5. Planuje Pani trasę autorską po
Polsce?
Tak. Mam nadzieję, że
taka trasa dojdzie do skutku na przełomie wiosny/lata tego roku. Będę
informować na fanpage’u kiedy i gdzie zawitam.
6. Skąd zrodził się pomysł na własne
wydawnictwo?
Myślę, że po prostu szukam kolejnych wyzwań w życiu.
Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, a wydawnictwo wydało mi
się nowym światem do eksploracji. Poza tym nie zgadzam się na status quo, jaki utrzymuje
rynek wydawniczy w Polsce, gdzie pracę twórcy/autora wycenia się bardzo nisko.
Autor jest jak rolnik, który uprawia ziemię, poświęca temu
czas i miłość, a na koniec sprzedaje płody ziemi do skupu za psie pieniądze.
Autor w Polsce, dostaje bardzo niewielki procent ze sprzedaży swojej książki. Rynek
ustalił ją na poziomie 10 – 15 % od ceny, za którą wydawnictwo sprzedaje ją
pośrednikom. Łatwo policzyć, że za sprzedany egzemplarz książki autor dostaje około
2 zł, od których musi jeszcze odprowadzić podatek.
7. Kiedy możemy spodziewać się audiobooka
Róży oraz jego premiery?
Powstanie audiobooka zależy od mojego męża, który niegdyś
grał w teatrze. Na razie został przygotowany pierwszy rozdział i pewnie powoli
będą powstawać kolejne. Jeszcze o tym nie dyskutowaliśmy, ale chciałabym, żeby
rozdziały były publikowane systematycznie i dostępne za darmo na YouTube.
8. Debiutowała Pani książką Anna May,
która zdobyła nagrodę Literackiego Debiutu Roku wydawnictwa Novae Res. Jak
dzisiaj wspomina Pani to wydarzenie?
Pamiętam, że przylecieliśmy z mężem dzień wcześniej do
przyjaciół mieszkających w Janiszewku koło Pelplina. Nie miałam zaplanowanej
kreacji na galę rozdania nagród. Miałam nadzieję, że moja przyjaciółka, Waja, przyjdzie
mi z pomocą. Nie pomyliłam się. Skorzystałam z jej przepastnych szaf. O poranku,
po kawie, jechaliśmy do Gdyni samochodem z wypożyczalni. W drodze malowałam
sobie paznokcie na niebiesko. Oczywiście rozładował się GPS i jak na złość gniazdo
ładowania przestało działać. Wtedy zdałam sobie sprawę, że tam wszyscy czekają
właśnie na mnie, a my błądzimy po Gdyni. Przez telefon organizatorzy instruowali
nas, gdzie należy jechać.
Ta nagroda jest dla mnie ważna, ona potwierdziła, że pisanie jest
tym, co robię naprawdę dobrze. Każdy, kto tworzy, potrzebuje takiego
zapewnienia.
9. Pracowała Pani w domu dla bezdomnych
Magdala. Czym Pani się tam zajmowała? Czy było to łatwe i przyjemne zajęcie, a
może takie odciskające jakiś ślad w Pani psychice?
To taki dziwny okres w moim życiu. Po ukończeniu studiów socjologicznych zupełnie nie
wiedziałam co ze sobą zrobić: zacząć pracę, wychodzić za mąż, rodzić dzieci, a
może zacząć kolejne studia… Byłam
pogubioną dwudziestopięcioletnią kobietą. I co zrobiłam? Zgłosiłam się jako
ochotniczka na wyjazd do Francji. Okazało się, że trafiłam do domu dla
bezdomnych. Szukanie siebie przez doświadczania i cierpienia innych jest bardzo
spalające i odciska się na psychice.
Magdala to był dom, który
działał na zasadzie katolickiej wspólnoty, gdzie celebrowano zwyczaje i rutynę
wspólnego spędzania czasu. Moim zadaniem było bycie z tymi ludźmi i pomaganie
im w codziennych czynnościach, organizowanie im czasu. Nieźle wtedy nauczyłam
się grać w kości i karty. Inną rolą była praca z ludźmi z ulicy. Miałam swoje
dyżury w dziennym ośrodku pomocy, gdzie przychodzili bezdomni, by się umyć lub
coś zjeść, czasami opatrzeć rany, wygadać się. Ci ludzie opowiadali nieprawdomówne
historie… Ja ich rysowałam, oni opowiadali.
Po pół roku zaczęłam
świrować, byłam samotna i nieszczęśliwa. Pisałam depresyjne wiersze i spędzałam
każdą chwilę w bibliotece lub w galerii. Wtedy też zaczęłam poważnie myśleć o
studiach artystycznych i powrocie do Krakowa.
10. Przebywa Pani w Wielkiej Brytanii, tam też mieszka. Czy nie tęskni Pani
za Polską, za swoją ojczyzną? Życie w W.B. jest łatwiejsze?
Gdy wyglądam przez okno naszej sypialni i spoglądam na szare
niebo Coventry, to tęsknię jak cholera. Polska jest mimo wszystko jaśniejsza,
pozytywniejsza w kolorze. Na obcej ziemi jest się obcym, bo cały świat pokazuje
ci różnicę. Chociaż bycie obcym ma swoje dobre strony, pomaga zdefiniować
siebie, budzi tęsknotę za tym, czego się nie docenia, dopóki się tego nie
straci i tym samym inspiruje do pisania.
Nie zaprzeczam, że życie w UK jest prostsze a państwo
przyjaźniejsze obywatelowi.
11. Jaką osobą jest Pani na co dzień?
Nie mam pojęcia.
Jestem chyba nudna. Moje życie to rutyna. Do południa praca z dziećmi w
przedszkolu, wieczorami i nocą pisanie i zajmowanie się sprawami rodzinnymi.
Czasami tylko uciekam gdzieś do Francji na tydzień, żeby nakarmić moją naturę
autystyczno-artystyczną.
12. Jak rodzą się pomysły na Pani książki?
Myślę, że każdy kto pisze, podobnie odpowie na to pytanie.
Pisanie to wysysanie rzeczywistości. Pisarz obserwuje świat, który go otacza, sytuacje,
które zdarzają się w jego życiu, ludzi których spotyka, zastanawiając się, w
jaki sposób wykorzystać je w książkach. Spotykam kogoś i snuję jego historię
poza nim, widzę obrazy i sytuacje…
13. Po książki jakich autorów najczęściej Pani lubi sięgać?
Czytam wszystko, od klasyki po literaturę, która nie niesie
wielkich przekazów. Lubię to, co uda mi się dokończyć. Lubię Kinga. Christine to książka mojego dzieciństwa.
Uwielbiam Austin i Bronte. Błogosławieństwo
ziemi Hamsuna to dzieło sztuki. Ostatnio
przeczytałam Nieznośną lekkość bytu
Kundery. To pisarz, po którego będę sięgać.
Serdecznie dziękujemy autorce za poświęcony nam czas.