę przyznać, że miałam lekkie obawy, jako że książka łączy się z elementami fantasy za którymi szczególnie nie przepadam, ale powieść wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Autorka zabrała mnie w świat, w którym rządzą kobiety, ale i także magia, która sprawiła, że na chwilę oderwałam się od rzeczywistego świata.

Huczmiranki to kobiety, które nie mogą sobie pozwalać na chwile słabości. Żyją według określonych reguł, ale czy każdej z nich to odpowiada? Pomyślcie sami - nie mogą wybierać sobie partnerów, gdyż to opiekunki z rodu dobierają im przyszłych małżonków, którzy ich zdaniem będą odpowiedni. Czerpią z tego korzyści dla siebie, nie zważając na to, że kobiety nie są szczęśliwe.
Huczmiranki nie mogły mieć nic wspólnego ze zwykłymi ludźmi (to by zrujnowało opinię ich rodu), a także z rodem Bergonów i rodem Kaczatów, którzy byli dla nich wrogami i z którymi nieustannie walczyli.
"[..] słabość minęła i nagle znalazłam się w miejscu, gdzie od dzieciństwa zabraniano mi przychodzić. Ci pracujący ludzie, gwar, śmiech i zamieszanie panujące na ulicach. Niezwykła atmosfera ciężkiej pracy, ale też swobody i wolności, jaka była udziałem tych ludzi, urzekła mnie bardzo szybko."
 
 Niezwykłą mocą -a dla mnie magią występującą w książce- kobiet były zapachy jakie wytwarzały, a które miały za zadnie je chronić przed niebezpieczeństwami. Jednak czy wszystkie wytwarzane mieszkanki zapachowe zawsze miały na celu chronić?
Jak w każdej rodzinie, zawsze znajdzie się czarna owca - tutaj też się bez tego nie obyło. Były Huczmiranki, które nie stosowały się do reguł, opuszczały ród, a później wracały i prosiły o nie wykluczenie z rodu. Niestety jak to w życiu bywa, trzeba umieć przyjąć konsekwencje jakie niosą popełniane przez nas błędy. Bywało, że kobiety czuły się zagubione i nie bardzo wiedziały komu mogą ufać, a komu nie. Nie obyło się tutaj bez skrywanych tajemnic, sekretów, czy też intryg. Książka nie pozwala nam się nudzić, gdyż ciągle zawirowania w świecie Huczmiranek dbają o to, abyśmy wciąż były skupione na tym co się dzieje.
"Nasze życie to ciągła rywalizacja z Kaczatami i Bergonami. O moc, o względy ludzi, o terytorium, o zasady i stare krzywdy."
Akcja książki rozgrywa się w Warszawie na przestrzeni stu lat. Całość jest przedstawiona w ciekawy i intrygujący sposób, który ocieka na każdym kroku magią. Muszę jednak przyznać, że skoki czasowe, czasem trochę mnie gubiły. Nie mogłam połapać kto jest kim, ale drzewa genealogiczne, które znajdują się na końcu książki okazały się w tym przypadku bardzo przydatne.

"Eukaliptus i Werbena" to książka w której trzy rody i trzy rodzaje zmysłów - zapach, słuch i smak rywalizują ze sobą w odwiecznej bitwie o możliwość władzy, zdobywania terytorium oraz przejęcia mocy przeciwnych rodów. Ale to książka przede wszystkim o trzech kobietach, które odważyły się przeciwstawić regułom ich życia i walczyć o swoje pragnienia i życie według swoich reguł. Autorka pragnęła uświadomić nam, że zawsze powinniśmy walczyć o to, co jest dla nas najważniejsze, choć nie zawsze może się to spodobać innych członkom naszej rodziny. Ale to nasze pragnienia i nasze życie, więc walczmy o nie.
Gorąco polecam tym, którzy lubią świat w którym króluje magia.
 

 

wtorek, grudnia 15, 2015

"Kot Bob i jego podarunek" James Bowen

"Kot Bob i jego podarunek" James Bowen
 
*Tytuł: "Kot Bob i jego podarunek"
*Autor: James Bowen
*Wydawnictwo: "Nasza Księgarnia"
*Rok wydania: 2015
*Ilość stron: 176

*Ocena: 9/10
*Opis:
 
Nieznane dotąd szczegóły historii słynnej już na całym świecie: zimowa opowieść o niezwykłym kocurze i zagubionym człowieku, który odzyskał dzięki niemu wiarę w święta.
 
Jest grudzień 2010 roku. James z Bobem u boku nadal sprzedaje gazety na ulicach Londynu, z trudem wiążąc koniec z końcem. Zbliża się Boże Narodzenie - okres, którego James, cierpiąc z powodu rozłąki z rodziną i dotkliwej biedy, obawia się najbardziej. Tym razem jednak święta będą wyglądały zupełnie inaczej - za sprawą rudego kota, który podarował swojemu opiekunowi wyjątkowy prezent...

*Moje odczucia:

Zapewne wielu z Was zna już Jamesa i Boba z jego poprzednich książek. Ja niestety poznałam go dopiero w tej książce. To niezwykle ciepła opowieść o tym jak człowiek odbił się od dna, a to wszystko dzięki rudemu kotu. James poniekąd w niektórych momentach przypomina trochę Scrooge'a z "Opowieści wigilijnej", o którym zresztą sam często wspomina.
James stoczył się na dno, był bezdomny, mieszkał na ulicy, a każdy zdobyty pieniądz przeznaczał na narkotyki, które były mu potrzebne do życia jak tlen. Jego życie całkowicie odmienił Bob - rudy kot. Najdziwniejszy w tym wszystkim jest fakt, że to kot znalazł jego i zechciał z nim zostać.
Jamesowi się udało. Wyszedł z nałogu, ale jego życie jest ubogie, czasem ledwo wiąże koniec z końcem. Nie załamuje się jednak, lecz razem z Bobem stawia czoło światu. Wspólnie sprzedają gazety na ulicach Londynu. Mają wielu stałych klientów, którzy ich uwielbiają i zawsze kupują gazetę. Ich wierną przyjaciółką jest również Belle, która podobnie jak James też kiedyś stoczyła się na dno, ale udało jej się od niego odbić.
Powoli zbliża się Boże Narodzenie. James martwi się, że nie uda mu się zarobić wystarczająco pieniędzy na prąd i gaz, by móc spędzić te święta w cieple. Wspólnie z Bobem sprzedają gazety. Na szczęście spotykają wielu stałych klientów, którzy oprócz tego, że kupują gazetę, dają im w prezencie kartkę świąteczną, a w środku jakiś grosz na przeżycie. James czuje się niezwykle dotknięty hojnością tych ludzi, jest im niezwykle wdzięczny. Ten dzień okazuje się dla niego niezwykle dobry. Kupuje więc kartki świąteczne, które następnego dnia rozdaje wszystkim tym co kupili od niego gazetę, a stałym klientom odręcznie wypisuje życzenia od Jamesa i Boba. Stali klienci są niezwykle poruszeni tym gestem.
W okresie przedświątecznym zdarzyło mu się spotkać dilera, który proponował mu działkę, na szczęście mu odmówił. Później zastanawiał się czy ten diler nie był duchem przeszłości.
Jedno jest pewne - James bez wątpienia odzyskiwał wiarę w magię świąt i z roku na rok coraz bardziej się nimi cieszył.

"Kot Bob i jego podarunek" to niezwykle wzruszająca historia człowieka, który dzięki kotu dostał nowe życie, życie przepełnione szczęściem i nadzieją.  Książkę czyta się przyjemnie z uśmiechem na ustach. Historia tej dwójki pokazuje nam, że zawsze można odbić się od dna i że zwierzę może być najlepszym przyjacielem człowieka, którym Bob dla Jamesa jest bez dwóch zdań. Bob sprawił, że życie Jamesa stało się lepsze, że ma nadzieję na lepsze jutro. Wie, że ma dla kogo żyć i walczyć o to, by stawać się lepszym i lepszym. Wie również, że on i kot pozostaną już ze sobą do końca swych dni i będą się wzajemnie wspierać i chronić.

Bez dwóch zdań będę musiała wrócić do poprzednich książek tej uroczej dwójki. Czekam również z niecierpliwością na kolejne. A Was serdecznie zapraszam do lektury.  

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger