piątek, września 30, 2016

"Slow burn. Kropla drąży skałę" K. Bromberg

"Slow burn. Kropla drąży skałę" K. Bromberg



*Tytuł: "Slow burn. Kropla drąży skałę"
*Autor: K. Bromberg
*Wydawnictwo: Helion
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 400
 
 
*Ocena: 9/10
*Opis:


Przygotuj się na kolejną podróż, emocjonującą i pełną namiętności!
 
Książka, którą trzymasz w dłoni, jest kontynuacją serii Driven pióra K. Bromberg. Opowiedziana w Driven historia to wysmakowana, piękna opowieść o skomplikowanej grze uczuć, instynktów i emocji, pożądania i bólu.
 
Dokładnie wtedy, gdy burzliwy romans Rylee znajduje swoje szczęśliwe zakończenie, rozpoczyna się historia jej bliskiej przyjaciółki. Haddie Montgomery właśnie straciła siostrę. Nie chce się wiązać z żadnym mężczyzną, ból po śmierci Lexie jest zbyt silny i świeży. Spotkanie z przystojnym i bardzo męskim Beckettem Danielsem miało być tylko jednonocną przygodą, chwilą zapomnienia bez żadnych zobowiązań.
 
Miało być... ale wspomnienie jego zapachu, smaku i dotyku nie daje Haddie spokoju. Beckett nie jest kimś, kto pozwoli odsunąć się w cień. Postanawia walczyć. Płomyk, który rozniecił  sercu Haddie, powoli się rozpala, a żar namiętności staje się coraz trudniejszy do opanowania. Rozkręca się niepowtarzalna karuzela emocji, instynktów i pragnień, wciągająca, uzależniająca, przyprawiająca o zawrót głowy, dreszcze i bezsenność.
 
Jak to się skończy? Czy ta niezwykła więź przerodzi się w prawdziwe uczucie?
 
 
 
*Moje odczucia:
 
 
Zarywasz noc, przychodzisz do pracy niewyspana, ale czy można za to winić tak ekscytującą książkę? Z całą pewnością nie!

Co takiego funduje nam autorka w tej książce? Emocje, a raczej wulkan emocji, uzależnienie od książki i istny huragan w naszym sercu.
 
Haddie po śmierci swojej siostry nie ma zamiaru wiązać się z żadnym mężczyzną. Czy zatem noc spędzona z przyjacielem nic dla niej nie znaczyła? Dlaczego jej myśli wciąż krążą ku Beckettowi, skoro miał być przygodą na jedną noc?

Beckett również nie może zapomnieć o Haddie, dlatego postanawia, że tak łatwo nie odpuści i będzie o nią walczyć.
"Nie cierpię tego badawczego tonu jej głosu. Jeśli to faktycznie była jednorazowa przygoda, to dlaczego oboje zachowujemy się jak pieprzone nastolatki?"
K. Bromberg ukazuje nam walkę z własnymi problemami i słabościami. Nie zawsze wszyscy pragną opowiadać całemu światu o swoich problemach. Wielu z nas dusi je głęboko w sobie, choć czasem lepiej jest się komuś wyżalić. Dzięki autorce mamy jednak nie tylko możliwość śledzenie zmagań Haddie, ale spojrzenia też na to z drugiej strony innymi oczyma.
Jak wielu z nas zmaga się z jakimiś wewnętrznymi problemami, nie ukazując ich światłu dziennemu? A wśród ludzi przyodziewa maskę twardziela? Z całą pewnością miliony osób.
"Ale przecież patrzyłam na śmierć Lex. Widziałam, jak rak zabierał ją kawałek po kawałku, dzień po dniu, aż nie zostało nic poza cierpieniem i pustymi obietnicami. Łzami i wypieraniem. A w końcu rezygnacją i zdruzgotaniem".
Autorka umiejętnie dawkuje nasze emocje podczas czytania lektury, w tym w opisach scen erotycznych (w końcu to powieść erotyczna). Ona walczy o uczucia, on pragnie się ich wyzbyć.
 
Slow burn. Kropla drąży skałę to powieść, która jest jak narkotyk - jeśli raz jej zażyjemy, nie będziemy mogli się od niej oderwać. Rumieńce na policzkach, szybsze bicie serca i zawroty głowy gwarantowane. Jeśli jesteście ciekawi kto jest kroplą, a kto skałą nie zwlekajcie, tylko sięgajcie po lekturę.
 
 
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję

 
Książka bierze udział w wyzwaniu Wakacyjnym: Czytam ile chcę

środa, września 28, 2016

Wywiad z Krystyną Śmigielską

Wywiad z Krystyną Śmigielską
W tym miesiącu chciałybyśmy wraz z Claudią z Zaczytana zaprosić was na wywiad, który przeprowadziłyśmy z bardzo miłą autorką Krystyną Śmigielską. Tak więc zabierzcie kawę , herbatę i przyłączcie się do nas .






1. Jest Pani autorką książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Dla których z tych trzech grup pisze się Pani najlżej?

Pisząc dla najmłodszych muszę być skupiona, uważna. Nie mogę sobie pozwolić na niedomówienia, odwoływanie się do wiedzy czytelników, bazowanie na nieznanych im uczuciach. Kierując swoją opowieść do młodzieży zwracam baczną uwagę na realia, język, którym posługują się moi bohaterowie. Tworzona przeze mnie akcja musi być wartka, bez chwili wytchnienia – to męczące zadanie. Zwracając się do dorosłego czytelnika mogę pozwolić sobie na dygresje, wprowadzenie większej ilości wątków, bardziej zróżnicowanych postaci. Budując fabułę pamiętam o tym, że nie wolno mi zrobić najmniejszego błędu, bo każdy zostanie zaraz przez czytelników zauważony. Unikam sztuczności. Postaci muszą być autentyczne, dialogi wiarygodne a sytuacje prawdopodobne. Dla kogo najbardziej lubię pisać? Ostatnio coraz częściej wybieram dorosłych odbiorców, co wcale nie znaczy, że dla tej grupy pisze się mi najlepiej, bo najlepiej pisze mi się te historie, które mnie samą zainteresowały.

2. Pisze Pani książki, a czy również czyta? Ile książek średnio czyta Pani w ciągu roku?

Oczywiście, że czytam. Czytam odkąd pamiętam. Nie liczę przeczytanych książek. Nie ma dla mnie znaczenia czy w danym roku przeczytałam ich pięć, czy pięćdziesiąt. Lektury dobieram bardzo starannie, chcąc aby każda z nich była obok mnie, zawsze pod ręką. Smakuję książki, zjadam je wolno jak zimne lody. Nabieram trochę na język, a potem w ustach staram się delektować ich smakiem. Zżywam się z bohaterami, mam do nich osobisty stosunek. Ostatnio bardzo martwi mnie fakt, że trafiam na książki źle napisane. Czasem mam wrażenie, że ich autorzy zapominają, że głównym tworzywem pisarza jest słowo ze swoimi znaczeniami, odmianami itp. Piszmy ciekawe, wciągające czytelników historie ale pamiętajmy – słowo jest najważniejsze!

3. Jak wygląda Pani kącik, w którym powstają Pani dzieła?

Zwyczajnie. Biurko, na nim stacjonarny komputer z małą klawiaturą. Trzy kalendarze (wiszący, kieszonkowy i stojący – biurowy). Półka z podręcznym księgozbiorem ( słowniki!) i półka z książkami, które już udało mi się wydać – tak dla zachęty do dalszej pracy. Na ścianach rodzinne zdjęcia. Można powiedzieć – nuda, ale ja bardzo lubię to miejsce.

4. Zdradzi nam Pani swój "przepis" na udaną powieść?

Nie zdradzę, bo go nie znam.



5. Czy będąc dzieckiem, marzyła Pani by być w przyszłości rozpoznawalną autorką?

Sława – znaczenia tego słowa mała Krysia z całą pewnością nie potrafiłaby wyjaśnić i na pewno nie o to jej chodziło, kiedy zamiast bawić się z innymi dziećmi wymyślała swoje opowieści. O zapisaniu ich wtedy jeszcze nie marzyłam. Bałam się, wiedząc, że nie potrafię. Pisanie traktuję bardzo poważnie. To nie jest zabawa, praca, to coś znacznie więcej. Odsłaniam siebie, pokazując co tkwi we mnie głęboko. Czy chcę być rozpoznawalną autorką? Jako osoba, Krystyna Śmigielska – nie. Chcę jednak aby moje książki były rozpoznawalne, a czytelnicy pamiętali moich bohaterów, ich nazwiska, losy, charaktery.  

6. Jaka książka zajmuje w Pani sercu szczególne miejsce i dlaczego?

W moim sercu przechowuję wiele książek. Znajdują się w nim one z różnych powodów. Przez całe życie dorzucam coraz to nowe tytuły. Trudno byłoby mi teraz przedstawić jedną, najważniejszą. Zdecydowanie takiej nie ma. Jest natomiast cała plejada, cudownych, towarzyszących mi w trudnych lub pięknych chwilach książek. Są dla mnie jak pokarm, bez nich nie potrafiłabym normalnie funkcjonować.

7. Jak to się stało że Pani zaczęła pisać książki dla najmłodszych ?

Dwadzieścia sześć lat przepracowałam z dziećmi i dla dzieci, uważałam więc, że pierwsze swoje książki powinnam skierować właśnie do nich. Prawda jest taka, że pewnego dnia usiadłam przy biurku i nie wiem dlaczego napisałam jeden wyraz : Tekla. Rakieta wystartowała, bomba poszła w górę… Od tej chwili moje życie zmieniło się całkowicie. Teraz dzielę je z Teklą, Węszącym Reniferem, Kwakiem, Szukalskimi i Grawerskimi.

 8 . Czy jest już w planach następna powieść ?

   
        W planach są kolejne książki. Powstają zarysy postaci, krystalizują się poszczególne wątki. Czy dotrwają one do momentu realizacji, tego nie wiem. Obecnie pracuję na powieścią, o której nie chcę mówić. Tekstu przybywa, ale jaki będzie efekt końcowy, sama jeszcze nie potrafię tego przewidzieć.


9. Czy cieszy się Pani że książka „Z twojej winy” tak dobrze się przyjęła wśród czytelników?

       To wspaniałe uczucie. Czuję się tak, jakby moje dziecko na koniec roku szkolnego przyniosło świadectwo z czerwonym paskiem, czyli otrzymało promocję do następnej klasy i lepiej niż inni opanowało cały materiał. Najwięcej przyjemności sprawiają mi prośby zachęcające mnie do kontynuowania opowieści o losach Grawerskich. Trzeci tom? Nie wiem, może kiedyś się skuszę… Teraz sama muszę trochę od nich odpocząć.

 10 . Co zachęca Panią do pisania gdy nie przychodzi długo wyczekiwana wena ?

            Lekarstwem na chroniczny brak weny są zwykłe domowe czynności. Dobrze na mnie działa zmywanie naczyń, odkurzanie lub mała przepierka. Nie wiem, czy jest to środek uniwersalny, mający pozytywne skutki w każdym przypadku, mi na pewno pomaga i dlatego często go stosuję. Pisanie jest znacznie przyjemniejsze niż sprzątanie. Bardziej twórcze.



11. Czy lubi Pani spotkania autorskie z swoimi czytelnikami ? Jakie ma Pani odczucia po nich ?

         Bardzo lubię spotkania autorskie. Czuję się znakomicie podczas bezpośredniego kontaktu z czytelnikami. Przeprowadzam spotkania z każdą grupą wiekową. Odwiedzam biblioteki, szkoły, domy kultury, przedszkola z moją lalką Teklą i kaczorkiem Kwakiem. Podczas wspólnej zabawy z młodymi słuchaczami staram się przekazać im swoją wiedzę, uzmysłowić im jakie talenty w nich jeszcze drzemią a dorosłym czytelnikom prezentuję czasem mój krótki monodram „Jaskółki”. Z wielką przyjemnością, szczerze odpowiadam na pytania. Dzięki spotkaniom poznaję wspaniałych ludzi i odwiedzam miejsca, o których nigdy bym się pewnie nie dowiedziała a które urzekają mnie swoim pięknem.



12. Wiemy że jest Pani bardzo ciepłą i miłą osobą a jaka jest Krystyna Śmigielska po drugiej stronie medalu ?

         Czasem porywacza, często zamyślona, schowana w swoim intymnym świecie. Staram się jednak trzeźwo patrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość. Biorę aktywny udział w życiu mojej rodziny. Jestem, trochę może zwariowaną, ale tylko trochę, żoną, matką, babcią. Pogodna ze mnie kobieta . Moje życie usłane jest różami. Stąpając po nich, staram się omijać kolce, zbierając w dłoniach ciepłe od słońca, czerwone płatki. Czerwień to mój ulubiony kolor. On też mnie chyba dobrze charakteryzuje. Coś we mnie jest delikatnego, ciepłego ale zarazem niepokojącego, drażniącego. I takie pewnie są moje książki.



13. Pani największe marzenie jako pisarki ?


   Mam kilka takich marzeń. Chciałabym zobaczyć, tak całkiem przypadkiem, niespodziewanie, osobę czytającą moją książkę w pociągu, autobusie, na ławce w parku, bibliotece. Dwudziestego dziewiątego października wybieram się na Targi Książki w Krakowie. Marzy mi się, że kiedyś przyjadę na targi a przed przygotowanym dla mnie stolikiem będzie czekać na mnie spora grupka fanów. I jeszcze jedno marzenie: stoję w księgarni w kolejce do kasy i nagle słyszę: Czy jest może najnowsza książka Krystyny Śmigielskiej. Wszystko jeszcze przede mną. Wiem, że kiedy bardzo pragniemy i wytrwale pracujemy MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ!



Serdecznie Paniom dziękuję za pytania, dzięki którym mogłam znów opowiedzieć Czytelnikom o swoich bohaterach i tym co mnie dręczy, cieszy i dzięki czemu żyję – o moim pisaniu.




Serdecznie dziękujemy autorce za poświęcony nam czas.







wtorek, września 27, 2016

"Jańcio Wodnik i inne nowele" Jan Jakub Kolski

"Jańcio Wodnik i inne nowele" Jan Jakub Kolski



*Tytuł: "Jańcio Wodnik i inne nowele"
*Autor: Jan Jakub Kolski
*Wydawnictwo: Latarnia
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 335


*Ocena: 8/10
*Opis:


Jańcio Wodnik i inne nowele to zbiór sześciu utworów autorstwa reżysera i scenarzysty Jana Jakuba Kolskiego (ur. 1956), który zaprasza do świata magicznego, choć osadzonego w surowych realiach chłopskiego życia. Fabuła większości z nich jest znana wielbicielom filmów tego twórcy. Baśniowe odniesienia czynią z tych historii rodzaj przypowieści o meandrach ludzkiego losu. Bohaterów pobudzają do działania miłość, śmierć i zemsta. Walczą o sens swojego życia, choć nieraz go też gubią. Chłopska zbiorowość, zanurzona w przesądach, żyjąca według własnych praw, z trudem toleruje ich odmienność. Ważną część ich egzystencji stanowi natura, piękna, groźna i nieprzewidywalna, choć opisywana z zachwytem pomieszanym z czułością. Zmysłowość tej prozy jest urzekająca.


*Moje odczucia:

Wielu z Was, Jan Jakub Kolski może być znany nie tylko jako autor, ale również reżyser oraz scenarzysta. Ta książka, to zbiór sześciu opowiadań, które są jak jego filmy - działają na wyobraźnię. 

Bohaterami noweli są zwykli ludzie, którzy ukazują prostotę życia. Autor nie obawia się o ludzkich problemach, pisze o nich w dojrzały sposób. Ukazuje nam polską wieś, w której bohaterowie walczą o swoją niezależność, często w bardzo nieudolny sposób. Klimat opowiadań można by porównać do dawnych osad, gdzie ludzie wierzyli we wszystkie przesądy, a ludzka nienawiść przekraczała wszelkie granice. 
Autor w bardzo realny sposób, pokazuje nam jak łatwo można zastraszyć i manipulować społeczeństwem. Nie ma co ukrywać, kiedyś realia były inne, panowały inne reguły, a ludzie kierowali się własnymi zasadami, nie bacząc czy były one słuszne.
"Chłopi zesztywnieli. Spojrzeli szeroko otwartymi oczami najpierw na siebie, potem na powrót na Mateusza. Ten powtórzył jeszcze raz głosem spokojnym, ale zdecydowanym, wbijającym w ziemię:  - Ty, ty i ty - do was mówiłem. Zakładać to na siebie i zaprzęgać się do wozu".

Muszę przyznać, że ekranizacje Jana Jakuba Kolskiego oddają w 99% realność powieści. Jest to niezwykły atut tego uzdolnionego człowieka, gdyż w rzeczywistości bywa tak, iż sztuka filmowa mocno odbiega od dzieła, co zakłóca nam wiele wizji. Tutaj w zupełności nie musimy się o to martwić.
"- Sto razy cię oszukiwałem, durniu. Okradałem, mamiłem - ale to wszystko gówno. Ty masz coś, czego ci nikt nie odbierze. Pan Bóg cię pilnuje, Jańcio. Wystawia na próbę, ale baczy pilnie, żebyś mu tego Boskiego eksperymentu nie popsuł".

Jańcio Wodnik i inne nowele to niezwykła proza napisana pięknym i dojrzałym stylem, która na długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Przedstawia nam prostotę ludzkiego życia i wszelkie zmagania z nim związane.
Gorąco polecam.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję




Książka bierze udział w wyzwaniu Wakacyjnym: czytam ile chcę.

poniedziałek, września 26, 2016

"Ścieżki życia" Edyta Kowalska

"Ścieżki życia" Edyta Kowalska



*Tytuł: "Ścieżki życia"
*Autor: Edyta Kowalska
*Wydawnictwo: Poligraf
*Rok wydania: 2015
*Ilość stron: 151


*Ocena: 8/10
*Opis:


Każda z nas wybiera ścieżki, którymi idzie przez życie. Nie zawsze są one proste i usłane płatkami róż. Czasem trzeba zawrócić, żeby móc iść dalej…

„Ścieżki życia” to lektura łatwa i przyjemna, odpowiednia na letnie wieczory lub urlopową beztroskę.
Dla bohaterki, niekochanej i niedocenianej przez męża, codzienność to zmaganie się z nieakceptowanym przez nią zachowaniem mężczyzny, który najwyraźniej wikła się w kolejne romanse. Poznajemy ją na etapie, kiedy złość na niego wyparta została przez obojętność. A od tego już tylko krok do rozwodu. Julia, trzydziestokilkuletnia bibliotekarka z lekką nadwagą, rozpoczyna kolejny etap życia, którego głównymi atrakcjami są książki i przygarnięty kot. Na szczęście Julia ma też wspaniałych przyjaciół, na których zawsze może liczyć – rodzinę Malickich, zwariowaną koleżankę z pracy – Anię i uroczego sąsiada – pana Antoniego. Dzięki nim życie Julii jest pełne niesamowitych i zabawnych zdarzeń.

Za co kochamy romanse i opowieści o szczęściu? Za przystojnych, czułych, opiekuńczych mężczyzn, ubóstwiających swe wybranki i będących wiernymi im aż do grobowej deski. Za dobre, lekko zakompleksione kobiety, skrzywdzone przez los, które nagle odnajdują sens życia i obdarzają drzemiącymi w nich pokładami miłości cały świat. Za humor i lekkość. I wszystko to w „Ścieżkach życia” odnajdziemy.


*Moje odczucia:

Macie czasem ochotę oderwać się od ciężkich, trudnych i pełnych refleksji lektur i sięgnąć po coś lekkiego i przyjemnego? Zdecydowanie sięgnijcie po tę książkę.
"Mam na imię Julia, mam trzydzieści pięć lat i od roku jestem szczęśliwą rozwódką. Tak, może nie uwierzycie, ale rozwódka może być szczęśliwa".
Główną bohaterką jest Julia trzydziestopięcioletnia bibliotekarka z nadwagą, która niedoceniana i zdradzana przez męża zmaga się z kolejami losu. W końcu rozwodzi się z mężem i rozpoczyna nowy etap życia. Czy tym razem los się do niej uśmiechnie?

Ścieżki naszego życia są niezbadane. Nigdy nie wiemy, czy wybierając daną ścieżkę, ta okaże się tą właściwą. Ważne jest jednak, by w razie czegoś, umieć zawrócić z tej obranej i wybrać inną. Człowiek całe życie uczy się na błędach. Nie zawsze możemy przewidzieć, co spotka nas w życiu. W naszych wyborach niejednokrotnie kierujemy się rozumem, a nie intuicją, która potrafi być niezawodna.
"Czasem zwykły przypadek, jedna chwila i skojarzenie faktów decydują o ludzkim życiu".
Bywa, że jeśli raz w życiu się zawiedziemy, będziemy bali się zaufać ponownie, obawiając się popełnienia tego samego błędu. Jednak trzeba otwierać się na świat i przyjmować to, co on nam niesie. Każde doświadczenie kształtuje nas i sprawia, iż jesteśmy rozważniejsi, być może i ostrożniejsi. A w życiu chodzi o to, by umieć wyznaczać sobie granice.

Autorka stworzyła powieść, w której bohaterowie są normalnymi ludźmi idącymi przez życie i zmagającymi się z tym, co po drodze napotykają. Będą momenty, które rozbawią nas do łez, ale pojawią się również i takie, które nas wzruszą.
"- Ale jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz. Nie możesz uciekać przed miłością, z góry zakładając, że znów się nie uda. Życie polega na dokonywaniu wyborów".
Ścieżki życia to powieść, która ukazuje nam, że każda droga jest kręta i wyboista. Nigdy nie wiemy, co kryje się za zakrętem i ile będziemy musieli znieść, by osiągnąć szczęście.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce.



Książka bierze udział w wyzwaniu Wakacyjnym: Czytam ile chcę.





sobota, września 24, 2016

"Z podróży do świata retro" Skarlet i Albert PRZEDPREMIEROWO

"Z podróży do świata retro" Skarlet i Albert  PRZEDPREMIEROWO



*Tytuł: "Z podróży do świata retro"
*Autor: Skarlet & Albert
*Wydawnictwo: Sowa sp. z o.o
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 109


*Ocena: 9/10


*Moje odczucia:

"Przez całe życie podróżuję. W realnym świecie, nie raz i nie dwa, przymykałam oczy, żeby zobaczyć jak dawno temu wyglądało miejsce, w którym się znalazłam".
Skarlet znana z opowieści o Bałkanach, tym razem przedstawia nam całkiem coś innego. Zabiera nas w podróż do świata retro. Ukazuje nam jak to było damą być. Przyznam szczerze, że wcale im nie zazdroszczę.
"Kiedy poznałam tajemnice przywdziewania stroju przez damy, moje współczucie pogłębiło się dwukrotnie. Ramiączka, uwierające fałdy koszuli, sznurowania utrudniające oddech i gorset, którego rogi są z tyłu i "nabierają formy figury czasem, lecz przez sznurowanie wpijają się w ciało, jak narzędzie z tortury" - upewniły mnie, że bycie stu procentową damą jest niezwykle trudne".
Co to za przyjemność nosić ciasne gorsety przez które nie można normalnie oddychać? Albo zasłaniać zgrabne nogi długimi sukniami? Cóż, dobrze, że postęp cywilizacji wciąż posuwa się naprzód. Jednak bez dwóch zdań mogę stwierdzić, że bycie damą było niezwykle trudnym zadaniem i niejednokrotnie zmuszało do wielu wyrzeczeń.



W świecie retro wszystko było inne - moda, kuchnia, obyczaje - jednak jedno pozostało niezmienne - wnętrze ludzi. Tak samo wszystko odczuwamy i tak samo jesteśmy ciekawi świata.

Autorka przedstawia nam ciekawe ploteczki z przeszłości. Czy słyszeliście kiedyś o podatku nałożonym na kawalerów? Możecie to sobie wyobrazić?
"W stanie Texas ma być nałożony podatek na kawalerów powyżej lat trzydziestu. Będą oni płacili po 15 dolarów rocznie; kawaler, który wykaże piśmienne zapewnienie, pod słowem honoru kobiety uczciwej, iż jej ofiarowywał swe nazwisko, będzie uwolniony od podatku".
Oprócz tego możemy zapoznać się z kuchnią retro, dzięki zamieszczonym przepisom m.in.na zupę cebulową, grochową, śledzie smażone, zrazy z flonder itp. Kto wie, może akurat z któregoś z nich skorzystacie?
Nie zabraknie też dreszczyku emocji, w postaci opisanych kryminalnych historii opartych na faktach.



Z podróży do świata retro to niezwykle ciekawa pozycja, gdyż Skarlet w interesujący sposób opisuje swoje inspirujące podróże. Od jej książek nie sposób się oderwać. Potrafi nam przybliżyć ciekawy świat, który chciałoby się zobaczyć na własne oczy. Pozycja ta jest  wzbogacona licznymi fotografiami.
Mam również przyjemność patronować medialnie tej oto książce. 

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania książce dziękuję autorce. 





Książka bierze udział w Wakacyjnym wyzwaniu: Czytam ile chcę.



sobota, września 24, 2016

"Zaginione miasto" Anna Klejzerowicz

"Zaginione miasto" Anna Klejzerowicz



*Tytuł: "Zaginione miasto"  
*Autor: Anna Klejzerowicz
*Wydawnictwo: Replika
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 318


*Ocena: 8/10
*Opis:


Charyzmatyczny, obdarzony nieprzeciętną intuicją dziennikarz śledczy Emil Żądło powraca!

A wraz z nim tajemnica pewnego zaginionego prastarego miasta i ludzi obsesyjnie poszukujących go w labiryntach niezmierzonej amazońskiej dżungli. Cóż to może mieć wspólnego z Gdańskiem z czasów II wojny światowej i z Gdańskiem współczesnym? Kim jest Percy Fawcett? Podróżnikiem, szpiegiem brytyjskiego wywiadu czy opętanym żądzą odkryć za wszelką cenę człowiekiem? Dlaczego znów giną ludzie, którzy dali się porwać tej zagadce? Kto nie ulegnie wirowi zdarzeń?
Wyruszcie tropem tej historii wraz z głównym bohaterem i jego przyjaciółką, muzealniczką Martą Zabłocką. Będą Wam towarzyszyć na przemian niebezpieczeństwo i śmierć, pasja i emocje.


*Moje odczucia:

Zapewne niektórzy z Was spotkali się już z Emilem Żądło. Dla mnie to było pierwsze spotkanie z nim, ale z całą pewnością nie ostatnie.

Emil to postać, która ma niezwykłą intuicję i która zawsze dąży do rozwikłania zagadki. Nie spocznie, póki nie docieknie prawdy. Wspólnie z przyjaciółką Martą Zabłocką będą próbowali rozwikłać tajemnicę zaginionego miasta. Czy ono tak naprawdę istnieje?
"Dziwne, ale w jego umyśle pojawił się obraz siebie samego widziany oczami Marty. Jedynej kobiety na świecie, na której opinii mu zależało, nawet jeśli w tym momencie bardziej ją nienawidził niż kochał".
Autorka napisała powieść, która umiejętnie skrada nas czas. Jeśli weźmiemy książkę do ręki, trudno będzie nam ją odłożyć na miejsce. Ciągła akcja, niekończące się tajemnice, śmiertelne ofiary i nieustające zagadki sprawią, iż sami będziemy próbowali rozwikłać wszystkie tajemnice. Dlaczego nagle śmierć ponosi jedna osoba za drugą? Czy za zabójstwem tych osób stoi jedna i ta sama osoba, a może różne osoby?
"Jego własne dziennikarskie dochodzenia polegały na czymś innym: na pewnej wizji, która powstawała w umyśle, a następnie na weryfikowaniu jej krok po kroku w trakcie śledztwa".
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje - one towarzyszą nam na każdej stronie powieści. Czytamy i czytamy, a nasz umysł sam próbuje rozstrzygnąć: kto z kim? Po co i dlaczego? Takie lektury, w których nie ma czasu na nudę, a w której ciągle coś się dzieje to można czytać bez końca.

Czy zaginione Miasto rzeczywiście istnieje? Dlaczego giną niewinne osoby? Kto za tym wszystkim stoi? Koniecznie sięgnijcie po lekturę i przekonajcie się sami, bo naprawdę warto!


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję




Książka bierze udział w wyzwaniu Wakacyjnym: Czytam ile chcę.

czwartek, września 22, 2016

Wywiad z Anną Mytyk

Wywiad z Anną Mytyk



Po raz kolejny w tym miesiącu chciałybyśmy was z Claudią z Zaczytana zaprosić na wywiad, który być może was przybliży do młodej debiutującej autorki Anny Mytyk.






1. Jak to się dzieje, że z Pani twarzy nie znika uśmiech?


To nie jest tak, że z mojej twarzy nie znika uśmiech. Jak każdy, miewam te lepsze i gorsze chwile, ale zawsze staram się doceniać każdą dobrą chwile swojego życia. Być może dlatego tak często się uśmiecham.

2. Jakim była Pani dzieckiem - istnym aniołkiem, a może wcieleniem diabełka?



 Byłam spokojnym dzieckiem, większość czasu spędzałam z mamą. Byłam bardzo z nią związana jako dziewczynka. Jednak, żeby nie było zbyt grzecznie dodam, że byłam jedyną dziewczyną na podwórku i wolny czas spędzałam raczej na grze w piłkę z chłopakami, niż zabawie lalkami.



3. Czy książki towarzyszyły Pani od zawsze?



Raczej nie, wręcz przeciwnie. Jako nastolatka uważałam czytanie za przymus szkolny, co wcale nie kojarzyło się dobrze. Dopiero później, kiedy już dorosłam odkryłam, że książki to twierdza pełna tajemnic i warto je czytać.



4. Jak Pani sądzi, dlaczego wiele kobiet mających bijącego i pijącego męża, wciąż tkwi u jego boku wierząc, że on się jeszcze zmieni?

 Wiele kobiet wstydzi się rozmawiać o tego typu problemach. Druga część zaś woli tkwić w toksycznym związku ponieważ nie potrafi odejść ze względu na różne sprawy. Sądzę, że to zbyt rozległy temat, aby móc odpowiedzieć na to pytanie w zasadniczy sposób.


5. O czym będzie Pani następna książka?

Nie jest tajemnicą, że moja trzecia książka będzie znowu pomieszaniem stylistycznym. Jak już wszystkim wiadomo następna w kolejce jest ,,Przeszczepiona miłość". Mam nadzieję, że poruszy ona nie tylko kolejny trudny temat jakim jest bycie dawcą organów, ale przede wszystkim mam nadzieję, że porwie moich czytelników w wir emocji.

6. Czy książki zapełniają większą część Pani domu/mieszkania, a może nie ma ich Pani zbyt wielu?


Jak już wspominałam w jednym z wcześniejszych wywiadów, nie jestem typem kolekcjonera. Trzymam tylko kilka cennych dla mnie perełek książkowych, więc niestety muszę rozczarować tych, którzy wyobrażają sobie mnie otoczoną wielkim regałem książek. Nie posiadam owego, co oczywiście nie oznacza, że nie posiadam ich wcale. Jednak z dwojga, wolę pisać niż czytać.


7. "[...]mająca mocny kręgosłup moralny". Jaka jest rada na to, aby mieć właśnie taki mocny kręgosłup moralny?

W życiu zbyt często kierujemy się pychą. Brniemy do tego, aby mieć jak najwięcej czasami nie zważając na to, jakie konsekwencje wynikają z posiadania danej rzeczy. Moja rada jest taka, aby kierować się sercem do ludzi, a decyzje podejmować zawsze z rozsądkiem i bez rozrzutności. Fajnie jest marzyć, nie zapominając o tym, co jest najważniejsze.

8. Jaką pasję oprócz pisania posiada Anna Mytyk ?

Jako mała dziewczynka uwielbiałam śpiewać. Chociaż żadna ze mnie piosenkarka, to nadal lubię czasami ponucić. Mój mąż wie coś o tym (śmiech).


9. Czy posiada Pani bohatera książkowego w którym się Pani kochała ?


Kochała? Nie... Przynajmniej sobie takiego nie przypominam. Owszem, czasami zdażało się, że przywiązywałam większą uwagę do danej postaci, ale nigdy nie zdażyło się, abym poczuła mięte do tzw. Wytworu czyjejś, bądź swojej wyobraźni.

10. Jaki rodzaj książek lubi Pani czytać najbardziej ?

 Ostatnio mało czytam, ale kiedy już sięgam po książkę, raczej jest to coś lekkiego. To chyba taka odskocznia od swojej twórczości, jak wiadomo lubię zrzucać bomby emocjonalne na czytelników.


11. Co Panią najbardziej motywuje a może kto ?


Mąż i Syn. Zdecydowanie dwoje najważniejszych dla mnie ludzi, dzięki którym mam odwagę i motywacje, aby tworzyć.


12. Najbardziej lubi Pani czytać polskich czy zagranicznych autorów ?


Stawiam na Polskich Autorów, taka pisarska solidarność. Aczkolwiek nie ukrywam, że największe wrażenie robią na mnie książki, które wychodzą spod pióra zagranicznych Autorów.


13. Jaka jest Anna Mytyk prywatnie ?


Jestem zwykłą osobą, kobietą, żoną, matką. Nic we mnie szczególnego. Jak każdy mam swoje pasje, marzenia i plany. Mam wspaniałego Synka i kochającego Męża. Jestem po prostu zwykłą dziewczyną, która w tym wielkim świecie odważyła się sięgać po marzenia i doradzam to każdemu, bo warto.



Autorce dziękujemy za poświęcony czas :)


poniedziałek, września 19, 2016

"U Pana Boga pod gruszą" Monika Orłowska

"U Pana Boga pod gruszą" Monika Orłowska



*Tytuł: "U Pana Boga pod gruszą"
*Autor: Monika Orłowska
*Wydawnictwo: Replika
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 320


*Ocena: 7/10
*Opis:


Czy wierzysz… że ktoś mógł stworzyć miejsce, które gromadzi życiowych połamańców, aby ich ogrzać, nakarmić, przytulić i – naprawionych – wysłać znowu w świat? Miejsce, gdzie zdrowaśki latają jak muchy, gorzka kawa bierze udział w nawracaniu bliźnich, a byle zając może liczyć na królewski pogrzeb?

Czy wierzysz… że Bóg może w jednej chwili poskładać na nowo rozsypanego jak puzzle człowieka?

Czy wierzysz?

Jeśli nie, odłóż tę książkę. Szkoda czasu na rachunek nieprawdopodobieństwa.


*Moje odczucia:


Książka Moniki Orłowskiej, to książka, która ukazuje nam, że w naszym życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, a każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Nie ważne w którym miejscu się znajdujemy, zawsze jest ktoś, kto nad nami czuwa.

W powieści znajdziemy osiem rozdziałów, w których poznajemy opowieści różnych osób doświadczonych przez życie. Jedni zmagają się z chorobą dziecka, inni z popełnionym czynem, który przyszło im odpokutować, jednak każdy z nich pragnie normalnego życia pomimo przeciwności losu.
"Drwił z jej wyglądu, odtwarzając centymetr po centymetrze zapamiętane ciało. Nie wiedząc, kim była i o czym marzyła, nie znając stanu jej ducha ani umysłu, bezlitośnie wyżywał się na tym, co widział i zapamiętał".
Główną postacią jest Helena, która prowadzi gospodarstwo agroturystyczne, do którego trafiają ci, poturbowani przez życie. Nowa Biała to miejscowość, gdzie każdy dla każdego jest życzliwy, gdzie jeden drugiemu pomaga i nie patrzy na przeszłość, tylko mierzy się z teraźniejszością. To magiczne miejsce od którego bije dobro nie tylko dla ludzi, ale również i zwierząt, które są tutaj traktowane z należytym szacunkiem. Helena i Kika wierzą, że wiara i modlitwa potrafi zdziałać cuda, że życie ma dla nas mnóstwo szans. Ważne jest tylko to, byśmy potrafili je wykorzystać.
"- Czyli rozumiesz, że nigdy nie jest za późno, żeby zawrócić ze swojej drogi i wybrać tę, na końcu której czeka Jezus?"
Ile człowiekowi potrzeba do szczęścia? Czy fortuna pieniędzy może uczynić nas szczęśliwszymi? Otóż nie! To proste uczucia płynące z głębi serca, dobroć drugiego człowieka oraz radość z życia sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi.

U Pana Boga pod gruszą to powieść, którą czyta się niezwykle szybko, a jej bohaterowie są różnorodni, gdyż każdy z nich wyróżnia się inną cechą. To książka, która porusza ważne problemy z jakimi każdego dnia boryka się wiele ludzi na świecie. Dzięki tej książce zrozumiemy jak ważna jest wiara i modlitwa w życiu każdego z nas i że dobro zawsze powraca do człowieka.
Pozycja ta jest książką katolicką i z całą pewnością nie trafi do serca każdego czytelnika. Niemniej polecam.


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję


Książka bierze udział w wyzwaniu Wakacyjnym: Czytam ile chcę.


sobota, września 17, 2016

Wywiad z I.M.Darkss

Wywiad z I.M.Darkss

Kolejny wywiad na który serdecznie Was zapraszamy z Claudią z Zaczytana w tym miesiącu, został przeprowadzony z I.M. Darkss.





1. "Światło w mroku" to Twój debiut autorski. Czy jesteś zadowolona, że książka została tak dobrze przyjęta przez czytelników?

Oczywiście. Chyba marzeniem każdego autora jest to, by książka została dobrze odebrana. Wzbudzała emocje i wciągała czytelnika w swój świat.

2. Masz plany na kolejną powieść, a może już ją tworzysz?

Właśnie kończę kolejną książkę i w najbliższym czasie będę próbowała ją wydać.

3. Możemy czytać Twoją twórczość na Wattpad, gdzie ją publikujesz. Nie boisz się, że ktoś skopiuje Twoje dzieła i będzie je rozsyłał po różnych grupach/portalach?

Nie. Posiadam prawa autorskie i gdyby taka sytuacja miała miejsce, łatwo byłoby mi udowodnić, że to ja stworzyłam daną powieść. Na szczęście nie spotkałam się do tej pory z plagiatem mojej książki.

4. Jaka jest I.M.Darkss prywatnie?

Pytanie, za którym nie przepadam, bo nie potrafię opisywać siebie. Jaka jestem? . Nie wiem, co mogłabym o sobie powiedzieć. Nie ma we mnie nic nadzwyczajnego. Na pewno jestem romantyczką, czego łatwo się domyślić, ponieważ tworzę głównie romanse. Staram się być optymistką i w każdym kolejnym dniu szukać czegoś dobrego. Niektórzy twierdzą też, że jestem osobą, która łatwo ulega emocjom.

5. Co Cię skłoniło do pisania pod pseudonimem, a nie pod własnym nazwiskiem?

Trudno powiedzieć. Podjęłam taką decyzję, bo zauważyłam, że osoby z mojego otoczenia chętniej sięgaj po książki zagranicznych autorów. Poza tym taki pseudonim dodaje odrobinę tajemniczości.

6. Lubisz podróżować? Jakie miejsce na ziemi chciałabyś odwiedzić?

Niestety nie miałam jeszcze okazji na podróże poza granicę naszego kraju. Od dawna marzę o podróży do Hiszpanii, ale z przyjemnością zwiedziłabym również inne miejsca.

7. Jakie to uczucie, trzymać swoje pierwsze "dziecko" w rękach?

Najpiękniejsze uczucie, jakiego doświadczyłam. Niesamowite i niemożliwe do opisania słowami, bo jak można opisać spełniające się marzenie?

8. Czy uważasz, że pisanie będzie Ci towarzyszyło już do końca?

Na pewno będzie, niezależnie od wyników sprzedaży mojej książki i tego, czy uda mi się osiągnąć sukces. Pisanie jest taką częścią mojego życia, z której nie zrezygnuję, bo to daje mi radość.

9. Czy przydarzyła Ci się w życiu jakaś dziwna rzecz, którą ciężko wytłumaczyć?

Dziwna? Nie. Niezwykła rzecz, którą trudno wytłumaczyć. Zdecydowanie tak.

10. Dlaczego właściwie książka nosi tytuł "Światło w mroku"?

Ze względu na fabułę powieści. Nic więcej nie zdradzę. Jeżeli przeczytasz, poznasz odpowiedź.

11. Co mogłabyś nazwać swoim światłem, w chwilach zwątpienia?

Każdego dnia moim światłem są wiara i nadzieja.

12. Wiadomo, że prędzej czy później zetkniesz się z krytyką swojej twórczości (a może już się zetknęłaś?). Jak sobie radzisz w takich chwilach?

Jeszcze nie zostałam skrytykowana, ale jestem w pełni świadoma, że kiedyś to nastąpi. Jaki mam do tego stosunek? Krytyka jest dla mnie bodźcem motywującym. Myślę, że ma nic bardziej satysfakcjonującego niż świadomość, że osoba, która skrytykowała moje dane dzieło, zmienia swoje negatywne zdanie dzięki kolejnej mojej powieści.

13. Czy wydanie własnej książki, to ciężki i długotrwały proces?

Dla mnie było to przede wszystkim ekscytujące doświadczenie.



Serdecznie dziękujemy autorce za poświęcony czas na udzielenie odpowiedzi na nasze pytania.

czwartek, września 15, 2016

"Uratuj mnie" Anna Bellon [PRZEDPREMIEROWO]

"Uratuj mnie" Anna Bellon [PRZEDPREMIEROWO]

PREMIERA:  28.09.2016



*Tytuł: "Uratuj mnie"
*Autor: Anna Bellon
*Wydawnictwo: OMG Books
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 299

*Ocena: 10/10
*Opis:


Normalne życie Mai skończyło się, gdy zginął jej ukochany brat. Pogrążyła się w żałobie, zerwała kontakty z wszystkimi przyjaciółmi. Liczyły się tylko książki i muzyka.

Prawdziwe życie Kylera może się dopiero zacząć. Gdy skończy liceum, przestanie się przeprowadzać, zmieniać szkoły, gdy uwolni się od toksycznego ojca. Na razie jedyną ucieczką pozostaje muzyka. I prowokowanie otoczenia napisami na koszulkach.

„A później nauczyłam się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem za nim schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierosowy dym”.

W nowej szkole Kyler poznaje Maię. I postanawia się z nią zaprzyjaźnić. Ale czy dziewczyna, która odtrąca od siebie wszystkich, jest na to gotowa? Czy Kyler ma w sobie tyle siły, by nie odpuścić?

I czy to na pewno przyjaźń?

„Uratuj mnie” to pierwsza część serii „The Last Regret”, opowiadającej o grupie przyjaciół z liceum, którzy zakładają zespół rockowy. Książka w zmienionej wersji była publikowana na Wattpadzie, gdzie uzyskała ponad milion odsłon.



*Moje odczucia:

Mogłoby się wydawać, że to historia jakich wiele. On i ona poznają się w szkole. Ona po tragicznym wypadku, w którym zginął jej brat, odizolowała się od ludzi. On również nie ma łatwego życia, ale za wszelką cenę stara się z nią zaprzyjaźnić.

Czy dwoje młodych ludzi, których ścigają demony przeszłości mają szansę zaznać jeszcze szczęścia w życiu?
"Nie trzeba znać kogoś długo, aby na stałe ulokował się w naszym życiu. Musi tylko znaleźć drogę prosto do naszego serca, poruszyć wszystkie właściwe struny. Czasem już poznając kogoś, wiesz, że będzie dla ciebie kimś ważnym. I nie mówię tu o miłości od pierwszego wejrzenia. Nigdy w nią nie wierzyłam. Wierzyłam natomiast w to, że każdy człowiek spotkany na naszej drodze nie staje na niej przypadkiem. Niektórzy mieli nas skrzywdzić, a inni uratować. Jeszcze inni mieli robić i jedno, i drugie".
 No właśnie, też uważam, że każda napotkana osoba w naszym życiu nie pojawia się w nim bez przyczyny. Wszystko ma zawsze jakiś cel, którego my sami nie potrafimy od razu dostrzec. Każdy w swoim życiu potrzebuje kogoś bliskiego swemu sercu, kogoś na kogo zawsze będzie mógł liczyć o każdej porze dnia i nocy. Kogoś, kto po prostu przy nas będzie.



Maia po śmierci brata, odwróciła się od znajomych pogrążając się w żałobie. Jej światem stała się muzyka.
"Umierać od środka to zgubić elementy układanki, która kiedyś była całością. Stopniowo przestawać czuć cokolwiek poza zionącą pustką, by stać się tylko bezużyteczną skorupką. Matrioszką, która - gdy wyciągasz z niej kolejne drewniane laleczki - okazuje się niekompletna, bo brakuje tej ostatniej, najmniejszej. I nie masz pojęcia, gdzie jej szukać. Ja też go nie miałam".
Kyler nigdy nie miał łatwego życia, ciągłe przeprowadzki, ojciec tyran, brak swego miejsca w świecie. Ciągła ucieczka do muzyki.



Autorka stworzyła postacie jakich wiele, a jednak ich historie sprawiają, że stają się oryginalni na swój sposób. Bez dwóch zdań, można się z nimi utożsamić, odczuwać ich ból i cierpienie.
Jak wiele na świecie jest osób, które zmagają się ze śmiercią kogoś bliskiego np. rodzeństwa? Setki, tysiące, a może miliony. W takich momentach każdy przeżywa żałobę na swój sposób. Jednak najważniejsze jest, by w tych chwilach nie być samemu, by był ktoś, kto nas "uratuje".
"Ktoś kiedyś powiedział mi, że czasem po prostu potrzebujemy, by ktoś nam towarzyszył. Bez słów. Bez zbędnych gestów. Ale ze wsparciem, jakie niesie sama obecność osoby, której ufamy. Z jego siłą, której czasem nam brakuje".
Dla Mai takim ratunkiem okazuje się Kyler - chłopak, który zawsze dobro innych stawiał ponad swoje. Tak naprawdę, oboje potrzebują się nawzajem. Ale czy ich rodząca się przyjaźń na pewno pozostanie tylko przyjaźnią?



Uratuj mnie to powieść obok której nie można przejść obojętnie. Wciąga nas w swój świat już od pierwszych stron wywołując lawinę emocji. Opowiada o walce z demonami przeszłości, o niezwykłej sile przyjaźni oraz pokonywaniu własnego strachu. To książka od której nie będziecie mogli się oderwać. Dodatkowo teksty piosenek, które się w niej znajdują, czynią ją bogatszą.

Jestem zaszczycona, że mam przyjemność ambasadorować tej oto książce.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję


Książka bierze udział w Wyzwaniu: Czytam ile chcę

niedziela, września 11, 2016

"Z twojej winy" Krystyna Śmigielska

"Z twojej winy" Krystyna Śmigielska

 
*Tytuł: "Z twojej winy"
*Autor: Krystyna Śmigielska
*Wydawnictwo: Replika
*Rok wydania: 2016
*Ilość stron: 367

*Ocena: 8/10
*Opis:


Bohaterowie Kochanka Pani Grawerskiej w zupełnie nowej odsłonie!

Czy można stworzyć szczęśliwy związek, kiedy jeszcze definitywnie nie zakończyło się poprzedniego, a cienie przeszłości i obsesyjna chęć zemsty wciąż przesłaniają wszelkie nadzieje na lepsze życie? Ile wart jest podatek, jaki trzeba zapłacić od miłości, która z góry wydaje się skazana na niepowodzenie?

Po wielu latach toksycznego związku Marta postanawia odrzucić luksusy i ostatecznie wyzwolić się od despotycznego męża, Marka Grawerskiego − lokalnego polityka żądnego władzy. Jednak spokój, który zyskuje u boku ukochanego Marcina, jest tylko pozorny. Szybko na jaw wychodzą kolejne niewygodne dla wszystkich fakty, a prozaiczna codzienność w skromnym mieszkaniu w jednej z kamienic staje się dla Marty nierealnym do osiągnięcia marzeniem. Do tego dochodzi szereg nieoczekiwanych wydarzeń – groźby, przesłuchania, szantaże, niewyrównane porachunki motocyklistów… Marta Grawerska mogła przecież nadal byś posłuszną, uległą żoną, ale wybrała inaczej…


*Moje odczucia:

Przed Wami kontynuacja Kochanka Pani Grawerskiej, która różni się gatunkowo od swojej poprzedniczki. Pojawiają się ofiary, natomiast nie ma trupów.

Marta Grawerska oraz Marcin Czyżewski próbują żyć wspólnie, lecz na ich drodze wciąż pojawia się wojewoda Marek Grawerski, który formalnie wciąż jest mężem Marty. To człowiek nader pewny siebie, który nie toleruje słowa przegrany.
Marta z Marcinem stawiają czoła problemom finansowym oraz demonom z przeszłości. Czy miłość przezwycięży chęć zemsty?

Autorka w doskonały sposób wie, jak trzymać czytelnika w napięciu, które z każdą kolejną stroną powieści wzrasta. Będziemy świadkami nie tylko rodzącego się uczucia, ale zarówno niepohamowanej chęci zemsty, a także skomplikowanych relacji rodzinnych. 
Zastanawialiście się kiedyś, czy zerwane więzi można znów połączyć w jedną całość? Czy warto żyć skłóconym z własną rodziną? Pokłócić się jest łatwo, gorzej jest nauczyć się wybaczać.
"Bo widzisz, nasze zewnętrzne piękno powoli wypala się, blednie, pokrywając śniedzią jak miedź, a to, co schowane, najpiękniejsze, pozostaje niezmienne i ja w tobie kocham tę "niezmienność"."
Bohaterowie powieści nie mają lekkiego życia, wciąż borykają się z pojawiającymi się problemami w ich życiu. Ale kto powiedział, że życie jest proste? Każdy z nas każdego dnia stawia czoła swoim problemom. Nigdy nie wie, co czeka na niego za zakrętem. Czy każdy kolejny dzień będzie lepszym od poprzedniego?

Pojawi się również motyw zemsty. Ile razy w swoim życiu mieliście chęć się zemścić na kimś? Czy pomyśleliście jednak przed wykonaniem tej zemsty czy przy okazji nie skrzywdzicie kogoś na kim wam zależy? Wiele razy słyszałam, że zło potrafi do nas wrócić ze zdwojoną siłą, więc czy nie lepiej nauczyć się wybaczać?
"- Księżniczko! Nie widzisz tego? - zdziwił się. - Jesteś moim życiem. Ciekawi mnie tylko, co ty znów kombinujesz w tej swojej cudownej główce? Nie dopuść do siebie chęci zemsty, błagam. To może nam tylko zaszkodzić, rozumiesz? Zemsta zaciera ostrość widzenia. Nie daj się w to wkręcić, kochanie."
Z twojej winy to książka, która wywołuje w czytelniku wszystkie emocje, niejednokrotnie podnosząc poziom adrenaliny. Bohaterowie są różnorodni pod każdym względem, dzięki czemu nie nudzą, a ciekawią swoim życiem i dalszymi losami, które z zainteresowaniem śledzimy. W ich świecie wszystko stoi pod znakiem zapytania.
Jeśli jesteście ciekawi losów Marty i Marcina oraz reszty bohaterów koniecznie przeczytajcie.


Za możliwość przeczytania oraz zrecenzowania serdecznie dziękuję



Książka bierze udział w Wakacyjnym wyzwaniu: Czytam ile chcę. 


niedziela, września 11, 2016

Wywiad z Anną Dąbrowską

Wywiad z Anną Dąbrowską



Po raz kolejny w tym miesiącu chciałybyśmy was zaprosić z Claudią z Zaczytana na wywiad , który przeprowadziłyśmy z autorką Anną Dąbrowską po raz drugi debiutującą.
 
 

1. Co skłoniło Cię do zrezygnowania z pseudonimu i pisania pod własnym nazwiskiem?

A.D: Czułam, że to pytanie pojawi się jako pierwsze (uśmiech). Pisząc jako Laven Rose, debiutowałam ubrana w ochronny pancerz, jaki dawał mi pseudonim. Czułam, że ten pancerz będzie tylko okryciem chwilowym…i tak się stało za sprawą mojej Pani Redaktor, która napisała mi, że pora przestać się ukrywać, a czas zacząć chwalić. Spodobało mi się owe zdanie. Stwierdzam także, że czuję się lepiej pisząc pod imieniem i nazwiskiem. Straciłam swój pancerz, ale zyskałam coś znacznie ważniejszego… czytelniczki, które zaczęły być bliżej mnie, co mnie ogromnie cieszy. Opowiadają mi o swoich problemach, pytają co u mnie. Porzucenie pseudonimu było bardzo dobrą decyzją.


2. Debiutujesz po raz drugi. Towarzyszą Ci nerwy, stres, tak jak przy pierwszym razie?

A.D: To prawda, że debiutuję po raz drugi, chociaż w moim odczuciu właśnie teraz debiutuję tak prawdziwie. Nakarmię cię miłością jest dla mnie niezwykle ważną książką. Przy jej pisaniu postawiłam sobie za cel nie stworzyć kolejnej bajki o Kopciuszku i szczerze wierzę, że to mi się udało. Teraz denerwuję się mocniej, bo już chciałabym usłyszeć pierwsze czytelnicze opinie o książce. Teraz także jestem świadoma tego co mnie czeka. Przy „Stalowym sercu” byłam zielona jak niedojrzały pomidor. Naprawdę! Nie wiedziałam niczego o czytelniczych gustach. Pisałam to, co ”siedziało” mi w głowie. Przy „Nakarmię cię miłością” pisałam to, co dyktowało mi serce.




3. Wiemy, że "Nakarmię cię miłością" różni się od "Stalowe serce". Jak to się stało, że postanowiłaś napisać dwie tak różniące się od siebie książki?

A.D: Nie ma nic gorszego od rutyny. Kobiety narzekają na rutynę w związku, a tym bardziej na rutynę w książce. Ja lubię zaskakiwać i będę zaskakiwać (obiecuję!). Moja głowa to istna kopalnia pomysłów, dlatego staram się nie tworzyć dwóch bliźniaczych książek. Stalowe serce było powieścią melancholijną, trochę podobną do kołysanki na dobranoc. Nakarmię cię miłością to zupełna skrajność. Lubię eksperymentować by wiedzieć w jakim kierunku powinnam podążać w pisaniu.



4. Przeszłaś sporą metamorfozę. Jak się czujesz jako "nowa" Anna?

A.D: Nie uważam by dużą metamorfozą było zrezygnowanie z pseudonimu. Większym przeobrażenie będzie widoczne w nowej książce. „Nowa” Anna ;-) chyba nie ma nowej, wciąż pozostała ta sama… ;-)

5. Planujesz wydać kolejną książkę?

A.D: Tak. Bardzo chciałabym, ale wiem, że taką decyzję podejmie Wydawnictwo sugerując się sprzedażą Nakarmię cię miłością. Mam już pomysły na kilka fajnych książek.



6. Twój ulubiony autor/autorka to?

A.D: Jest bardzo wielu autorów, których cenię. Nie chciałabym nikogo faworyzować, choć wiem, że rok temu upierałam się, że jest nią S.Meyer. Owszem, wciąż ją uwielbiam, ale przez rok dotarło na moją listę tylu fantastycznych autorów… Polskich i zagranicznych. Nie jestem w stanie podać danych tego jednego, jedynego autora.

7. Lubisz rozmawia ze swoimi czytelnikami?

A.D: Uwielbiam. Bardzo lubię poznawać ludzi. Czytelnicy są motorem napędzającym mnie do pracy.

8. Czym dla Ciebie jest miłość?

A.D: Miłość…Hmm… Uczuciem, które nie posiada daty ważności. Uśmiechem, błyskiem w oku, miłym słowem. Są różne aspekty miłości; kocha się inaczej mężczyznę, dziecko i zwierzę. Innym sposobem kochamy przyjaciół. Miłość to powietrze, bez którego nie można żyć.


9. Ile czasu zajęło Ci napisanie "Nakarmię cię miłością"?

A.D: Kilka miesięcy. Nie jestem w stanie oszacować dokładnej ilości, bo książka narodziła się w mojej głowie, kiedy kończyłam pisać drugą część Stalowego serca.

10. Czy w Twoim życiu pojawiają się chwile zwątpienia, że to co robisz jest beznadziejne? Jak sobie radzisz, w takich chwilach? A może one się w ogóle nie pojawiają?

A.D: Pojawiają się chwile zwątpienia w sens tego co robię. Już kilka razy chciałam wyrzucić plik z książką do cyber-kosza na śmieci. Jak sobie radzę? Po pierwsze, słucham muzyki, która mnie wycisza. Po drugie, jestem szczęściarą, która ma u swojego boku cudowne Osoby, które potrafią mną potrząsnąć i przemówić mi do rozsądku.

11. Gdybyś miała napisać przepis na udane życie, jakby on wyglądał?

A.D: Do jednego wielkiego garnka życia, włożyłabym uśmiech, pozytywne myślenie, dużo wiary w samego siebie, szczyptę dystansu dla innych osób, paczkę niekończącego się zdrowia, pasję i wszystko to wymieszała.


12. Czy pisanie to jest to, co chciałaś robić od zawsze?

A.D: Jako uczeń trzeciej klasy podstawowej pisałam wiersze. Najwspanialszym momentem szkoły były wypracowania. Miałam swój zeszyt, w którym powstawała pierwsza książka z elementami fantastyki. Kiedy skończyłam szesnaście lat także pisałam – pamiętnik i wiersze. Pierwsze pomysły na książkę zrodziły się w mojej głowie, kiedy miałam dwadzieścia lat… W każdym etapie życia powracałam do pisania (prędzej czy później). Wychodzi na to, że zawsze pisałam i nie potrafiłam bez tego żyć…


13. Co lubisz robić prócz pisania? Jakie masz pasje, hobby?

Kocham czytać. Taką odpowiedzią na pewno nikogo nie zaskoczyłam, prawda? Co lubię robić? Zbierać grzyby, słuchać muzyki. Uwielbiam jeździć na rockowe koncerty. Mogłabym dekorować wnętrza, wykonywać makijaże, głaskać koty i pisać… Nie umiem się zwyczajnie nudzić. Po prostu nie potrafię.


Bardzo dziękuję Dziewczynom za przeprowadzony wywiad. Wszystkim Czytelnikom życzę, by odnaleźli swój własny przepis na udane życie, oczywiście z książką w ręku ;-) Pozdrawiam





My również dziękujemy Ani za miłą rozmowę i poświecenie dla nas odrobine swojego czasu.

środa, września 07, 2016

Wywiad z Jarosławem Wilkiem

Wywiad z Jarosławem Wilkiem

W tym miesiącu po raz drugi chcemy was zaprosić na nasz wywiad, który tym razem z Claudią z Zaczytana przerowadziłyśmy z Jarosławem Wilkiem ( Pan Wilk ). Zapraszamy.





1. Jak to się stało, że zaczął Pan pisać bloga?

Zalogowałem się i zacząłem pisać (śmiech). A tak serio to blog był brudnopisem dla książki. Zacząłem publikować, by zmusić się do systematycznej pracy. Jestem leniem, więc gdyby nie blog i ponaglające mnie czytelniczki, bym pisał kolejne notki, to pewnie nigdy bym Pana Wilka i kobiet nie skończył. A tak, udało się ( śmiech ). Nie jestem blogerem I nigdy nie będę. Pisząc drugą książkę dotarło do mnie , że nie bawi mnie krótka notka i szybka publikacja. Fan jest z pisania. Zabawy z tekstem. Proces, nie zdarzenie.

2. Jakie to uczucie przeczytać swoją książkę po raz pierwszy w formie papierowej?

Strach. Że twoje myśli czytają teraz wszyscy. Że się odkryłeś. Czujesz się nagi. Strach mija wraz z pierwszymi brawami. Potem pojawia się duma I zadowolenie z dobrze wykonanej roboty i z tego, że nie dla wszystkich, którzy to przeczytali jesteś debilem. ( śmiech)



3. Wulgaryzmy, seks oraz narkotki są w Pana książkach na porządku dziennym. Czy zatem częściej spotyka się Pan z krytyką, a może pochwałą książki?

Narkotyki, seks i wulgaryzmy otaczają każdego człowieka. Trudno je pominąć , gdy piszesz prozę wspólczesną. Każda z trzech rzeczy, które wymieniasz we właściwym czasie i miejscu może mieć życiodajne, a nawet terapeutyczne właściwości ( śmiech). Krytyka zdarza się sporadycznie. Najczęściej z ust tych którzy nie czytali, bądź wywalili się na pierwszym porno rozdziale pierwszej części. ( śmiech ). Poza tym, nikt nie robi filmów dla wszystkich czy butów dla wszystkich. Z pisaniem jest identycznie. Nie podoba się? Nie marnuj na Wilka czasu. Na cholerę?



 4. Jak wygląda zwykły dzień Jarosława Wilka?

Zwyczajnie. Wstaję rano, w tyglu na gazie gotuję kawę. Gdy obudzę się wcześniej czasem godzinę, dwie piszę. Rano pisze mi się najlepiej. Potem stoję w korkach. Praca. Fajna praca. Kosztuje mnie sporo zdrowia ale nie ryje mi beretu. Po pracy obowiązkowo sport. W różnym wydaniu. Jak się ma ponad czterdzieści lat trzeba zapierdalać ( śmiech) . Zimą, narty. Obowiązkowo. Wieczorami się lenię. Bo jestem leniem. Sporo myślę o tym , co aktualnie piszę. Inkubuję swoje opowiadania. Piszę w weekendy. Co drugi weekend zapodaję sobie taki maraton. Piszę na zmianę ze snem. Nie ma tu znaczenia godzina o której zasypiam, czy piszę. Czasem w czasie doby kładę się spać 3 – 4 razy na zaledwie 1-3 godziny. Potem znów staję i piszę. Jak stracę flow idę na rower. W piątki lubię się napierdolić. Spotkać się z kimś. Przyjaciele, znajomi. Czasem Pub. Jednym słowem zwyczajnie. Dni mijają mi tak jak innym ludzim. Każdy w 24 godziny.



5. Wiemy, że ukaże się trzecia część wilczej trylogii. A co dalej?

Mam już jakieś 70% trzeciej, ostatniej części mojej trylogii. I całe 100% w głowie. Miałem jakieś trzy miesiące przestoju. To nie znaczy, że nie pisałem. Pisałem ale czułem, że się motam. Trzecia książka daje ten comfort, że wiesz kiedy odwalasz kichę ( śmiech ). Zaledwie miesiąc temu przyszedł przełom. Wymarzyłem go sobie i przyszedł. Idealny w idealnym momencie. Bum i wiem wszystko. Potwierane w głowie szufladki, niektóre wypełnione do połowy, a inne puste, zapełniły się. Moje kochane Czytelniczki nie będą zawiedzione. Wiem o tym. “Pan Wilk tam I z powrotem” dupy nie da.

A co potem? Oczywiście książka. Już jest w mojej głowie. Pomysł skonsultowałem z trzema kobietami, których zdanie ma dla mnie znaczenie. Joanna, Katarzyna oraz Luiza skwitowały krótko: “Pisz Wilk!”. Więc napiszę. Na półkach wiosną 2018.



6. Co najbardziej lubi Pan w kobietach?

 Przepraszam, czy to jest pytanie podchwytliwe? ( śmiech) A tak serio, to trudne pytanie. Zależy kim są dla mnie te kobiety. Inne rzeczy cenię w matkach, inne w córce, inne w przyjaciółkach, a jeszcze inne w kochankach. Gdybym miał jednak znaleźć jeden wspólny mianownik, który uwielbiam u każdej z wymienionych byłaby to mądrość.


7. Zapewne córka kiedyś przeczyta Pana książki. Jak Pan myśli, co będzie o nich sądzić?


Nie mam pojęcia. Nie wszystko można przewidzieć. Kocha mnie, więc liczę na wyrozumiałość. Ważne by przeczytała jej dopiero za kilka lat ( mamy w tej kwestii umowę ) i wszystkie trzy po kolei, a nie wybiórczo. Wtedy zrozumie “dlaczego” . To bardzo mądra, młoda już kobieta. Mam sporą szansę na łagodny wyrok.



8. Jak to się stało, że zaczął Pan sam wydawać swoje książki, a nie przez wydawnictwo?

Stało się jak zawsze. Identycznie jak w przypadku Marry Shelley i Frankesteina, Nabokowa i Lolity, Stephena Kinga, którego pierwsze trzy książki wylądowały w szufladzie i leżały w niej przez lata nim ten napisał Carrie, czy chociażby J.K. Rowling, którą wydawnictwa kilkanaście razy spuszczały na drzewo wraz z jej czarodziejem. Nawet Orwell debiutując z genialnym Folwarkiem odbił się od ściany. Wynika z tego, że jako pisarz jestem na właściwej drodze ( śmiech ).



9 . A może opowieści o Panu Wilku nie zakończą się na trylogii i powstanie czwarta część?

Z definicji trylogii wynika , że książki mogą być tylko trzy ( śmiech). Trzy różne ksiązki tworzące jedną całość. Od początku było to dla mnie jasne i tak pozostanie.

10. Jak reaguje Pan, gdy czytelniczki/czytelnicy piszą do Pana i zachwalają Pana twórczość?

Radością, zadowoleniem, satysfakcją. Można inaczej?



 11.W jakim miejscu lubi Pan najbardsziej pisać ?

W moim domu. Najczęsciej w samotności. Gdy piszę nie chce wokół siebie ludzi. Jedyną osobą, która mi w pisaniu nie przeszkadza jest moja córka. Nie wiem do końca dlaczego? Może dlatego, że potrafi się świetnie zająć sama sobą? Sporo czyta. A może dlatego, że jest po prostu częścią mnie? Ważna jest muzyka. Naprzeciw mnie piszącego, siedzącego za stołem w salonie, stoją dwie naprawdę mocne kolumny, z takim samym wzmacniaczem i gramofon. Czasem to jest Slayer, a czasem Chopin. Muzyka buduje emocje . A jak ich nie zbudujesz nie pisz. Idź na piwo.

12 .Co sie dzieje jak nie ma Pan weny i nie idzie pisanie ?

Idę na piwo. (śmiech)

13.Co Pana słoniło do pisania ?

To samo, co skłania Kazika do śpiewania, Banksy`jego do bazgrania po ścianach, a ciebie do czytania książek. Potrzeba.



 Pytania od Czytelniczek :


Małgorzata Heimel : Prosze sobie wyobrazić ze Pana córka zakochuje się w mężczyźnie poważnym...zero poczucia humoru...totalny gbur...Córka prosi Pana, aby go nieco zmienić. Jak Pan poradzi sobie z tym zadaniem?
Jestem szalenie ciekawa.

JW: Sytuacja Gosiu mocno nierealna. Moje córka może pokochać praktycznie każdego ale nigdy kogoś bez poczucia humoru. Humor to dla niej zbyt ważna I zbyt duża część jej życia, by człowiek go pozbawiony mógł skraść jej serce. Natomiast ingerowania w związek mojej córki nie przewiduję. Poza dwoma przypadkami. Gdy ktoś ją skrzywdzi lub będzie czynił nieszczęśliwą. W pozostałych przypadkach musi radzić sobie sama. To jej życie i jej wybory.




Joanna Zieleniecka : Wydarzenia opisane w Pana książkach są prawdziwe czy więcej w nich fikcji literackiej ? ‬

Większość Czytelniczek zakłada, że wydarzenia, które przedstawiam w mojej książce dotyczą autora. To spore uproszczenie. Wilcza trylogia nie jest autobiografią, czy pamiętnikiem. To książka o uczczuciach, emocjach, pragnieniach, wadach, zaletach, poszukiwaniach, upadkach i wzlotach. Piszę ją z siebie, przelewając na papier swoje emocje ale nie zawsze oznacza to, że dotyczą mnie jeden do jeden. Tak samo jest w kwestii osób, które opisuję. Praktycznie każda z nich gdzieś na świecie naprawdę istnieje ale nie oznacza to, że przeżyła , to co ja napisałem.



Serdecznie dziękujemy autorowi za poświęcony czas na udzielenie odpowiedzi na nasze pytania.



Panie, które zobaczyły swoje pytania w wywiadzie proszone są o kontakt prywatny z  Czytaninka lub Zaczytana.
Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger