PREMIERA: 13.09.2021
Jest mi niezmiernie miło poinformować, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Klejnot z Bizancjum Weronika Umińska.
👇
PREMIERA: 13.09.2021
Jest mi niezmiernie miło poinformować, iż mój blog Czytaninka objął patronatem medialnym książkę Klejnot z Bizancjum Weronika Umińska.
👇
➲ TYTUŁ "Dwubiegunowość, czyli
wspomnienia emigranta”
➲ AUTOR Jacek Dziewiński
➲ DATA PREMIERY 05.05.2021
➲
WYDAWNICTWO AlterNatywne
➲ ILOŚĆ STRON 300
➲ OCENA 4/6
➲ OPIS
„Dwubiegunowość,
czyli wspomnienia emigranta” to wciągająca opowieść o losach Polaka i jego
rodziny, którzy, jak wielu w czasach komunizmu, udali się za chlebem za
granicę. Nowy, piękniejszy świat przyjął ich z otwartymi ramionami, choć
pokazał, że nie ma nic za darmo i żeby posiadać, trzeba się ostro napracować.
Jednak rzucane pod nogi kłody można było przeskoczyć dzięki własnym
umiejętnościom, pomocy życzliwych ludzi, a także szczęśliwym zbiegom
okoliczności.
Książka oparta jest na doświadczeniach autora żyjącego w dwóch różnych krajach,
kulturach, w dwóch ojczyznach: rodzimej i przybranej. Opowiada o trudach i
wypaczeniach, mentalnej dwubiegunowości osób, które zdecydowały się wyjechać,
porzucić dotychczasowe życie, szukać nowej szansy.
Jak po latach autor ocenia swoją decyzję o wyjeździe? Czy „American dream” w
jego przypadku się ziścił?
➲ MOJE ODCZUCIA
W
książce o której dzisiaj opowiem sam autor opisuje swoje losy, kiedy to wraz z
rodzicami będąc młodym chłopcem wyjechał z kraju za chlebem. Jacek Dziewiński
dzieli się z nami własnymi doświadczeniami przedstawiając nam świat emigranta.
Świat, który mnie samej nie jest obcy, jednak różni się tym, że opisane lata to
czas komunizmu, który mi samej znowu jest obcy.
Mówią nam, jak u nas źle, a jak u nich wspaniale, i wszyscy im wierzą. Mają rację, ale przesadzają, owszem, za Zachodzie wszystko jest, wszelkie luksusy, o jakich nam się nie śni, ale nie mówią, że na to trzeba mieć pieniądze, ciężko pracować, wielu klepie biedę, jest bezrobocie, bezdomni.
Emigrant musi grać swoją rolę. Przed ziomkami i rodziną w kraju musi udawać człowieka, który odniósł sukces, co najczęściej jest prawdą w sferze materialnej, musi być szczęśliwy, opowiadać wokół, jaką ma wspaniałą pracę z osiągnięciami, jaki ma fajny dom, ile i jakich samochodów i jak dobrze jest w tym kraju, do którego emigrował.
Myślę,
że to ciekawa i inspirująca książka, która pozwoli nam spojrzeć na życie
człowieka żyjącego w dwóch krajach. Otworzy nam oczy na pewne sprawy, pozwoli
zrozumieć z czym wiąże się emigracja i jaką trzeba ponosić za nią cenę. Bo
emigracja to nie tylko same przyjemności, lepszy byt. Może kiedyś tak to
wyglądało, ale dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że życie w innym kraju wcale nie
okazuje się łatwiejsze i przyjemniejsze. Człowiek musi mieć w sobie wiele
samozaparcia, aby przetrwać i dążyć do wyznaczonego sobie celu.
Dwubiegunowość, czyli wspomnienia emigranta to historia ciekawa,
inspirująca, a przede wszystkim dająca do myślenia. Jeśli ktokolwiek z was
zastanawia się nad wyjazdem do innego kraju, powinien sięgnąć po tę pozycję,
aby choć trochę przybliżyć sobie z czym przyjdzie się wam zmierzyć. Polecam.
Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję
Eliza Korpalska - Autorka książek sensacyjnych "Niewinność Lukrecji" i "Reguła Lukrecji". Miłośniczka literatury. Prowadzi blog Książko-smaczki, w którym dzieli się przemyśleniami, wrażeniami i wzruszeniami płynącymi z przeczytanych książek, dostępny również na Instagramie.
1. Czy wyobraża sobie Pani życie bez zwierząt?
Cóż, był taki czas w moim życiu, kiedy ich nie miałam, więc wiem jak to jest, ale teraz byłoby to bardzo trudne.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
W dzieciństwie chomiki, w dorosłym życiu długo kochanego pieska, a teraz w moim domu królują koty.
3. Zwierzę jest dla mnie...
Przyjacielem, cudem natury, ale też istotą słabszą, zależną, o którą trzeba dbać. Pięknie się za to odwdzięcza.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie maja duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Och, mają! Czują, myślą, przeżywają emocje, są niezwykle inteligentne, a jednocześnie nieskażone przez sztuczne wpływy, żyją i reagują zgodnie z własnym instynktem. Jeszcze tak wielu rzeczy o nich nie wiemy!
5. Co sądzi Pani o fundacjach ratujących zwierzęta?
Są bardzo potrzebne. Podziwiam ludzi, którzy w nich pracują, z niezwykłym poświęceniem i oddaniem zostawiają w nich swój czas i serce. Mimo intensywnej działalności jest to jednak kropla w morzu cierpienia, choć pewnie tak jak wszyscy chciałabym, żeby zwierzęta były szczęśliwe i dobrze traktowane, a takie fundacje nie musiały powstawać, ale cóż....
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Ja niestety znalazłam się w takiej sytuacji, w biały dzień, w środku miasta, aż trudno o niej mówić. Z pomocą innego przechodnia udało się wyrwać bitego psa z rąk oprawcy, który zachowywał się jak w amoku. To było naprawdę straszne i ciężko to odchorowałam. Były też inne, już nie tak drastyczne zdarzenia. Nie można być na nie obojętnym, trzeba reagować, nawet jeśli sami się boimy.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Jestem niezmiennie zafascynowana przyrodą i wszystkim co żyje. Oczywiście łatwiej jest kochać przytulonego do nas kota (wiem coś o tym😉) niż np. wronę siedzącą na czubku drzewa, ale wrona też jest świetna. Każde zwierzę ma w sobie coś szczególnego.
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Może jakiś wielki drapieżnik? Lampart albo tygrys? Dzikie koty są tak majestatyczne i groźne. Pomyślę o tym... 😉
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100%, a Pani?
Oczywiście, nie sposób się z tym nie zgodzić. Mądry, oddany, kochający, wierny, zawsze na nas otwarty. Musimy jednak pamiętać, że psy to wrażliwe zwierzęta, posiadające indywidualne charaktery i żyjące zgodnie ze swoją naturą, którą należy rozumieć i szanować, aby nie doprowadzać do sytuacji nieodpowiedzialnych czy niebezpiecznych.
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Zdjęcia zwierząt to cały fantastyczny kalejdoskop! Możemy podziwiać zdjęcia zabawne, urocze, zdumiewające, artystyczne. Jedno nieszablonowe ujęcie mówi czasem więcej niż opis w encyklopedii. A jeśli rozmawiamy o zwierzęciu, które skłonne by było nam nawet zapozować, to myślę że mogłaby to być małpa, albo pies właśnie. Podejrzewam, że w pewnych sytuacjach same by się przy tym dobrze bawiły! 🙂
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
1. Tytuł.
„Zapach Mazur”
2. Rok wydania.
2018
3. Gatunek.
Społeczno-obyczajowa, z historią w tle.
4. Jaki był impuls do stworzenia tej pierwszej historii?
Impulsem do stworzenia pierwszej książki/historii była po prostu potrzeba pisania, płynąca prosto z serca. Potrzeba ta rodziła się/dojrzewała we mnie przez wiele lat i w pewnym momencie przyszedł „ten” dzień, gdy siadłam do komputera i zaczęłam pisać, nie myśląc o tym, że książka trafi w ręce czytelników. Pisanie miało być pierwotnie dla mnie odskocznią od codziennych problemów, swojego rodzaju autoterapią. Wyszło inaczej.
5. Czas pisania książki?
Rok
6. Bohater najbliższy Pani sercu?
Uwielbiam wszystkich moich bohaterów, jednak najbliższa mojemu sercu jest staruszka Truda.
7. Pierwszy czytelnik?
Mąż, tylko on.
8. Czy był stres przed reakcją czytelników?
Był i to ogromny. Kiedy podpisałam umowę na wydanie „Zapachu Mazur” pojawiła się we mnie taka myśl: „do czego ci to potrzebne?”. Im bliżej było do premiery, tym moje wątpliwości były coraz większe. Bałam się tym bardziej, że temat był trochę kontrowersyjny – druga wojna światowa widziana oczami niemieckiej dziewczyny. Kiedy zaś pojawiły się pierwsze pomyślne recenzje, trochę ochłonęłam. Niemniej po trzech latach jestem bardzo wyczulona na krytykę (taką bezpodstawną, a wręcz nawet hejt, nie konstruktywną, wnoszącą jakieś konkrety do mojej pracy) i bardzo przeżywam, jak czytam złe opinie (których na szczęście jest bardzo mało).
9. Czy uważa Pani swój debiut za udany?
Myślę, że tak, tym bardziej, że książka wciąż się sprzedaje.
10. Czy debiut doczekał się II wydania?
Tak, po niecałych trzech latach książka została wznowiona, w nowej szacie graficznej.
➲ TYTUŁ "Papierowa miłość”
➲ AUTOR Nina Bylicka-Karczewska
➲ DATA PREMIERY 17.08.2021
➲
WYDAWNICTWO Replika
➲ ILOŚĆ STRON 336
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
W walce o
własne szczęście.
Kiedyś…
Anka i Piotr przez wszystkie szkolne lata byli parą. Oboje pochodzili z
toksycznych rodzin. On – wzorowy uczeń, ona – dziewczyna z problemami, łamiąca
wszelkie zasady. Mimo różnic doskonale się uzupełniali i uczyli od siebie
nawzajem. Anka pokazywała Piotrowi jak wychodzić poza wyuczone schematy, a on
zabierał ją w świat seksualnych doznań. Och drogi nieoczekiwanie się rozeszły,
a jedno z nich zabrało ze sobą tajemnicę…
Teraz…
Pewnego razu Piotr odprowadza swoją córkę do przedszkola. Okazuje się, że
dyrektorką placówki jest Anka, jego dawna miłość, której nie widział piętnaście
lat. Wraz z przypadkowym spotkaniem dawnych kochanków wracają do nich
traumatyczne wspomnienia. Czy Anka i Piotr będą potrafili zawalczyć o wspólne
szczęście, mierząc się z błędami wychowawczymi własnych rodziców?
➲ MOJE ODCZUCIA
Czasem
sięgamy po książki, które już na samym początku mówią nam, że będą mocną
lekturą obok której nie sposób będzie przejść obojętnie. Ta pozycja
niewątpliwie taka właśnie jest. Nina Bylicka-Karczewska właśnie debiutuje i
robi to w mocnym stylu. Historia którą stworzyła nie pozwoli o sobie długo
zapomnieć, a wszelkie zawarte w niej wydarzenia skłonią nas do własnych
przemyśleń.
Anka i Piotr przez szkolne lata tworzyli parę. On – wzorowy uczeń, ona –
lekkoduch. Dwa różne światy, a jednak uczyli się od siebie nawzajem. Ojciec
Piotra był przeciwny temu związkowi i robił wszystko co w jego mocy, aby go
zniszczyć. Ich drogi rozeszły się na dobre piętnaście lat… Po tych latach
nieoczekiwanie wpadają na siebie ponowne. Odżywają w nich wspomnienia. Czy
teraz po tylu latach zbiorą się na szczerość i naprawią błędy przeszłości?
Anka od zawsze była kluczem do zamkniętych drzwi jego wnętrza. Sprawiała, że nie odczuwał lęku. Stawiała przed nim ważniejsze zadania niż zastanawianie się, czy w danym momencie użył odpowiednich słów.
Jestem
oczarowana tą historią pod każdym możliwym względem. Doskonałe tło
psychologiczne, idealna kreacja bohaterów, a do tego nietuzinkowa fabuła. Nie
jest to ckliwa i romantyczna historia, wręcz przeciwnie. Autorka pokazuje nam
dwa różne światy, ale również dwie toksyczne rodziny. I Ona i On żyją w
rodzinach, w których nie okazuje się miłości, wsparcia i wzajemnego szacunku.
On robi wszystko pod dyktando ojca, którego się boi, ona jest wojowniczką,
która nie trzyma się wyznaczonych zasad. Czują się ze sobą dobrze, a jednak
wciąż ktoś im przeszkadza… Piotr nie ma w sobie tyle samozaparcia, aby
zawalczyć o nią, a Anka nie ma siły walczyć o niego, bo to niczym walka z
wiatrakami.
Akcja powieści toczy się dwutorowo (teraz i kiedyś) z perspektywy obu
bohaterów, dzięki czemu krok po kroku poznajemy ich losy od samego początku
znajomości. Poznajemy przy tym ich portret psychologiczny, który został
doskonale przedstawiony. Zarówno Anka jak i Piotr to bohaterowie z krwi i
kości, ludzie ze swoimi słabościami, których można by spotkać w normalnym
świecie. Są niezwykle rzeczywiści, emocjonalni i nie boją się pokazać tego jacy
są, nie ukrywają przed sobą swoich uczuć.
Anka zyskała moją sympatię od początku, niejednokrotnie było mi jej żal,
czasami jej współczułam. Jednak mimo wszystko podziwiałam ją za to, że pomimo
tego, iż wychowywała ją w pewnym sensie ulica, w końcu wyszła na ludzi. Piotr
to sympatyczny chłopak, który jednak nie miał w sobie siły Anki, aby
przeciwstawić się swojemu ojcu przez co nie raz cierpiał. Wewnętrzna przemiana
nastąpiła w nim dopiero w dorosłym życiu, kiedy w końcu postanowił zawalczyć o
to co kocha nie bacząc na nic innego.
Od zawsze lubiłam trudne tematy poruszane w książkach. Tutaj mamy idealnie
nakreślony świat dzieci wychowujących się w toksycznych rodzinach. To przykre,
kiedy dzieci muszą dorastać w takim świecie, niemniej każdego dnia na świecie
są miliony osób w podobnej sytuacji do naszych bohaterów. Nina
Bylicka-Karczewska otwarcie pokazuje nam w swojej książce, jak łatwo jest
przypiąć komuś łatkę i oceniać go przez pryzmat papierku. Jak łatwo jest kogoś
skreślić, gdyż w jego mniemaniu ta osoba nie pasuje do jej rodziny. Tak
naprawdę jeżeli ktoś wychowuje się w gorszych warunkach od nas samych, nie
oznacza to, że jest od nas gorszy. Nie mamy wpływu na to w jakiej rodzinie się
urodzimy, kto będzie naszym rodzicem i jak będzie wyglądało nasze życie,
przynajmniej w dzieciństwie. Nie można ukryć jednak tego, że to jak zostajemy wychowywani
wpływa na nasz całokształt w dorosłym życiu i postrzeganiu przez nas życia.
Traumatyczne przeżycia pozostaną z nami już na zawsze, ale to od nas samych
zależy czy w dorosłości będziemy powielać błędy, których sami doświadczyliśmy
kiedyś.
Nasi bohaterowie nie mieli lekko w swoim życiu, wciąż przychodziło im się
mierzyć z przeciwnościami losu. Czy zatem po piętnastu latach rozłąki będą już
całkiem innymi ludźmi? Jakie tajemnice z przeszłości ujrzą światło dzienne i
jak wpłyną na teraźniejszość bohaterów? Koniecznie sięgnijcie po tę powieść,
aby się o tym przekonać.
Papierowa miłość to historia, która
na długo zapadnie w waszej pamięci i która zmusi was do własnych refleksji. To
historia dwójki bohaterów, którzy walczą o lepsze jutro, pomimo nieszczęść
jakie ich spotykały w przeszłości. Historia pełna emocji, ludzkich dramatów,
ale także nadziei na to, że każdy z nas może być szczęśliwy. Polecam.
Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję
Magdalena Wrocławiak – od najmłodszych lat z piórem w dłoni i głową pełną historii. Zafascynowana życiem, ludźmi i światem. Interesuje się akwarystyką, filmem i górskimi wędrówkami.
1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
W moim życiu zawsze obecne były zwierzęta. W dzieciństwie lubiłam spędzać z nimi czas, bywało że jako już starsze dziecko szłam na spacer i wracałam z nowym towarzyszem. Raz był to doberman, raz kot. Kot został. Teraz zwierzęta nie stanowią dla mnie tak ważnego elementu życia jak niegdyś, jednak czy chciałabym żyć bez ani jednego…? Chyba nie.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Oj, musiałabym się porządnie zastanowić. W każdym razie wiele i jeszcze trochę. Pies, kot, królik, akwarium… Na przestrzeni lat siłą rzeczy jedne odchodziły inne przychodziły, ale nigdy nie było pusto.
3. Zwierzę jest dla mnie…
Hobby jeżeli chodzi na przykład o akwarystykę. Co do wyższych zwierząt myślę, że pewną unikalną formą relacji. Wywołują uśmiech, wprowadzają ruch, zamieszanie, czasem pozytywne czasem niekoniecznie. Zawsze coś się dzieje.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Bardzo cieszę się, że takowe istnieją. To trudna, ciężka i nie raz niewdzięczna praca, kiedy chciałoby się coś zrobić, ale jest się zupełnie bezsilnym. Wiele jednak cierpiących zwierząt udało się uratować i dzięki wspaniałym ludziom otrzymały one drugą szansę na szczęśliwe i godne życie. Duży szacunek należy się ludziom, którzy choć nigdy nie jest łatwo, starają się coś zmienić na lepsze.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Nigdy nie wiemy jak zareagujemy w ekstremalnych sytuacjach. Dziś wydaje nam się, że oczywiście rzucilibyśmy się do pomocy, porwali na wielkie czyny, ale kiedy przychodzi nam w ułamku sekundy podjąć decyzje, może okazać się, że uciekniemy. Czasem ktoś na ogół cichy i nieśmiały może wykazać się znacznie większą odwagą niż osoba pewna swego. Co do mnie myślę, że to zależy od sytuacji. Jakie są realne szanse pomocy, czy moja ingerencja tylko pogorszy sytuacje czy doprowadzi do poprawy życia owego zwierzaka. Ale tak jak mówię, tak naprawdę nie wiem. Mam tylko nadzieję, że właściwie.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Dobre pytanie, wiele lubię, ale gdybym miała wybrać jedno… Może kruk. Czasem pojawia się w moich powieściach, szybując gdzieś nad zaśnieżoną drogą…
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Myślę, że może jakieś niepozorne albo wręcz przeciwnie…? Wszystko tak naprawdę zależy od antropomorfizacji, od tego jakie cechy ludzkie nadamy owemu zwierzęciu. Może to być waleczny królik albo nieśmiały lew, najważniejsze, żeby bohaterowie byli ciekawi, a historia niosła ze sobą przesłanie.
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Moim zdaniem najlepszym przyjacielem człowieka jest… człowiek. I nic tego nie zastąpi. Jednak lepiej kiedy witają nas radosne oczy psa niż pusty dom. Mimo to psom można przypisać wiele zasług: pocieszają chorych, prowadzą niewidomych, pomagają osobom niepełnosprawnym czy ratują ludzi spod lawin. Czasem można im więcej zawdzięczyć niż człowiekowi, ale i tak go nie zastąpią…
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Ptaki – piękne, szybujące nad naszymi głowami, odległe... Tak sobie właśnie wyobraziłam, że ptaki w locie wyglądają niesamowicie. Z pewnością nie są łatwe do sfotografowania, ale to tylko podkreśla wartość dobrego zdjęcia. Dlaczego właśnie one? Mają w sobie jakąś wolność, przemierzają nieraz tysiące kilometrów pod wiatr… kojarzą mi się z marzeniami.
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
1. Tytuł.
„Gdybym jej uwierzył”
2017
Thriller medyczny
Nieposkromiona wyobraźnia, która właściwie niezależnie ode mnie tworzyła przeróżne historie, i notorycznie podsuwała mi sylwetki bohaterów, sceny, w których uczestniczyli, ich zachowania i rozmowy. W pewnym momencie było tego wszystkiego po prostu za dużo i musiałam te powstające w mojej głowie obrazy spisać, aby złapać trochę oddechu.
Zwykle na napisanie książki potrzebuję około 4 miesięcy. Bywa, że zajmuje mi to mniej lub więcej czasu, ma na to wpływ wiele różnych czynników. Zwykle najczęściej ogranicza mnie czas, którego zwyczajnie mi brakuje. Piszę głównie wieczorami, kiedy mój synek już śpi albo w weekendy, kiedy opiekę nad nim przejmuje mój mąż.
Każda z głównych bohaterek moich książek jest mi bardzo bliska, bo każda od podstaw została stworzona przeze mnie. Ale chyba największy sentyment czuję do pierwszej bohaterki, którą wykreowałam, czyli do Julii z „Gdybym jej uwierzył”. A właściwie to pary bohaterów z tej powieści – Julii i Kamila.
Mój mąż – pierwszy czytelnik i recenzent w jednym!
Oczywiście, że był. I zawsze jest, przy kolejnych publikacjach także. To jedna z tych emocji, która zawsze towarzyszy premierze. Myślę, że wynika przede wszystkim z tego, że oddaje się w ręce czytelników swoją ciężką, często bardzo żmudną pracę, która zostaje poddana ich ocenie. Jednak dużo większe – zarówno przy debiucie jak i przy kolejnych książkach – były poczucie satysfakcji, że hulające po głowie pomysły udało się przekuć w coś namacalnego (książkę) i radość, że doprowadziło się podjęte przedsięwzięcie do końca.
Właściwie tak, bo książka została dobrze przyjęta przez czytelników, a ja wiele nauczyłam się o świecie wydawniczym i polskim rynku książki. Dziś pewnie niektóre rzeczy zrobiłabym inaczej, ale tak to już właśnie jest, że uczymy się na własnych błędach i czasem nie ma innej drogi.
Nie, ale książka wciąż jest dostępna na rynku. Nie wykluczam też wznowienia w przyszłości.
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
➲ TYTUŁ "Pan Kamienia Wschodu”
➲ CYKL Mistrz Gry (tom 2)
➲ AUTOR Joanna Lampka
➲ DATA PREMIERY 09.07.2021
➲
WYDAWNICTWO AlterNatywne
➲ ILOŚĆ STRON 296
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
Historia
lubi zaskakiwać, a konsekwencje podjętych działań potrafią być nieprzewidywalne.
Nie ma litości dla tej, która sprzeniewierza się surowym zasadom Królestwa.
Jednak to ona jest iskrą, która rozpala płomień buntu. Gdy Aline, córka władcy
Królestwa Żeglarzy, zostaje oskarżona o zdradę państwa, nie pozostaje nic
innego, jak ruszać tam, gdzie istnieje szansa na przeżycie. Na Północ.
Ani obecny mąż, ani były kochanek, nikt nie powstrzyma dziewczyny, zwłaszcza że
nie walczy tylko o siebie…
➲ MOJE ODCZUCIA
Przed
wami kontynuacja książki Gwiazda Północy,
Gwiazda Południa. I to nie byle jaka, bo autorka spisała się na medal,
zaskakując nas swoim rozwojem pisarskim.
Aline wraca do Królestwa, jednak nie zagości w nim za długo. Pewne sytuacje
wpłyną na to, że będzie musiała uciekać, aby przeżyć. Po drodze znajdzie też
kandydata na męża, ale czy będzie mogła mu zaufać? Wszak, jak czytamy w opisie,
nie walczy już tylko o siebie.
Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły, bo to musicie przeczytać sami. Niemniej
z ręką na sercu muszę przyznać, że Joanna Lampka ma pełną świadomość tego co
pisze i jak to wpływa na jej czytelnika. Historia zawładnęła mną już od samego
początku, wspólnie z bohaterami przeżywałam ich losy, niejednokrotnie mocno
obawiając się o ich życie. Bywały momenty w których bohaterowie również mnie
trochę irytowali i miałam ochotę nimi porządnie wstrząsnąć, niemniej się
powstrzymywałam. Ich kreacja wyszła autorce świetnie, każdy z nich jest
wyrazisty, cechuje się czymś innym, ma pełną kontrolę nad tym co robi. Aline w
trakcie trwania powieści zmienia się, odnajduje swoją drogę i siebie samą. Nie
poddaje się, pomimo porażek, tylko prze wciąż do przodu próbując osiągnąć
wyznaczone sobie cele. Nie została pozbawiona uczuć, wręcz przeciwnie, ma
ogromne pokłady miłości w swoim sercu.
Przyszło jej do głowy, że ich związek miał być przecież układem. Ale nie oszukiwała się. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie będą w stanie się tak po prostu mijać. Od kiedy rozbudził jej seksualność, płonął między nimi ogień, który nigdy nie zdołał zgasnąć.
Aline uśmiechnęła się smutno, a potem skrzywiła. Kobieta w Królestwie była tyle warta, ile wart był mężczyzna, który mógł się za nią wstawić.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce oraz