środa, lipca 31, 2019

Zapowiedź "Rzeka kłamstw" Edyta Świętek

Zapowiedź "Rzeka kłamstw" Edyta Świętek

Premiera: 20.08.2019


Jest mi niezmiernie miło poinformować, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Rzeka kłamstw Edyty Świętek.


Rzeka kłamstw to najnowsza powieść Edyty Świętek otwierająca cykl Grzechy młodości
Autorka zaprasza w podróż do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych. Ukazuje w niej codzienne radości i smutki polskiej rodziny, które splatają się z realiami życia w minionej epoce
Elżbieta i Tymoteusz niedawno wprowadzili się do przestronnego mieszkania na osiedlu Kapuściska. Tymoteusz ma przed sobą świetlaną przyszłość i dobrze zapowiadającą się karierę.
Kazimierz, choć pasjonuje się kryminologią z którą wiąże się jego praca zawodowa, jest nieustannie namawiany do wstąpienia w szeregi Służby Bezpieczeństwa. Jego ukochana żona Ewa marzy o karierze wokalnej.
Agata nie potrafi odnaleźć się w roli statecznej mężatki. Młoda polonistka wciąż wdaje się w romanse z innymi mężczyznami.
Eugeniusz wciąż pakuje się w różne tarapaty. Krewki młodzieniec wpada nie tylko w ręce Służby Bezpieczeństwa, ale również w sidła miłości.




Rzeka kłamstw to najnowsza powieść Edyty Świętek otwierająca cykl Grzechy młodości. Autorka zaprasza w podróż do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych. Ukazuje w niej codzienne radości i smutki polskiej rodziny, które splatają się z realiami życia w minionej epoce.
Elżbieta i Tymoteusz niedawno wprowadzili się do przestronnego mieszkania na osiedlu Kapuściska. Tymoteusz ma przed sobą świetlaną przyszłość i dobrze zapowiadającą się karierę.
Kazimierz, choć pasjonuje się kryminologią z którą wiąże się jego praca zawodowa, jest nieustannie namawiany do wstąpienia w szeregi Służby Bezpieczeństwa. Jego ukochana żona Ewa marzy o karierze wokalnej.
Agata nie potrafi odnaleźć się w roli statecznej mężatki. Młoda polonistka wciąż wdaje się w romanse z innymi mężczyznami.
Rzeka kłamstw to najnowsza powieść Edyty Świętek otwierająca cykl Grzechy młodości. Autorka zaprasza w podróż do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych. Ukazuje w niej codzienne radości i smutki polskiej rodziny, które splatają się z realiami życia w minionej epoce.
Elżbieta i Tymoteusz niedawno wprowadzili się do przestronnego mieszkania na osiedlu Kapuściska. Tymoteusz ma przed sobą świetlaną przyszłość i dobrze zapowiadającą się karierę.
Kazimierz, choć pasjonuje się kryminologią z którą wiąże się jego praca zawodowa, jest nieustannie namawiany do wstąpienia w szeregi Służby Bezpieczeństwa. Jego ukochana żona Ewa marzy o karierze wokalnej.
Agata nie potrafi odnaleźć się w roli statecznej mężatki. Młoda polonistka wciąż wdaje się w romanse z innymi mężczyznami.
Rzeka kłamstw to najnowsza powieść Edyty Świętek otwierająca cykl Grzechy młodości. Autorka zaprasza w podróż do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych. Ukazuje w niej codzienne radości i smutki polskiej rodziny, które splatają się z realiami życia w minionej epoce.
Elżbieta i Tymoteusz niedawno wprowadzili się do przestronnego mieszkania na osiedlu Kapuściska. Tymoteusz ma przed sobą świetlaną przyszłość i dobrze zapowiadającą się karierę.
Kazimierz, choć pasjonuje się kryminologią z którą wiąże się jego praca zawodowa, jest nieustannie namawiany do wstąpienia w szeregi Służby Bezpieczeństwa. Jego ukochana żona Ewa marzy o karierze wokalnej.
Agata nie potrafi odnaleźć się w roli statecznej mężatki. Młoda polonistka wciąż wdaje się w romanse z innymi mężczyznami.

wtorek, lipca 30, 2019

"Zaskocz mnie" Daria Skiba Małgorzata Falkowska

"Zaskocz mnie" Daria Skiba Małgorzata Falkowska



TYTUŁ  "Zaskocz mnie"

AUTOR Daria Skiba Małgorzata Falkowska

DATA PREMIERY 15.07.2019

WYDAWNICTWO  Inanna

ILOŚĆ STRON 320




OCENA  3/6

OPIS





ONA ma pasję, za którą skoczyłaby w ogień. Ma marzenia.
ON wymarzoną pracę i życie, które wydaje się innym niemal idealne.

Antek i Jagoda są niczym ogień i woda.
Ona, bez planów na przyszłość, żyjąca „tu i teraz”.
On, poukładany, planujący przyszłość i zakochany w swojej dziewczynie.

Czy tych dwoje może się wzajemnie zrozumieć?
Parkour jest ich odpowiedzią.
Uparta nauczycielka i uczeń, który nie chce się poddać.
Wspólne ćwiczenia pokazują obojgu, że mimo wielu różnic, są do siebie bardziej podobni, niż mogli się spodziewać.

Co się stanie, gdy światy i poglądy tych dwojga się zderzą?




MOJE ODCZUCIA

Jako, że znam obie autorki spodziewałam się, że kiedyś może nastać ten moment, iż doczekam się ich duetu. I oto jest. Twórczość Darii znam bardzo dobrze, z twórczością Gosi jestem w trakcie zapoznawania się. Obie potrafią pisać niezwykle emocjonujące historie, więc byłam ciekawa czym zaskoczą mnie w swoim duecie.

Jagoda i Antek, dwie tak bardzo różniące się od siebie osoby. On spokojny, ona w gorącej wodzie kąpana. Ale jak powszechnie się mówi, przeciwieństwa się przyciągają. Staną na swojej drodze, a później wspólnie będą gonić za marzeniami. W międzyczasie zrodzi się między nimi miłość, tylko czy oboje dają jej szansę zaistnieć?

Autorki w swojej książce poruszają bardzo ważny temat, a mianowicie problem rozbitych rodzin. Ukazują nam życie osób, które wychowują się bez jednego z rodziców, cierpią, bo nie mają szansy dostawać ciepła rodzinnego, są pozostawione samym sobie. Nie ma co ukrywać, na świecie istnieje wiele takich sytuacji, a my możliwe, że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Fajnie, że dziewczyny postanowiły wykorzystać to w swojej książce. Oprócz tego mamy tutaj obraz przyjaźni, miłości oraz pasji.

Dla ciebie dziewczyna zachowująca się jak chłopak była jedynie powodem do wstydu. A ja chciałam tylko, żebyś mnie kochała. Żebyś pozwoliła mi być taką, jaka jestem. Ktoś, kto kocha, nie chce na siłę zmieniać drugiego człowieka, ale akceptuje jego wady i zalety.

Pisanie książki w duecie to wcale nie jest proste zadanie. Zapewne jesteście ciekawi, która z autorek kreowała Antka, a która Jagodę? Ja mam swoje podejrzenia i myślę, że są trafne, ale nie będę wam zdradzała.

Antek to chłopak, którego polubiłam, choć momentami kompletnie nie rozumiałam. Nie mogłam pojąć, jak on może wytrzymać ze swoją dziewczyną Karoliną (postać, którą znienawidziłam już na samym początku), która manipuluje nim na każdym kroku, a tak naprawdę to tylko bawi się jego kosztem. On jest niezwykle spokojnym i oddanym chłopakiem. Ma wymarzoną pracę, jest poukładany i wie, czego chce od życia.

Jagoda to taka potrzepana dziewczyna, z ciętymi ripostami, niezwykle zadziorna i charakterna. Ale tak naprawdę to tylko przykrywka, bo w głębi serca jest zranioną dziewczyną, która nie chce pokazać tego światu. Mimo wszystko poczułam do niej sympatię, zwłaszcza za ten zadziorny charakterek.

Z wielkim bólem serca muszę się przyznać, że nie tego oczekiwałam od autorek. Znając ich twórczość, liczyłam na emocjonalną bombę, a tymczasem otrzymałam zwykłego przeciętniaka. Wybaczcie dziewczyny, ale chyba tutaj chodzi o szczerość. Początek książki, troszkę mi się dłużył, myślę, że tutaj akcja mogła potoczyć się odrobinę szybciej. Piękna okładka przyciąga wzrok, nie ma co ukrywać, ale to jednak treść zawsze jest najważniejsza. Ja nie czułam bohaterów kompletnie, ich emocje nie przenikały do mnie. Nie mogę powiedzieć, że źle mi się czytało, gdyż tak nie było. Czytało się dobrze i szybko, książka momentami nawet wciąga (przez co o mało dzisiaj spóźniłabym się do pracy). Są momenty które rozbawiają do łez, zwłaszcza cięte języki bohaterów i ich słowne potyczki. Realność bohaterów jednak czasem pozostawała pod znakiem zapytania. No bo jak chłopak, który dopiero zaczął trenować parkour, nagle ląduje na zawodach w Paryżu i pokonuje przeszkody bez większych przygód? Kolejną postacią pod znakiem zapytania jest matka Jagody. Kobieta pozbawiona uczuć względem córki, a później nagle za sprawą wyjazdu do ciotki wyznaje jej miłość przez telefon? Moim zdaniem to mało realne.

Parkour, być może nie każdy z was wie czym on jest. To forma aktywności fizycznej podczas której dane osoby pokonują przeszkody stojące na drodze w jak najszybszy sposób. Skaczą po dachach, płotach, drzewach, ławkach itp. Dla mnie to słowo nie jest obce, bo wiedziałam z czym się kojarzy, choć przyznaję, że nie mam o tym kompletnie zielonego pojęcia. I odnoszę wrażenie, że podobnie jest u autorek. Wydaje mi się że, aby odwzorować w książce parkour trzeba mieć o nim jakieś pojęcie. Ja niestety tego nie czułam, nie czułam tej pasji bohaterów, choć bardzo liczyłam na to, że będzie inaczej. Szkoda, ogromnie mi szkoda.

Nie mówię, że książka jest kompletnie beznadziejna, bo to nieprawda. Zawiera w sobie ogrom przyjaźni, pięknej i oddanej, dla której warto żyć. Ukazuje, że zawsze warto mieć swoje pasje i je spełniać, nawet, jeśli ktoś inny ma na ten temat inne zdanie. W życiu chodzi przecież o to, aby spełniać się w tym, co kochamy i czemu oddajemy się bez reszty. No i jest jeszcze miłość, która mogłaby być bardziej rozwinięta.

- Przepraszam, ale kiedy ktoś cię rani w samo serce, rana nigdy się nie goi, a każda kolejna sytuacja, która wywołuje w tobie jakieś wspomnienia, sprawia, że ona znów się otwiera i mocno krwawi.

To, że ta książka nie przyniosła mi zbyt wielu pozytywnych wrażeń, nie oznacza oczywiście, że skreślam dziewczyny. Z wielką chęcią przeczytam każdą kolejną powieść autorek, a być może i kolejny duet. Liczę, że kolejnym razem będę bardziej zachwycona.

Zaskocz mnie to lekka, momentami zabawna historia ukazująca życie młodych ludzi z przyjaźnią, miłością i pasją w tle. Mi zabrakło w niej emocji i trochę realności, ale może właśnie wam się spodoba, w końcu każdy ma inny gust. Jeśli więc macie ochotę przeczytać, zróbcie to i sami oceńcie.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



piątek, lipca 26, 2019

Autorzy o zwierzętach - Sylwia Winnik

Autorzy o zwierzętach - Sylwia Winnik


Sylwia WinnikPolska pisarka.

Ukończyła dziennikarstwo we Wrocławiu. Interesuje się historią, szczególnie drugą wojną światową. Jest autorką bloga Czas na Książki. W 2015 roku została wybrana przez czytelników magazynu „Fanbook” Książkowym Blogerem Roku. Jest pomysłodawcą i współorganizatorem Literackiego Festiwalu Czas na Książki. 

Autorka książek „Dziewczęta z Auschwitz” (2018) i „Tylko przeżyć. Prawdziwe historie rodzin polskich żołnierzy” (2019).




1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 

Nie! To nie byłoby ani miłe, ani pożyteczne. Człowiekowi zwierzęta są potrzebne bardziej niż my im. W końcu to człowiek wkracza w ich naturalne środowisko przyswajając sobie coraz większe obszary, coraz więcej drzew, roślin. Niby wszyscy jesteśmy mądrzy a każdy z nas wie, jakie zagrożenia dla świata niesie brak dbałości o środowisko, a żyjemy tak, jakbyśmy nie wiedzieli co stanie się jak np. wyginą pszczoły. Co stanie się z niektórymi gatunkami zwierząt żyjącymi w oceanach, gdy nie zaprzestaniemy zaśmiecania plaż i wód. A w kwestii zwierząt domowych-są najlepszymi przyjaciółmi i antydepresantami.

2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?

Teraz, w swoim własnym domu mam 3 koty. Będąc dzieckiem miałam tez żółwia. Średnio się jednak znałam na opiece nad nim. Najlepszym tego dowodem jest nazwanie go Wacuś, a później okazało się, że była to dziewczynka, a nie chłopiec! Wychowałam się często wyjeżdżając do babci na wieś, a tam były koty, pies, kury, gęsi. Swego czasu nawet świnki.


Bella


3. Zwierzę jest dla mnie… 

...równie ważne jak człowiek.

4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?

Pewnie, że mają. Chcę w to wierzyć, bo nie wyobrażam sobie, że gdzieś tam, kiedyś kiedy umrę, nie spotkam swoich kochanych pupili. Wskazuje też na to wiele faktów. I dziwnych przypadków, które może wcale przypadkami nie są?

5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?

Są bardzo potrzebne. Sama współpracuję z jedną, wspomagam ile się da, kiedy mogę materialnie lub organizacyjnie. Liczy się każdy gest, najmniejsza pomoc, każda puszka jedzenia. Od tych najmniejszych organizacji, ratujących małe kotki, pieski, aż po fundacje ratujące słonie - każdy ten gest jest bezcenny i nie da się go w żaden sposób wycenić. Moje dwa koty są adoptowane z organizacji TOZ w Ząbkowicach Śląskich, mojego rodzinnego miasta, a trzecia zguba została przygarnięta, a raczej wyrwana burzy jesiennej z mokrych szpon :) i zachęcam tym samym wszystkich do działania na rzecz wybranych organizacji ratujących zwierzęta. Wbrew pozorom liczy się najmniejsza pomoc. I nie zawsze musi być to pomoc finansowa. Organizacje często poszukują domów tymczasowych dla zwierząt, proszą o czas. A ten jest dla ludzi jak i zwierząt cenniejszą walutą niż pieniądze. 


Kicia


6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?

Oh! Byłam nie raz, i nigdy nie stałam obojętnie. Z natury jestem (tak mi się wydaje) spokojnym człowiekiem. Jednak drzemią we mnie ogromne pokłady energii do walki. Gdy krzywdzone jest zwierzę. Byłam kiedyś świadkiem sytuacji w której starsza kobieta wyprowadzała na spacer pięknego, biszkoptowego psa. Nie był rasowy. Nie wyglądał na zagłodzonego, ale też nie należał do najbardziej zadbanych. Od razu można było zauważyć, że boi się kobiety. A ona ciągnęła go za sobą, uciskając jego szyję, szarpała, krzyczała. Kiedy starał się załatwić swoje potrzeby fizjologiczne, nadal go ciągnęła na siłę. I chociaż tu moja cierpliwość się skończła… kobieta na dokładkę kopnęła go i uderzyła smyczą w głowę. Proszę mi wierzyć, że gdyby mnie ktoś nie znał, a zobaczył tylko w tej sytuacji, nie uznałby mnie wcale za tak spokojną. W takich sytuacjach jednak ważne jest zachowanie zdrowego rozsądku, powstrzymanie emocji, choć to jest trudne. Należy używać konkretnych słów, wyrażać się kulturalnie, ale na tyle dobitnie, jasno, by sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła. Nie wiem czy moje słowa czy interwencja organizacji, której to zgłosiłam, miały na nią pozytywny wpływ, ale kiedy zobaczyłam ją kolejnym razem (a widywałam ją wtedy częściej na trasie moich spacerów) zachowywała się właściwie, z należytym do drugiej istoty żyjącej, szacunkiem. 
Ostatnio przeżyłam także miłe zaskoczenie, gdy podczas jazdy autem z mężem zauważyliśmy potrąconego bażanta. Inne auta go omijały, a mój mąż, który zauważył go przede mną, zatrzymał się i uratował mu życie. Myśleliśmy, że mimo wszystko nie przeżyje (żadna lokalna organizacja nie wiedziała jak mu pomóc, więc został w trawie pod naszą obserwacją przez pewien czas). Na drugi dzień jednak biegał „radośnie” :) Nie możemy pozostawać bierni na krzywdę ludzi, ale podobnie jest z krzywdą wyrządzaną zwierzętom.

7. Pani ulubione zwierzę to?

Kocham wszystkie zwierzęta. Ale mam słabość do czarnych kotów. Sama mam dwa i pół czarnego kota :)


Bella


8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?

Zależy co chciałabym przekazać Czytelnikom, ale może czarny kot :)?

9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani? 

Z pewnością pies potrafi być bliżej człowieka niż kot. Coś o tym wiem. Zgadzam się z tym, że pies okazuje swoją przyjaźń znacznie bardziej niżeli inne zwierzęta, ale sądzę też, że każde zwierze jest skłonne do takiej relacji. Tylko inaczej ją okazuje.

10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?

I znów odpowiem każde. Ale jeśli mam wybrać tylko jedno to… Czarny kot! Czerń to elegancja. No i wyszczupla :)


Luna



Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.



czwartek, lipca 25, 2019

"Sekrety Julii" Anna Płowiec

"Sekrety Julii" Anna Płowiec



TYTUŁ  "Sekrety Julii"

AUTOR Anna Płowiec

DATA PREMIERY 17.07.2019

WYDAWNICTWO  Znak literanova

ILOŚĆ STRON 496




OCENA  5/6

OPIS





Historia o miłości tak wielkiej, że przenosi góry.

Gdy Alicja znajduje listy matki, czuje, że odkrywa historię niezwykłej miłości. Nie wie, że gdy rozwikła sekret, odmieni swoje życie raz na zawsze.

Nigdy nie wiesz, kogo spotkasz na tatrzańskiej ścieżce. Julię przed tragiczną śmiercią w górach ratuje chłopak o oczach koloru niezapominajek. Choć byłoby lepiej, gdyby ich drogi nigdy się nie przecięły, czasu nie da się cofnąć. W sercu Julii rodzi się uczucie. Kiedy zdecyduje się poddać miłości, może jednak być już za późno, a los okrutnie z niej zakpi.

Aby zawalczyć o miłość, trzeba będzie uciec się do sekretów, złamać wiele konwenansów i działać wbrew sobie. Czy to wystarczy, by ocalić uczucie, które narodziło się na górskim szlaku?

Czy rozwikłanie sekretu sprzed lat w końcu przerwie krąg niespełnionej miłości i zrujnowanych pragnień?



MOJE ODCZUCIA

Po udanym debiucie z wielką niecierpliwością oczekiwałam kolejnej powieści autorki. Czy i tym razem nowa książka Anny Płowiec zrobiła na mnie pozytywne wrażenie?

Alicja jest załamana po stracie męża oraz matki i jedynie jej córeczka trzyma ją przy życiu. Ma obok siebie cudowną przyjaciółkę, która dba o to, aby w końcu stanęła na nogi. Kiedy w końcu zaczyna sprzątać pokój matki znajduje listy… listy z których poznaje wielką miłość Julii, a które być może pomogą jej znaleźć odpowiedzieć na nurtujące ją pytanie – kim jest jej ojciec?

Zaczęłam czytać i przepadłam. Historia napisana przez autorkę jest tak klimatyczna, że aż żal się od niej odrywać choć na moment. Opisuje historię dwóch kobiet – córki i matki w dwóch różnych przestrzeniach czasowych.  Wielka miłość Julii w latach 60 – tych wcale nie była słodka i lukrowana, wręcz przeciwnie. Miała swoje wzloty i upadki, swoich przeciwników. Anna Płowiec opisała ją przepięknie, aż miło było czytać. Trudne czasy, wielka miłość, tęsknota, rozstania, to wszystko zostało napisane bardzo realistycznie. Już sami bohaterowie stali się bliscy mojemu sercu, to osoby podobne do nas, które tak jak my borykały się z problemami dnia codziennego. Postacie wykreowane przez autorkę są niezwykle rzeczywiste. To osoby stanowcze, bez zachwiania humoru co pięć minut, a co najważniejsze zachowują się adekwatnie do swojego wieku.

To co mnie najbardziej ujęło w tej powieści to idealnie odwzorowane czasy peerelowskiej Polski. Choć ja sama nie byłam jeszcze wtedy na świecie, to uważam, że tamte czasy miały swój urok, który już nigdy nie powróci. Annie Płowiec z całą pewnością w 100 procentach udało się to ukazać. Kiedyś nie było tyle technologii, ludzie żyli inaczej, skromniej, ale chyba potrafili bardziej dostrzegać te drobnostki w życiu, momenty radości, a przede wszystkim żyli dniem dzisiejszym. Niestety w obecnych czasach brak nam tego wszystkiego i jest to poniekąd smutne.

Bo czy można zrezygnować z miłości? Z tego, co sprawia, że serce mocniej bije i że chce się żyć? Że człowiek czuje się lekko szalony, a krew buzuje niczym po szampanie? Nawet kiedy ciemno i zimno, to i tak wydaje się, że słońce świeci, a wielobarwna tęcza pojawia się na niebie.

Głównym wątkiem tej powieści jest oczywiście miłość. Miłość, która ma wiele oblicz, miłość trudna, ale zarazem niezwykle cierpliwa. Miłość, która szukała wspólnego ukojenia, która pragnęła istnieć pomimo sprzeciwów. Ta pozycja zawiera w sobie ogrom emocji (co tak bardzo kocham), które odczuwać na niemalże każdej stronie. Całość napisana jest pięknym i przejrzystym językiem. Książka ma w sobie jakąś nostalgię, która udziela się również i czytelnikowi. Ja jestem zachwycona tą pozycją i już czekam na kolejne książki spod pióra autorki.

Sekrety Julii to historia, która ujmuje swoim klimatem, niezwykłymi bohaterami i pięknie oddanym opisom dawnych czasów. To historia, która chwyta za serce i jest nieprawdopodobnie prawdziwa. Polecam z całego serca.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję



wtorek, lipca 23, 2019

"Zaśnij, laleczko" Grażyna Kałowska [PATRONAT]

"Zaśnij, laleczko" Grażyna Kałowska [PATRONAT]


TYTUŁ  "Zaśnij, laleczko”

AUTOR Grażyna Kałowska

DATA PREMIERY 20.07.2019

WYDAWNICTWO  Literackie Białe Pióro

ILOŚĆ STRON 247




OCENA  4/6

OPIS





Wezwana do zasłabnięcia lekarka pogotowia stwierdza zgon starszej pani, w roztargnieniu zabiera ze stolika gospodarzy jakieś notatki, które okazują się zapisem konfliktu małżeńskiego i sugerują popełnienie zbrodni. Czy to fikcja literacka denatki, czy zanotowana na kartkach rzeczywistość? Cień podejrzenia pada na kilka osób, a zabójstwa okazuje się być więcej. 


Zaśnij to z jednej strony zdolności bohaterki, która dzięki snom i ich analizie dochodzi do konstruktywnych wniosków mogących pomóc jej uchwycić sprawcę, z drugiej życzenie morderczyni, która eliminuje tych, którzy się jej nie podobają.




MOJE ODCZUCIA

Kolejna książka Grażyny Kałowskiej i kolejny raz pozytywne wrażenia.

Ludzie giną, ale nikt nie wie dlaczego i w jaki sposób. Czy wszystkich morderstw dokonuje jedna i ta sama osoba? Czy naszym bohaterom uda się dojść, kto za tym wszystkim stoi?

Autorka po raz kolejny łączy wątki kryminalne z sensacją oraz wątkami obyczajowymi. Akcja powieści rozgrywa się błyskawicznie. Jedno zdarzenie goni następne, a my jako czytelnicy zastanawiamy się co wydarzy się w następnej chwili. Wspólnie z bohaterami będziemy starali się dojść do tego, kto i dlaczego pozbywa się pewnych osób. A może to nie morderstwa, tylko zwykłe przypadki śmierci?

– Czy to rzeczywiście jest seryjny zabójca?
- Na to wygląda – odparła Renata – Teraz pytanie: dlaczego on to robi?
- Zaczęło się od napadu na intendentkę Monikę – kontynuowała Ania – Sprawca niedługo pożył. Zemsta? Możliwe, przynajmniej na pierwszy rzut oka. To zdarzenie i pierwsze zabójstwo uwrażliwiło mordercę na pewien typ ludzi i działań. - Współczesny Robin Hood? - W bardzo złym wydaniu. Ale coś w tym jest. Zabija ludzi, którzy według niego są źli.

Istotną rolę odegrają tutaj sny i ich interpretacja, która będzie zmuszać bohaterów do głębszego analizowania i zastanowienia się czy mogą mieć coś wspólnego z rzeczywistym życiem.
Bohaterowie zostali dobrze wykreowani, zagłębiamy się w ich psychikę, śledzimy i kibicujemy im w ich poczynaniach. To osoby podobne do nas samych, które w swoim życiu popełniają błędy, tak samo jak i my.

A czy wam choć raz zdarzyło się interpretować swoje sny? Czy zastanawialiście się choć raz czy to jawa czy sen? Czy sny mogą mieć coś wspólnego z naszym realnym życiem?

Książka nie jest przewidywalna. Grażyna Kałowska umiejętnie lawiruje w swojej fabule wprowadzając nas w różne poszlaki, ale ciężko jest się czegokolwiek prędzej domyślić. Finał tego najważniejszego punktu powieści poznajemy na samym końcu.


Bohaterowie zostali dobrze wykreowani, autorka zadbała o to, abyśmy dobrze poznali ich portret psychologiczny. Całość jest napisana w lekki sposób, czyta się przyjemnie.

Oprócz wątków kryminalnych zobaczymy również zmagania bohaterów z codziennością życia. Problemy małżeńskie, rozstania, sens istnienia. Z całą pewnością czytając tę książkę, nie będziemy się nudzić.

Zaśnij, laleczko to powieść, która intryguje, zaskakuje i zmusza czytelnika do uruchomienia szarych komórek. Ciekawi bohaterowie, interesująca fabuła i emocje gwarantowane. Polecam.


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz




piątek, lipca 19, 2019

Autorzy o zwierzętach - Katarzyna Mak

Autorzy o zwierzętach - Katarzyna Mak


Katarzyna Mak urodziła się w Gorzowie Wielkopolskim, a od przeszło dwudziestu lat zamieszkuje malowniczą wieś, gdzie wiedzie spokojne, pełne harmonii życie rolniczki z wyboru, bo wraz z mężem prowadzi gospodarstwo ekologiczne. Niepoprawna romantyczka i marzycielka, uwielbia książki o miłości i czasem oderwane od rzeczywistości komedie romantyczne. Marzy o podróżach. Pasjonatka starych zamków i ich historii. W 2017 roku zadebiutowała powieścią ''Dwadzieścia minut do szczęścia''. Poza pracą wśród licznych zwierząt i pisaniem, głównie nocą, na co dzień żona Grzegorza, matka trójki dzieci: Kacpra, Dominiki i Filipa oraz babcia Antosia.


1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt? 
Raczej nie. Kocham zwierzęta, choć jeszcze bardziej otaczających mnie ludzi i bezwzględnie nie wyobrażam sobie życia właśnie bez nich. Niemniej ciężko jest mi sobie wyobrazić, że tylko ludzka populacja miałaby zamieszkiwać naszą planetę. Zwierzęta bowiem stanowią część nas samych. Nierzadko są naszymi powiernikami w szczęściu i niedoli, swoistą pociechą. Ale często, co dla niektórych może wydać się okrutne, bywają także pożywieniem albo pochodną składników, które spożywamy (mam nadzieję, że nie spadnie na mnie za to fala hejtu, którym się zwyczajnie brzydzę).
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Całkiem sporo. Kiedy byłam małą dziewczynką moimi pupilkami na ogół bywały chomiki. Mama z racji tego, że wraz z moją wówczas pięcioosobową rodzinką mieszkaliśmy w małym, ciasnym mieszkanku na ósmym piętrze, rękoma i nogami 😉 wzbraniała się przed posiadaniem psa, czy kota. Dlatego od wczesnych lat powtarzałam jej, że jak dorosnę… I cóż. Przeprowadziłam się na wieś. A tu zwierząt mi nie brakuje. Mam psy, kota. Wspólnie z mężem prowadzimy gospodarstwo rolne i hodujemy w nim bydło, na które składają się krowy, cielęta, buhaje. Moje chłopaki – mowa tu moim mężu i starszym synu – kochają gołębie pocztowe, więc w moim życiu zwierząt jest pod dostatkiem. 
3. Zwierzę jest dla mnie…
Hmmm, kim dla mnie jest zwierzę. Radością, jakiej czasem w tych szalonych czasach brakuje nam wszystkim w życiu. Jeśli ktoś spodziewał się, że odpowiem, iż zwierzę jest przyjacielem, bądź członkiem rodziny, to się myli. Straciłam kiedyś bowiem ukochane zwierzę, które uważałam wówczas za przyjaciela, członka rodziny, takie małe ogniwo wypełniające naszą rodzinną więź. Omal nie postradałam wówczas rozumu, kiedy ta istota odeszła. Dlatego przyrzekłam sobie wówczas, że zwierzę na zawsze pozostanie zwierzęciem, a człowiek człowiekiem.  I że już zawsze będę płakała jedynie po stracie ludzi… Lecz czy mi się to udaje?
 Może uznacie to za pewnego rodzaju tchórzostwo, ale ja nie zamierzam się wstydzić swoich słabości. Być może jest to pewnego rodzaju ucieczka, ale nie potrafię inaczej.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Niezwykle trudne pytanie. Powszechnie uważa się, że zwierzęta nie posiadają duszy. Ja jednak nie jestem tego aż tak bardzo pewna. Przydarzyła się bowiem kiedyś taka sytuacja w moim życiu, że byłabym w stanie zmienić zdanie na ten temat. Ale ja przecież jestem pisarzem, więc może zwyczajnie ponosi mnie wyobraźnia?

5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?

Cóż, kolejne pytanie, na które po udzieleniu odpowiedzi, obawiam się, że spadnie na mnie nie tyle krytyka, do której każdy ma prawo, a fala hejtu. Otóż w zasadzie nie mam nic przeciwko takim organizacjom. Jednak kiedy widzę ogrom ludzkich nieszczęść, to uważam, że na pierwszym miejscu zawsze powinni znajdować się potrzebujący ludzie, a dopiero potem zwierzęta. Uważam też, że jeśli udałoby się nam pomóc wszystkim potrzebującym, nierzadko bezradnym ludzkim istotom, wówczas ten nad plan finansowy można by przekazywać na Fundacje ratujące zwierzęta. Już widzę oburzenie na twarzach ludzi, którzy są innego zdania. Niemniej moje zdanie jest właśnie takie, a nie inne. Byłam kiedyś świadkiem, kiedy zwierzę potraktowano lepiej od człowieka. To był świąteczny czas, okres przed świętami Bożego Narodzenia. Robiąc zakupy w jednym z supermarketów natknęłam się na sytuację, która wywołała we mnie łzy, gorycz i niedowierzenie. Otóż na własne oczy widziałam, jak kasjerka, która kilka chwil wcześniej zabawiała psa jednego z klientów, który w cieplutkim, ogrzewanym przedsionku sklepu ujadał za swoim właścicielem, wyrzuciła na mróz bezdomnego człowieka. Mam mówić więcej? Nie potrafię, nie zdołam…  
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Uważam, że nie wolno świadomie krzywdzić zwierząt. Przecież to żywa istota, czująca, tak samo jak my. A czy my ludzie lubimy, jak ktoś wyrządza nam krzywdę? Dlatego w zaistniałej sytuacji, o której mowa, pewnie zdzieliłabym delikwenta, może torebką, po głowie?
7. Pani ulubione zwierzę to?
Pies, zdecydowanie. Lubię też koty. Zresztą każde zwierzę ma w sobie to coś, tylko trzeba umieć to w nim odnaleźć. Niemniej pies był moim dziecięcym marzeniem i może właśnie dlatego jest na szczeblu wyżej od innych równie ujmujących moje serce zwierząt?
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Krowa? 😊 😉 Żartuję oczywiście. Chociaż, gdybyście zobaczyli na własne oczy, co te zwierzęta niejednokrotnie są w stanie uczynić, to pewnie można by z tego napisać całkiem przyjemną komedię. 
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Czy najlepszy? Na pewno bezwarunkowy. Akceptuje bowiem człowieka takim, jakim jest. Nie ocenia, nie krytykuje… Ale czy w prawdziwej przyjaźni właśnie o to nam chodzi? Ja osobiście w przyjaźni oczywiście oczekuję miłości, zrozumienia, pocieszenia w trudnych sytuacjach. Ale też jeśli zajdzie taka konieczność, to liczę, że mój przyjaciel potrząśnie mną, kopnie w tyłek, jeśli nie będzie miał innego wyjścia, popuka mnie w głowę, czy nawet pokaże mi środkowy palec. Ważne, by poskutkowało właściwie. A nikt inny, jak odpowiednio dobrany ludzki przyjaciel nie jest w stanie tego zrobić, czyż nie? 
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
O cholercia? Nie wiem. W zasadzie to chyba uważam, że ze zwierzętami jest podobnie jak z ludźmi. Albo jesteśmy fotogeniczni, albo nie. I ani żadna odmiana, czy rasa nie ma tu nic do rzeczy. Albo urodziliśmy się „gwiazdami foto” albo nie.

Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.





środa, lipca 17, 2019

"Między nami miłość. Niepokorna" Katarzyna Mak [PRZEDPREMIEROWO/PATRONAT]

"Między nami miłość.  Niepokorna" Katarzyna Mak [PRZEDPREMIEROWO/PATRONAT]


TYTUŁ  „Między nami miłość. Niepokorna"

AUTOR Katarzyna Mak

DATA PREMIERY 24.07.2019

WYDAWNICTWO  Videograf S.A.

ILOŚĆ STRON 384




OCENA  5/6

OPIS




Ona – piękna dziewczyna z hiszpańsko-polskimi korzeniami. Jedynaczka, oczko w głowie tatusia, rozpieszczona, nieznająca prawdziwego życia. On – mężczyzna z krwi i kości, twardo stąpający po ziemi. Facet z zasadami i przeszłością, którą z tylko sobie znanych powodów ukrywa. Dzieli ich niemal wszystko: charaktery, kultura, a przede wszystkim zupełnie odmienne spojrzenie na życie. A jednak coś, do czego początkowo żadne z nich nie chce się przyznać, pcha ich ku sobie jak niewidzialny magnes… Mia, stając w obliczu nowego wyzwania, musi natychmiast dorosnąć i porzucić swe dotychczasowe wygodne, hulaszcze życie, które wiodła u boku ojca. Dostając spadek po matce, która porzuciła ją, gdy dziewczyna miała kilka lat, zostaje zesłana do obcego kraju, do domu, którego zdaje się nienawidzić tak samo, jak jego poprzedniej właścicielki.
Antek wraz ze swoją ekipą budowlaną otrzymuje kolejne zlecenie. Na prośbę człowieka, któremu wiele zawdzięcza, osobiście ma zająć się remontem domu jego córki. Wszystko wydaje się proste, jednak z pozoru zwyczajne zadanie zaczyna go nieco przerastać, a rozkapryszona dziedziczka swoim nietuzinkowym zachowaniem wywołuje w nim skrajne emocje. 
Czy różnice dzielące tych dwoje młodych ludzi zdołają powstrzymać uczucie, które nieoczekiwanie pojawia się w ich sercach? Czy na podwalinach rudery, na osłabionych fundamentach własnych życiowych wyborów będą w stanie zbudować miłość? Czy pomimo różnic dzielących Mię i Antka uda im się odnaleźć właściwą drogę do wspólnej przyszłości? Czy krok po kroku, cegła po cegle, uda im się zbudować szczęśliwe zakończenie?


MOJE ODCZUCIA

Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają niczym magnes. I patrząc na dwójkę naszych bohaterów to sporo w tym prawdy. Nasi bohaterowie to mieszanka iście wybuchowa, kompletne przeciwieństwa pod każdym względem. A jednak, pojawia się uczucie i jedno ciągnie do drugiego. Pytanie zatem, czy ta dwójka razem przetrwa, czy jednak się „pozabija”? Czy skrywane tajemnice, które ujrzą światło dzienne zaważą na ich przyszłości?

Mia to dziewczyna, która zawsze dostawała od ojca to co chciała. Jest totalnie rozkapryszoną, a do tego pyskatą dziewczyną, która uważa się za pępek świata. Jej odzywki momentami są strasznie chamskie.

Antek – to przystojniak, do tego budowlaniec, który wie, co to prawdziwe życie. Na wszystko pracuje sam, nigdy nic nie przyszło mu z pomocą kogoś innego. Ma niemalże anielską cierpliwość do swojej klientki, ale bywają momenty, w których ledwo daje radę się opanować. 

Ona jest zraniona przez los, a dokładniej przez swoją matkę, która ją porzuciła. On ukrywa przed nią swoją przeszłość i wcale nie jest mu z tym łatwo. Ma ku temu swoje powody. Jednak jak wiadomo, prawda prędzej czy później wyjdzie zawsze na jaw. Czy zatem warto kłamać? Antek przekona się o tym na własnej skórze.

Życie naszej bohaterki na pozór może i wydaje się łatwe. Ojciec zapewniający jej wszystko czego chce, jej ciągłe imprezy z przyjaciółką i zabawy z mężczyznami. Ale w tym wszystkim kryje się drugie dno. Mia nie zachowywałaby się tak, gdyby jej serce i dusza nie były zranione. Ta kobieta, jak zwie swoją matkę kojarzy jej się z nienawiścią, więc kiedy otrzymuje po niej spadek w postaci domu, postanawia pozbyć się z niego wszystkich jej rzeczy i przeprowadzić gruntowny remont. 

Kiedy w naszym życiu dzieje się coś złego, najczęściej obwiniamy o to osobę, która prawdopodobnie za tym wszystkim stoi. Nie dajemy szansy na wytłumaczenie, na zrozumienie, tylko pochopnie oceniamy. Ale co byśmy zrobili, gdybyśmy się potem dowiedzieli, że to wcale nie wyglądało tak jak nam się wydawało? Czy bylibyśmy w stanie przebaczyć, zrozumieć? Traumatyczne przeżycia już na zawsze wypalają w naszej duszy dziurę, której nie sposób załatać. Sprawiają, że „zakładamy maskę”, pod którą ukrywamy swoją prawdziwą twarz. Staje się to dla nas swojego rodzaju obroną przed możliwymi niepożądanymi kolejnymi atakami. Obieramy taki, a nie inny tryb życia, pozwalamy aby manipulowały nami inne osoby. Ale czy tak powinno wyglądać prawdziwe życie? Nie sądzę. 

Antek to bohater przy którym mogłaby się rozpłynąć każda kobieta. Jest pracowity, sumienny i troskliwy. Ma niezliczone pokłady cierpliwości, ale także i tajemnicę, która może zmienić bieg dalszych wydarzeń. Tak sobie myślę, że jeśli na mojej drodze spotkałabym tak nieznośną dziewczynę jak Mia, to chyba udusiłabym ją gołymi rękami, dlatego podziwiam naszego bohatera za kontrolowanie się. 

Spojrzałem na jej twarz i znów wróciło to nieznośne poczucie winy, że nie mogę z nią być do końca szczery. Tak bardzo chciałem powiedzieć jej o wszystkim do końca,  bo wiedziałem jak wiele mogło to zmienić w jej życiu.  Dlaczego wciąż muszę coś ukrywać,  choć tak bardzo chciałbym w tej chwili być wolny od wszystkich tych tajemnic? 

Katarzyna Mak w swojej historii przedstawia nam dwójkę interesujących bohaterów. Z początku są niczym ładunek wybuchowy, który nie wiadomo kiedy wybuchnie, ale później z każdym kolejnym dniem stają się sobie bardziej bliżsi niż mogłoby się nam wydawać. Ale jak wiadomo, wszystko co piękne nie trwa wiecznie. W końcu w ich życie wkrada się chaos. Czy zdołają go opanować? 

Zaczęłam czytać i wiedziałam, że ta opowieść mnie wciągnie. Nie mogłam przestać czytać, choć nie ukrywam, że nie raz i nie dwa miałam ochotę rozszarpać Mię gołymi rękami za jej jakże dziecinne zachowanie. Ale czymże byłaby lektura bez odrobiny irytacji i mnóstwa emocji? Bo ich tutaj nie brakuje. Podoba mi się, że narracja toczy się dwuosobowo. Poznajemy ich losy zarówno z perspektywy Mii oraz Antka, co sprawia, że lepiej możemy ich poznać i starać się zrozumieć.

Autorka nie szczędzi też w swojej historii dramatów, które zrzuca na bohaterkę. Z czasem stało mi się jej strasznie żal, bo kto normalny byłby w stanie wytrzymać tyle przykrych wydarzeń? Mówią, że co cię nie zabije, to cię wzmocni, ale czy w rzeczywistości tak właśnie jest?

Czytanie Niepokornej przysporzyło mi wiele emocji, zaczynając od irytacji, niedowierzania, uśmiechu, radości, smutku, a także bólu i cierpienia. Wspólnie z bohaterami brałam czynny udział w ich życiu i tym co się w nim działo. Bywały momenty, że tak jak ich serca tak i moje rozbijało się w drobny mak. A do tego to zakończenie, które pozostawia wiele niewiadomych. 

Między nami miłość. Niepokorna to książka, która przedstawi nam świat dwójki całkiem odmiennych bohaterów, których połączy nie tylko uczucie. Ona totalnie niepokorna i on znający życie, czy mają szansę ma wspólną przyszłość? Zachęcam do przeczytania. 


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję Autorce oraz









Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger