➲ TYTUŁ "Wigilijna przystań"
➲ AUTOR Sylwia Trojanowska
➲ DATA PREMIERY 30.10.2019
➲
WYDAWNICTWO Czwarta Strona
➲ ILOŚĆ STRON 370
➲ OCENA 5/6
➲ OPIS
Odwiedź
wyjątkową przystań nad Bałtykiem i przeżyj niezapomniane Święta!
Kiedy
świat wypełnia magiczna atmosfera, a w powietrzu unosi się zapach świerku i
pierników, mieszkańcy nadmorskiego Niechorza rozpoczną świąteczne
przygotowania. Przeszkodzą im tajemnice z przeszłości, które wyjdą na jaw w
najmniej odpowiednim momencie, oraz kilka niespodziewanych zdarzeń. Czy mimo to
wspólne spotkanie przy stole pogodzi ich i sprawi, że miłość zatriumfuje?
Święta
to czas bycia razem, czas przebaczania i radości. Spraw, aby trwał jak
najdłużej!
➲ MOJE ODCZUCIA
Sylwia Trojanowska w odsłonie świątecznej, tego
jeszcze nie było, prawda? Czy zatem nasza autorka poradziła sobie z tym
wyzwaniem? Jestem przekonana, że dała radę. To niezwykła historia wlewająca
nadzieję w nasze serca.
Głównych bohaterów mamy kilku i każdy z nich został
wyraziście wykreowany. Mają swoje charaktery, dzięki którym każdy z nich
wyróżnia się na tle innych. Jednak to ich realność czyni z nich bohaterów
takich jak my sami, z wadami i zaletami, z lepszymi i gorszymi dniami. Sylwia
Trojanowska z całą pewnością wlewa ogrom emocji w swoją powieść, które
czytelnik bez problemu odczuwa na własnej skórze. Ja czytając tę książkę
niejednokrotnie miałam łzy wzruszenia w oczach. Czasem się nawet zastanawiam,
czy bycie takim wrażliwcem jak ja (nawet na książkowe historie) jest dobre, czy
też złe? Ale po chwili dochodzę do wniosku, że wyrażanie własnych emocji nie
jest oznaką słabości i że to nic złego.
Sylwia nie pisze łatwej i pozornie lukrowanej powieści
w klimacie świątecznym. To by było zbyt proste na nią. Każdy z naszych
bohaterów z czymś się zmaga, a to z „odmiennością”, z tęsknotą, z ukrywaniem
uczucia, z obawą przed brakiem akceptacji ze strony rodziców, z utratą
przyjaciół, czy też z mężem alkoholikiem. Jednakowo żadna z tych sytuacji nie
została ubarwiona, lecz przedstawiona w niezwykle realny sposób. Wszystko to
dzieje się przed Wigilią. Jak wiadomo, Święta Bożego Narodzenia to najlepszy
czas by móc się pogodzić, by zaakceptować to czego nie chcemy zaakceptować, by
wspólnie usiąść przy wigilijnym stole, by złączyć się w jedność. I do tego
będzie próbowała doprowadzić nasza autorka. Czy jej się uda? Przekonajcie się o
tym sami.
Stali tak przez krótką, naprawdę krótką chwilę, nie odrywając od siebie oczu. On patrzył na nią, a ona na niego. Oboje to czuli. To wielkie napięcie, ekscytację i coś, co nie pozwalało im wykonać nawet kroku. Przecież, gdyby wtedy, czterdzieści lat wcześniej, wszystko potoczyło się inaczej, gdyby los był dla nich łaskawszy, dzisiaj mogliby być razem, iść ramię w ramię, trzymając się za dłonie. Mogliby, ale życie ułożyło się inaczej i jedyne, co im pozostało, to te krótkie kradzione chwile, krótkie spojrzenia i najpiękniejsze listy.
Jak łatwo przekreślić kogoś w naszym życiu, gdyż
zrobił coś strasznego? Bardzo łatwo, prawda? A czy wybaczyć jest równie łatwo
co skreślić taką osobę? Raczej nie. Człowiek często unosi się dumą i nie
dopuszcza do siebie tego, aby wyciągnąć dłoń na zgodę. A przecież czasem tak
niewiele trzeba…
Święta Bożego Narodzenia to czas, który kojarzy mi się
z nadzieją. I taka właśnie jest Wigilijna
przystań, niesie w sobie niezliczone pokłady nadziei. Nadziei na to, że w
życiu nie ma rzeczy niemożliwych, tylko trzeba w nie mocno uwierzyć. Bo Święta
to czas radości, wspólnych rozmów, pogodnych chwil. Święta to czas, w którym
nikt z nas nie powinien być sam. To czas, by schować swoją dumę głęboko w
kieszeń i wyjść z uśmiechem na twarzy do tych, których wcześniej omijaliśmy
szerokim łukiem. A przede wszystkim Święta to czas, w którym powinniśmy się
jednać ze wszystkimi wkoło.
Trojanowska każdą część książki rozpoczyna krótkim
tekstem z poszczególnych piosenek związanych z okresem zimowym, ze świętami i
już sam ten fakt wprowadza nas w iście świąteczny nastrój. Całą powieść czyta
się niezwykle szybko i przyjemnie. Poznajemy historie z punktu widzenia każdego
z bohaterów, co tym bardziej czyni nas wrażliwszym na ich życie czy też
problemy z którymi się zmagają. Całość napisana jest jasnym i przejrzystym
językiem. Do tego znajdziemy tutaj wiele ciekawych cytatów, które sprawiają, że
po ich przeczytaniu nasuwają nam się własne przemyślenia i refleksje.
Mamy tutaj obraz miłości w wielu obliczach. Miłość
tęskniąca za drugą połówką z powodu wyjazdów na misję. Miłość cierpiąca, bo z
fizycznym bólem. Miłość, muszącą się ukrywać, a przede wszystkim przepiękną
miłość, która ukazuje, że nawet nie będąc tuż obok siebie, można być razem
przez wiele, wiele długich lat.
Całość powieści dzieje się w Niechorzu, którego
głównym aspektem jest latarnia morska. Zdradzić wam ciekawostkę? Byłam w
Niechorzu, byłam w tej latarni i w zupełności wykreowałam sobie obraz tego
miejsca i wyobraziłam bohaterów z powieści. Jest tam przepięknie, a widoki
zapierają dech w piersiach.
Jestem zachwycona Sylwią w odsłonie świątecznej, gdyż
wprowadziła mnie w iście nostalgiczny nastrój i przyczyniła się do tego, abyśmy
my, czytelnicy nie byli obojętni na krzywdę innych ludzi, abyśmy zawsze
wyciągali pomocną dłoń, bo dobro wraca, ono zawsze wraca, pamiętajcie o tym.
Niektórzy ludzie czekają na Święta cały rok. Mówią, że w Święta dzieją się cuda, że dobro wlewa się do serc i z serc tych się wylewa. Ona w te cuda nie wierzyła, do dziś. Bo właśnie dziś zdarzył się cud! I to nie jeden! Poczuła prawdziwe dobro.
Wigilijna przystań to historia, która daje nam
nadzieję na to, że w życiu wszystko może się pomyślnie ułożyć, a święta to
idealny czas na to, aby wyjaśnić wszelkie spory i otworzyć się na miłość.
Polecam, ja jestem zauroczona tą pozycją, wierzę, że i wy będziecie.
Za możliwość przeczytania i
zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce