Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agencja Reklamowo-Wydawnicza Vectra. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agencja Reklamowo-Wydawnicza Vectra. Pokaż wszystkie posty

wtorek, marca 17, 2020

"Substancja czynna" Thomas Arnold [PATRONAT MEDIALNY]

"Substancja czynna" Thomas Arnold [PATRONAT MEDIALNY]



TYTUŁ  "Substancja czynna"

AUTOR Thomas Arnold

DATA PREMIERY 06.03.2020

WYDAWNICTWO  Vectra

ILOŚĆ STRON 392




OCENA  4/6

OPIS





Substancja czynna to zbiór opowiadań kryminalno-obyczajowych, głęboko zakorzenionych w realiach polskiego rynku farmaceutycznego.

Jak bardzo przesuniesz granice, aby odnieść sukces? Co zrobisz, jeśli zostaniesz postawiony pod ścianą? Ile potrafisz znieść?

Pięć historii odnoszących się do pięciu stanowisk w aptece nie tylko obrazuje życie pracowników poza pierwszym stołem, ale również dosadnie, a często także brutalnie odpowiada na pytania, co by było, gdyby etyka zawodowa i zdrowy rozsądek przegrały walkę z ludzkimi żądzami.



MOJE ODCZUCIA

Thomas Arnold znany mi dotąd był z poczytnych thrillerów, po które zawsze z ogromną chęcią sięgałam. Tym razem mamy troszkę inną odsłonę autora. Pięć opowiadań kryminalno-obyczajowych odnoszących się do pracy w aptece. Różne osoby, różne stanowiska. Historie, które wciągają i pozwalają nam szerzej poznać świat farmaceutyczny.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak wygląda praca w aptece? Ile razy zdarzyło Wam się pomyśleć: ci to mają dobrze, przestoją swoją zmianę, wydadzą trochę leków i mają spokój. Jakże to mylne spostrzeżenia. Thomas Arnold w swoim zbiorze opowiadań przybliża nam tajniki pracy w tej branży. I z całą pewnością możemy mu wierzyć na słowo, gdyż sam w niej pracował. Zatem znajdziemy w tej książce dużo z prawdy.  
Dwa kolejne dni bez odzewu przyjaciela wydawały się już bardziej podejrzane. Wprawdzie Adam mógł wyjechać za granicę w interesach lub po prostu zgubić telefon, ale w głowie Marka zaczęły się rodzić coraz dziwniejsze myśli. Szczególnie, kiedy sięgał pamięcią do ich rozmowy na temat leku. Wcześniej nie zwrócił na to większej uwagi, ale gdy teraz rozpatrywał każde zdanie, zwłaszcza pytanie o dawkę maksymalną, czuł ciarki na plecach. Mimo to nie dopuszczał do siebie myśli podpowiadających mu najczarniejszy scenariusz.


Pięć różnych opowiadań, z których każde z nich zawiera w sobie coś ciekawego. Różne stanowiska, różne zajęcia, ale wszystkie z nich ukazują nam codzienność pracy w aptece. Jak się okazuje to nie jest lekka i przyjemna praca, bo jak w każdej branży szefostwo zawsze by chciało, aby ich firmę odwiedzało jak najwięcej klientów, by zyski były najwyższe i interes kręcił się wciąż do przodu. Kto by sobie pomyślał, że w aptece, czyli w gruncie rzeczy w miejscu, które powinno być przychylne i pomocne pacjentom, może dochodzić do różnych dziwnych poczynań. Co też ludzie nie są w stanie zrobić, by tylko się wybić ponad innych. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo jakim pracownikiem będzie dana osoba, czy okaże się uczciwa i rzetelna w wykonywanej przez siebie pracy, czy będzie kombinowała jakby tu sobie jeszcze dorobić na lewo. Nie ma się co oszukiwać, gdyż w każdym miejscu pracy prędzej czy później dochodzi do jakieś przekrętów.

Autor w swoich opowiadaniach przedstawia nam całkowicie różniące się od siebie osoby. Jest stażysta, techniczna, magister, kierownik i pomoc apteczna. Oprócz ich życia zawodowego poniekąd poznajemy również i osobiste. Niejednokrotnie niektóre z tych osób zostają przyparte do muru, i muszą działać impulsywnie. Zobaczycie do czego człowiek jest w stanie się posunąć, by ułatwić sobie choć odrobinę życie. A wszystko to zostało przypieczętowane wątkami kryminalnymi, które nadają smaku całej książce. Jeśli już znacie Thomasa, to doskonale wiecie, jak bujną potrafi mieć wyobraźnię, więc wyobraźcie sobie te mroczniejsze fragmenty na łamach tych stron.

Dzięki autorowi poznajemy pracę w aptece od podstaw. Farmaceuta to osoba, która nie tylko jest odpowiedzialna za wydawanie nam leków, lecz również za cały szereg innych zadań. Składa się na to również presja, obawa, a może i lęk przed konkurencją, rywalizacja pomiędzy pracownikami, źle wykonane zadanie i wyciąganie z tego konsekwencji. Przedstawione postacie są niezwykle barwne, każdego dnia miliony podobnych spotykanych jest na świecie wokół nas samych. To ludzie, którzy nie są idealni, mają coś za „uszami”, borykają się z własnymi problemami, dzięki temu są osobami rzeczywistymi.

Za każdym razem, gdy rano wychodziła z domu, specjalnie godzinę wcześniej, zakładała maskę zadowolonej z życia kobiety. Nosiła ją w aptece i na mieście. Pozbywała się jej dopiero w drodze powrotnej, a dokładniej po wejściu do bloku, w którym mieszkała.

Thomas Arnold w swoich opowiadaniach daje nam do myślenia co do uczciwości ludzi. Po przeczytaniu tych historii będziemy się zastanawiali, czy któraś z nich nie przydarzy się czasem i nam. Każdy może się pomylić, to rzecz ludzka, ale jeśli ktoś robi to z premedytacją to chyba coś jest nie tak jak powinno być. Czy zatem możemy ufać każdemu farmaceucie za drzwiami każdej apteki? Nigdy tak naprawdę nie wiemy, kto przekroczy jej próg, i kto stoi w niej za ladą. Jak to się mówią „są ludzie i ludziska”, i tak właśnie swój świat przedstawia nam autor.
W rzeczywistości sytuacje o których tutaj czytamy nie powinny mieć miejsca, ale kto wie czy tak właśnie jest? Kontakty międzyludzkie są naprawdę różnorodne i nigdy nie wiemy na kogo trafimy.

Substancja czynna to książka, która pozwoli lepiej poznać nam zaplecze farmaceutyczne. Przekonamy się, że w aptece nie pracuje tylko jedna osoba, a cały ich szereg. To książka, która uświadomi nam, że ta praca wcale nie jest taka lekka, jakby mogło się wydawać, i że pacjenci potrafią doprowadzać na skraj wyczerpania. To książka, która zmienia nasze spostrzeżenia odnoście tej branży. Polecam.


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorowi oraz






niedziela, lutego 23, 2020

Zapowiedź patronacka "Substancja czynna" Thomas Arnold

Zapowiedź patronacka "Substancja czynna" Thomas Arnold

DATA PREMIERY: 03.2020


Jest mi niezmiernie miło ogłosić, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę (zbiór opowiadań) Substancja Czynna Thomasa Arnolda. 

⇘⇙


„Substancja czynna” to zbiór opowiadań kryminalno-obyczajowych, głęboko zakorzenionych w realiach polskiego rynku farmaceutycznego.


Jak bardzo przesuniesz granice, aby odnieść sukces? Co zrobisz, jeśli zostaniesz postawiony pod ścianą? Ile potrafisz znieść?



Pięć historii odnoszących się do pięciu stanowisk w aptece nie tylko obrazuje życie pracowników poza pierwszym stołem, ale również dosadnie, a często także brutalnie odpowiada na pytania, co by było, gdyby etyka zawodowa i zdrowy rozsądek przegrały walkę z ludzkimi żądzami.

⇗⇖




sobota, stycznia 25, 2020

"Szukając siebie" Bartłomiej Bartoszyński

"Szukając siebie" Bartłomiej Bartoszyński



TYTUŁ  "Szukając siebie"

AUTOR Bartłomiej Bartoszyński

DATA PREMIERY 06.12.2019

WYDAWNICTWO  Vectra

ILOŚĆ STRON 264




OCENA  3/6

OPIS





JEDEN MOMENT WYSTARCZYŁ, ABY CAŁY ŚWIAT ALEKSA ROZPADŁ SIĘ NA MILION KAWAŁKÓW

To miała być jedna z najpiękniejszych nocy w jego życiu. Jednak szybko zmieniła się w największy koszmar. Teraz Aleks ma jedno marzenie – cofnąć czas do tamtego wieczoru i zapobiec katastrofie, która całkowicie zmieniła jego życie.

Szukając siebie to pełna emocji powieść, opowiadająca o bólu, cierpieniu i stracie młodego chłopaka, który musi zdecydować jak będzie wyglądała jego przyszłość.

Czy demony przeszłości pozwolą o sobie zapomnieć?



MOJE ODCZUCIA

Jak dobrze wiecie, lubię sięgać po debiuty i odkrywać nowych ciekawych twórców. Dużo słysząc i widząc zadowalające opinie o książce Szukając siebie, nabrałam ogromnej chęci, aby samej przekonać się czy moje wrażenia będą podobne.

Aleks ma kochających rodziców, wspaniałych przyjaciół i całe życie przed sobą. Tamtej nocy miał świętować ze znajomymi, to miała być wspaniała noc, a w rzeczywistości stała się najgorszym koszmarem w jego życiu. Bo właśnie wtedy jego życie obróciło się o 180 stopni i nic już nie było takie jak wcześniej. Aby poradzić sobie z tragedią, wyjeżdża odcinając się od wszystkiego i wszystkich ze swojej przeszłości, by móc zacząć żyć od nowa. Czy to mu się uda?

Tak naprawdę ciężko jest cokolwiek napisać o tej książce, aby nie zdradzić fabuły. Niemniej nasz bohater mierzy się ze stratą i próbuje odnaleźć siebie, aby mógł ruszyć do przodu. Z całą pewnością nie jest to łatwe, gdyż to co spotkało Aleksa, mogłoby spotkać każdego z nas i tak naprawdę nie wiadomo jak zachowalibyśmy się akurat my w danej sytuacji. Zdecydowanie można nazwać tę książkę dramatem, bo przepełniona jest smutkiem, cierpieniem, próbą zrozumienia „dlaczego to spotkało akurat mnie”.

Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że po tylu pozytywnych opiniach ja osobiście jestem rozczarowana tym debiutem. Nie mogę powiedzieć, że autor nie ma potencjału, bo jakiś w nim drzemie, ale warsztat pisarski wymaga jeszcze wiele pracy. Styl pisania co pewien czas raził mnie w oczy, ciągłe powtórzenia odrobinę mnie już nudziły i kompletnie nie odczuwałam emocji bohatera czytając tę książkę. Autor momentami za bardzo rozwodził się nad własnymi przemyśleniami, poświęcając temu większość rozdziału, zamiast napisać to co chciał nam przekazać w sposób zwięzły. Pomimo tych niedoskonałości czytało się dość szybko.

Sama kreacja Aleksa nie jest najgorsza. Po części jest nawet dość realna, co nie oznacza, że czasami jego zachowanie mnie nie irytowało. Rozumiem, że mierzył się z własnymi demonami, jednak czasem postępuje zbyt lekkomyślnie. Niemniej było mi go szkoda, bo nawet największemu wrogowi nie życzyłabym tego przez co on sam przechodził.

Nie jest sztuką się zakochać, bo miłość może przyjść szybko i nieoczekiwanie. Sztuką jest pielęgnować to uczucie każdego dnia.

W życiu trzeba umieć dostrzegać nawet najdrobniejsze błahostki, cieszyć się tym co mamy, bo nigdy nie wiadomo jak jedna chwila może nam to wszystko zabrać. Ze stratą nie można się pogodzić, z nią trzeba nauczyć się żyć. I chodź ludzie mówią, że czas goi rany, to nie zawsze jest to prawdą. Czas pozwala nam się po prostu oswoić z tym co się stało, ale nigdy o tym zapomnieć.

Zakończenie jest zaskakujące i pozostawia niedosyt, więc pomimo tego, że ta książka nie jest doskonała to skuszę się, aby sięgnąć po kolejną część i zobaczyć jak rozwinie się warsztat pisarski autora. Szukając siebie to beletrystyka.

Szukając siebie to lektura, która ma w sobie potencjał, jednak tak naprawdę nie został on do końca wykorzystany. Dla mnie zabrakło emocji, które tak uwielbiam podczas czytania powieści. To historia o stracie i chęci odnalezienia siebie samego. Mnie nie do końca zachwyciła, ale u was może być inaczej. Jeśli macie ochotę, sięgnijcie i przekonajcie się sami.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



niedziela, grudnia 08, 2019

"Jeszcze jedno marzenie" Magdalena Zeist

"Jeszcze jedno marzenie" Magdalena Zeist



TYTUŁ  "Jeszcze jedno marzenie”

AUTOR Magdalena Zeist

DATA PREMIERY 22.10.2019

WYDAWNICTWO  Vectra

ILOŚĆ STRON 280




OCENA  4/6

OPIS





Dwa serca bijące we wspólnym rytmie…
Igor i Gaja są dla siebie wszystkim, jednak w ich życiu pojawia się moment, gdy jedno z serc zwalnia. Zaczyna się walka o życie. Czy wystarczy im czasu na spełnienie wszystkich marzeń?

Jeszcze jedno marzenie to opowieść o stracie, chorobie, smutku, nadziei, wewnętrznej sile, przyjaźni oraz miłości na dobre i na złe.  




MOJE ODCZUCIA


Kolejny debiut po który sięgałam z wielką niewiadomą jakie wywrze na mnie wrażenie. Sam opis z książki bardzo mnie zachęcił, by dać jej szansę. Czy zatem było warto?

Maja i Igor to para, która jest ze sobą już od pięciu lat. Prowadzą wspólnie firmę architektoniczno-wnętrzarską wraz z przyjacielem Julio. Ich życie wywraca się do góry nogami, kiedy Igor zaczyna coraz bardziej podupadać na zdrowiu wskutek przewlekłej niewydolności serca. Jego jedynym ratunkiem na życie jest przeszczep serca. Jak wiadomo nie jest to coś, co można otrzymać od ręki. Oczekiwanie zazwyczaj jest długie. Aby nie zwariować Gaja wymyśla, że napiszą listę marzeń, którą w miarę możliwości będą spełniać. Czy wystarczy im czasu na spełnienie wszystkich marzeń z listy?

Kiedy stoimy w obliczu śmierci bliskiej osoby, nagle przewartościowujemy całe swoje dotychczasowe życie. Uświadamiamy sobie, że do tej pory byliśmy szczęśliwi i mieliśmy wszystko, co do szczęścia jest potrzebne. Jednak mimo wszystko narzekaliśmy na pogodę, wysoką cenę masła, niemiłą panią w sklepie lub nawał pracy, nie dostrzegając, że te problemy to pikuś w porównaniu z tym, co los może nam zgotować.

Muszę powiedzieć, że po przeczytaniu tej powieści mam mieszane uczucia. Z jednej strony uważam ją za dobrą, a z drugiej ma ona swoje wady. Z całą pewnością urzekła mnie fabuła i jej przesłanie. Nie ma co ukrywać, ale wielu z nas nie docenia tego co ma, narzeka na wiele rzeczy, które w rzeczywistości okazują się być zwyczajną błahostką w porównaniu z problemem z jakim borykają się nasi bohaterowie. Bo czy może być coś ważniejszego, niż walka o każdy kolejny dzień przeżycia? Nie sądzę. W książce został również poruszony bardzo ważny temat dawstwa narządów. Chyba nie czytałam jeszcze książki, która by o tym opowiadała, a przynajmniej sobie nie przypominam. Nie mniej uważam, że jest to bardzo ważne w dzisiejszym świecie. Bycie dawcą narządów jest dobrowolne. Ja osobiście jestem za, bo jeśli moja śmierć mogłaby przywrócić czyjeś życie to czemu miałabym tego nie zrobić? Jeśli mi nic już w stanie nie będzie pomóc, to przynajmniej ja będę mogła pomóc komuś innemu. Autorka w swojej książce dobrze to opisuje i być może dzięki temu, więcej ludzi zdecyduje się na ten krok.

Każdy rozdział książki poprzedzony jest cytatem pochodzącym z książki Oskar i Pani Róża Erica-Emmanuela Schmitt. Nie czym czy ją czytaliście (ja tak, wylałam przy niej ogrom łez), ale jeśli nie to koniecznie to nadróbcie. Cytaty te świetnie komponują się z każdym rozdziałem i do tego skłaniają do refleksji o których zresztą autorka pisze. Magdalena Zeist w swoim debiucie porusza ważne tematy. Stara się nam uświadomić, że nawet ciężka choroba nie oznacza, że mamy się poddawać, że to właśnie w tym czasie powinniśmy żyć pełną piersią i czerpać z życia garściami, gdyż nie wiadomo ile nam tego czasu pozostało. Że tak naprawdę nie możemy skupiać się tylko i wyłącznie na cierpieniu, gdyż to doprowadzi nas do załamania i w niczym nie pomoże.

Urzekła mnie charakterystyka dziadka Lucjana, którego pokochałam od pierwszego momentu. Dawno tak dobrze się nie ubawiłam, słysząc cięte riposty z jego ust. To niezwykle oddany człowiek, ale także bardzo doświadczony przez los. I to jego z całej powieści polubiłam najbardziej.
Kaja i Igor to sympatyczni młodzi ludzie, których los okrutnie doświadcza. Jednak momentami nie czułam z nimi tej więzi.

Wątek ze schroniskiem to ciekawy pomysł, jednak niezbyt dopracowany. Widać, że autorka w tym temacie nie do końca się przygotowała. Zabranie psa ze schroniska trochę zbyt przedmiotowe. Szkoda, bo to też wątek, który jest niezwykle ważny w społeczeństwie. Tylko, że zabranie psa ze schroniska opisane w książce nie ma nic wspólnego tego z rzeczywistym.
Zabrakło mi również opisów miejsc w których przebywali bohaterzy. Tym bardziej, że np. Gliwice, które tutaj się pojawiają wcale nie są mi obce, gdyż przez pewien okres w swoim życiu mieszkałam tuż obok.

Momentami odniosłam wrażenie, że książka jakby była pisana w pośpiechu i nie wszystkie wątki zostały dobrze dopracowane. Co do stylu pisarskiego też mam lekko mieszane uczucia. Momentami zdania które czytałam nie miały dla mnie sensu, jednak muszę przyznać, iż całość czyta się błyskawicznie.  Niemniej uważam, że autorka ma potencjał i z wielką przyjemnością przeczytam kolejną książkę. To do czego muszę się jeszcze przyczepić to korekta książki, która moim zdaniem nie wyszła najlepiej, np. pojawia się zmiana płci w trakcie jednej rozmowy, są też liczne literówki.

Zakończenie książki wbiło mnie w fotel. Kompletnie się go nie spodziewałam, a przede wszystkim jeszcze w żadnej książce takiego nie spotkałam. Brawo dla autorki za ten pomysł. Nie ukrywam też, że wylałam przy tej książce mnóstwo łez, chyba ostatnio zrobiłam się zbyt wrażliwa nawet na to co czytam.

Przeczytana przeze mnie książka jest nowością na którą mimo swoich niedociągłości warto zwrócić uwagę.

Wiesz, jaki błąd popełniliśmy? – zapytał ze łzami w oczach. – Nie walczyliśmy o to, by jej ostatnie chwile były pełne szczęścia. Skupiliśmy się na śmierci i grzecznie, załamani, czekaliśmy, aż przyjdzie i zabierze moją żonę na zawsze. Żałuję tego każdego dnia. Dlatego nie pozwolę, by z wami było tak samo. Choroba Igora zawładnęła waszym światem, chodzicie przybici i obumieracie za życia. Zamiast cieszyć się, każdą chwilą, to biernie czekacie na najgorsze.

Jeszcze jedno marzenie to debiut, który uważam za poprawny. Książka ma swoje plusy jak i minusy, ale mimo wszystko ma wiele ważnych przesłań, a przede wszystkim skłania swojego czytelnika do wielu refleksji. Zachęcam do przeczytania.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



wtorek, listopada 20, 2018

"Mauzoleum" Thomas Arnold [PATRONAT]

"Mauzoleum" Thomas Arnold [PATRONAT]


TYTUŁ  "Mauzoleum"

AUTOR Thomas Arnold

DATA PREMIERY 16.11.2018

WYDAWNICTWO  Vectra

ILOŚĆ STRON 432




OCENA  6/6

OPIS




Po tragicznej śmierci rodziców oraz żony, milioner Tom McCain musi zmierzyć się nie tylko z żalem po stracie, ale też z samotnym ojcostwem. Gdy później ginie on, a także młodszy syn, ostatnim dziedzicem zamieszkującym olbrzymią rezydencję pozostaje Derrian McCain. W tym samym czasie w lokalnej gazecie pojawia się artykuł o enigmatycznym tytule: Klątwa McCainów czy domu Meyerów. Ktoś jednak dokłada wszelkich starań, aby nic, co związane z poprzednimi właścicielami rezydencji, nie wyszło na jaw. Osiem lat później w ręce Zacka Seegera przypadkiem trafia błędnie zaadresowany list, w którym Derrian McCain, jak gdyby nigdy nic, zwraca się do swego nieżyjącego brata i wysyła mu klucze od domu, gdyż sam musi się udać na operację poza granice kraju. Zack oraz jego partnerka Nicole nie mają pojęcia o zaszłościach w rodzie McCainów. Z pewnością nie zwróciliby na list większej uwagi, lecz wstępnie trafił on do Adama Athertona – zmarłego przed dwoma tygodniami sąsiada, o którym mieszkańcy osiedla wiedzieli stosunkowo niewiele.



MOJE ODCZUCIA

Od początku polubiłam mroczne klimaty powieści Thomasa Arnolda, także i tym razem nie mogło być inaczej. Autor stanął na wysokości zadania i po raz kolejny mnie nie zawiódł.
Zack i Nicole od jakiegoś czasu spotykają się ze sobą i wszystko wskazuje na to, że są ze sobą szczęśliwi. Dziwny list, który trafia w ich ręce nie daje im spokoju. Zostawiona w nim wiadomość wzbudza ciekawość i coraz bardziej intryguje Zacka, dlatego postanawia odwiedzić daną posiadłość. Towarzyszy mu jego partnerka. W chwili przekroczenia muru posiadłości wszystko układa się nie tak jak powinno. Zaczynają dziać się zaskakujące rzeczy, a nasi bohaterowie nie bardzo wiedzą jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji.
Derrian McCain to mężczyzna, który wiele przeszedł w swoim życiu. Jego dusza za sprawą przeszłości stała się mroczna. Kim tak naprawdę jest i do czego zmierza?
Wykreowane postacie intrygują, zaskakują, a momentami i przerażają. Autor nie szczędzi im trudnych sytuacji, stawia ich wiele razy pod murem, a czasami bawi się ich uczuciami. Zack wydaje się być mężczyzną, który niczego się nie boi, uparcie dąży do wyznaczonego sobie celu. Nicole na pozór również jest twardą kobietą, niemniej wykazuje swoje obawy wielokrotnie. Po wkroczeniu na posiadłość McCainów oboje będąc w tarapatach zaczynają snuć swoje wizje na temat tego, co tutaj się tak naprawdę wydarzyło.
Dom leżał na odludziu, więc nie było też mowy, aby sąsiedzi cokolwiek usłyszeli. Poza tym, Nicole miała absolutną rację. Kto w dzisiejszych czasach zwraca uwagę na wyjące syreny alarmowe… Ludzie odwracają głowy, aby tylko ktoś nie zauważył, że niepotrzebnie się interesują.
Thomas Arnold napisał kolejną powieść, która intryguje już od samego początku. Czytelnika tak pochłania fabuła, że nawet nie zauważa, kiedy przenika do świata przedstawionego na łamach kart. Fabuła osadzona w większości w mrocznej posiadłości McCainów to strzał w dziesiątkę. To miejsce nie tylko frapuje, ale skrywa w sobie wiele mrocznych sekretów z przeszłości. Tajemnicze przejścia, niewyjaśnione sytuacje i ogromny grobowiec, który daje do myślenia. Wszystko to łączy się w doskonałą całość.

Skonstruowana fabuła powieści umiejętnie manipuluje czytelnikiem. Kiedy już wydaje nam się, że natknęliśmy na jakiś trop, nagle wszystko się komplikuje, a nasze podejrzenia zostają zatarte nowymi faktami. Thomas Arnold niejednokrotnie mnie zaskoczył, bo takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Wiąże się to z tym, iż powieść nie jest przewidywalna, nawet w najmniejszym calu. Nic co było moimi podejrzeniami w rzeczywistości nie miało miejsca. A zakończenie? Totalnie zbiło mnie z tropu.
Ktokolwiek ich prześladował, z pewnością był wpływowym człowiekiem – kimś, z kim należało się liczyć. Ktoś taki, gdyby tylko poprosił odpowiednie osoby, bez trudu uzyskałby potrzebne informacje.
Powieść została dopracowana w każdym szczególe. Ogrom akcji, które wciągają od pierwszych chwil. Mroczne sytuacje momentami wręcz przerażające. Do tego lekki styl autora i mamy świetnie skonstruowaną powieść. To chce się czytać.
Gdy twoi ludzie wreszcie dojdą do wniosku, że coś jest nie tak i pojawią się w rezydencji, nas ani ciebie już tutaj nie będzie. Oczywiście sposób w jaki znikniemy my, będzie nieco się różnił od twojego zniknięcia, ale pewnie rozumiesz, że nie mamy zamiaru ciągnąć tego w nieskończoność. Czekają na nas nowe wyzwania.
Jeśli lubicie powieści, w których nikt tak naprawdę nie jest tym za kogo się podaje, to ta powieść jest dla Was. Kto komu tak naprawdę zagraża? Kto powinien mieć się na baczności? I komu uda się dociec prawdy?
Mauzoleum to książka pełna mrocznych zakamarków, która zawiera mnóstwo intryg i zdecydowanie budzi zainteresowanie czytelnika. Wartka akcja, sekrety z przeszłości i konszachty pomiędzy bohaterami wciągają czytelnika w swój świat bez dwóch zdań. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorowi oraz


poniedziałek, listopada 12, 2018

Zapowiedź "Mauzoleum" Thomas Arnold

Zapowiedź "Mauzoleum" Thomas Arnold

PREMIERA: druga połowa listopada




Jest mi niezmiernie miło ogłosić, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym powieść Mauzoleum Thomasa Arnolda. 


Po tragicznej śmierci rodziców oraz żony, milioner Tom McCain musi zmierzyć się nie tylko z żalem po stracie, ale też z samotnym ojcostwem. Gdy później ginie on, a także młodszy syn, ostatnim dziedzicem zamieszkującym olbrzymią rezydencję pozostaje Derrian McCain. W tym samym czasie w lokalnej gazecie pojawia się artykuł o enigmatycznym tytule: Klątwa McCainów czy domu Meyerów. Ktoś jednak dokłada wszelkich starań, aby nic, co związane z poprzednimi właścicielami rezydencji, nie wyszło na jaw. Osiem lat później w ręce Zacka Seegera przypadkiem trafia błędnie zaadresowany list, w którym Derrian McCain, jak gdyby nigdy nic, zwraca się do swego nieżyjącego brata i wysyła mu klucze od domu, gdyż sam musi się udać na operację poza granice kraju. Zack oraz jego partnerka Nicole nie mają pojęcia o zaszłościach w rodzie McCainów. Z pewnością nie zwróciliby na list większej uwagi, lecz wstępnie trafił on do Adama Athertona - zmarłego przed dwoma tygodniami sąsiada, o którym mieszkańcy osiedla wiedzieli stosunkowo niewiele.

                                       ❀

Recenzja w okolicach premiery!





sobota, października 13, 2018

"Ukryty cel" Wojciech Magiera [PATRONAT + PRZEDPREMIEROWO]

"Ukryty cel" Wojciech Magiera [PATRONAT + PRZEDPREMIEROWO]



TYTUŁ  "Ukryty cel"

AUTOR Wojciech Magiera

DATA PREMIERY 14.10.2018

WYDAWNICTWO  Vectra

ILOŚĆ STRON 354




OCENA  5/6

OPIS




Piotr Rosner – samozwańczy detektyw bez licencji – przyjmuje kolejne zlecenie.
Z partnerką Martą „Hardą” Hardajewicz przeczesuje Warszawę według wskazówek swojej wpływowej klientki w poszukiwaniu jej zaginionego brata.
Tymczasem w stolicy dochodzi do niespodziewanych ataków agresji. Egzekucja w centrum miasta i obława na sprawcę krwawego zajścia są powiązane ze sprawą Rosnera, który mimo tych i innych wydarzeń ma tylko jeden cel – odszukać zaginionego człowieka. W poszukiwaniu kolejnych tropów i poszlak zagłębia się w motywy kierujące sprawcą, narażając tym samym zarówno siebie, jak i swoją partnerkę.
Zmieniające się intencje ludzi otaczających Rosnera i „Hardą” świadczą o tym, że tak naprawdę nikomu nie mogą ufać, gdyż każdy ma swój cel… ukryty cel.


MOJE ODCZUCIA

Po przeczytaniu debiutu Wojciecha Magiery z wielką niecierpliwością oczekiwałam kolejnej powieści jego autorstwa. Dlatego, kiedy tylko otrzymałam tekst czym prędzej przystąpiłam do czytania. Czy autor trafił w mój gust? Czy powieść zasługuje na uznanie?
Piotr Rosner to mężczyzna, który pracuje jako detektyw, jednak bez żadnych licencji. Jest dobry w swoim fachu i zawsze próbuje starannie wykonywać zadania powierzone przez swoich klientów. Myślę, że Wojciech Magiera nadał mu wszystkie odpowiednie cechy detektywa – jest sprytny, wytrwały, odważny, pomysłowy, a gdy trzeba to i cwany. I choć momentami jego odzywki potrafiły mnie zirytować, to polubiłam go i z zapartym tchem śledziłam jego poczynania.
Spoglądałem, jak tamten odchodzi. W rozmowie z nim, jak i poprzedniej z Adamem, grałem złego glinę. Byłem stanowczy, miałem ich teraz obu w szachu. Taki musiałem być, a przychodziło mi to z łatwością. W pewnym sensie czułem ten balans i potrafiłem się przełączać na różne tryby. Zimny i wyrachowany, lekko nieczuły i bezkompromisowy, bezwzględny i butny, a czasem ciepły i serdeczny, tudzież lekko ironiczny i zabawny. Dostosowywałem się do sytuacji. Nazywano to elastycznością.
Marta zwana „Hardą” to kobieta Rosnera, która potrafi pokazać swój pazurek kiedy trzeba. Ze wszystkich sił próbuje pomóc swojemu partnerowi rozwiązać wiele zagadek. Jednak jak to kobieta, bywa też i zazdrosna o jego klientki.
On dostaje zlecenie od klientki. Ma odnaleźć jej zaginionego brata. Idzie dość opornie, a im dalej w to brnie, tym na światło dzienne wychodzi coraz więcej zadziwiających faktów. Do tego osoby, które mogły coś wiedzieć, nagle zaczynają ginąć. Robi się coraz niebezpieczniej. Czy zatem Rosner wykona swoje zadanie do końca, a może jednak je porzuci?
Autor po raz kolejny wykonał kawał dobrej roboty. Pomysł na fabułę świetny. Akcja raz toczy się błyskawicznie, raz powolniej, jednak mimo to, tutaj ciągle coś się dzieje. Czytelnik nie ma czasu na nudę, gdyż Wojciech Magiera umiejętnie prowadzi swoją fabułę i to w taki sposób, iż odbiorca jest cały czas zainteresowany i łakomy kolejnych informacji. Wspólnie z bohaterami może zastanawiać się co też stanie się w kolejnej chwili. Może także snuć własne domysły.
Dobra kreacja bohaterów pozwala na dogłębne ich poznanie. Możemy wniknąć w ich umysły i próbować ich zrozumieć. Te postacie to osoby z charakterkami, choć każdy z nich różni się od kolejnego. Jedne postacie polubimy mniej, drugie mocniej, a niektóre może nam być ciężko zrozumieć.
Całość napisana jest przystępnym językiem, który jest łatwy w odbiorze. Autor nie boi się poruszać w swojej książce tematu seksu, robi to w subtelny sposób, nie zrażając do siebie czytelnika. Im dalej brnęłam w fabułę, tym bardziej byłam ciekawa jak to wszystko się zakończy.
Aby kogoś dobrze poznać, nie wystarczy kilka spotkań. Czasem ktoś, kto robi na nas dobre wrażenie, stara się tylko zmylić nasze pozory. Ukrywa prawdę, a nas „karmi” jakimiś bzdurami. Nigdy tak naprawdę nie wiemy dla kogo pracujemy i czy przedstawiane oblicze to te prawdziwe. Dlatego powinniśmy być ostrożni w każdej chwili, bo nie wiadomo co przyniesie nam jutro.
A jeśli nie, obudzimy się następnego dnia obok siebie z nowymi myślami i tylko to będzie się liczyć. Tylko to. Bo gdyby każdy z nas miał żyć ciągle dniami minionymi zamiast teraźniejszością, to tak naprawdę nie można by tego nazwać życiem.
Ukryty cel to powieść, która wciągnie nas w swoją akcję już od pierwszych stron. Ciekawi bohaterowie, niewyjaśnione tajemnice i skrywane sekrety to coś, co z całą pewnością zainteresuje każdego. Ja polecam, a wy koniecznie przeczytajcie!

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorowi oraz


Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger