Alicja Wlazło - Niepoprawna optymistka, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Nie poddaje w wątpliwość istnienia smoków; zwykła się nawet upierać, że w przeszłości udało jej się jednego oswoić. Pisanie towarzyszyło jej od zawsze, ale dopiero dwa lata temu zaczęła poważne prace nad debiutancką powieścią.
Fantastyka to jej żywioł. Nawiedzana przez milion pomysłów na minutę, obawia się, że nie starczy jej życia na spisanie chociażby części.
Ponadto jest absolwentką kursów kreatywnego pisania, dzięki którym doceniła potęgę konstruktywnej krytyki.
Jej motto brzmi: pisanie ponad wszystko.
1. Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
Nie ma takiej opcji! (śmiech) Zwierzęta od zawsze zajmowały szczególne miejsce w moim życiu. To mama zaszczepiła we mnie miłość do zwierząt i trwa ona do dzisiaj.
2. Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Ojej, ciężko stwierdzić! Na pewno rybki, chomiki, świnki morskie, szczurki, żółwia lądowego, psa rasy Beagle, a teraz mam najwspanialszego na świecie kota Tyriona. Mój mąż znowu uwielbia akwarystykę. Ach, no i miałam również konia, Holka, kiedy jeszcze trenowałam jeździectwo. Niestety, gdy przyszły dzieci, brakło czasu na tę pasję i oddałam go w opiekę mojej dobrej znajomej; a jedną pasję przekułam w drugą – pisarstwo.
3. Zwierzę jest dla mnie…
Przyjacielem i pocieszycielem. Kiedy mi źle, wiem, że wystarczy się przytulić do miękkiego futerka Tyriona, a wszystkie smutki odejdą w zapomnienie. Choć Tyrion jest jeszcze moim towarzyszem – asystuje mi podczas długich godzin, które spędzam na tworzeniu kolejnych powieści.
4. Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Na pewno mają pozytywną energię, która zaraża swoją aurą i sprawia, że i my stajemy się przy nich lepsi. A przecież właśnie o to w życiu chodzi, prawda?
5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
5. Co sądzi Pani o Fundacjach ratujących zwierzęta?
Z pewnością są potrzebne i robią wiele dobrego dla wszystkich zwierzaków, które nie mają prawdziwego domu. Gdyby nie działanie tych fundacji, strach pomyśleć, jak wiele zwierząt straciłoby szansę na szczęśliwe życie.
6. Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak Pani reaguje?
Protestuję. Choć na szczęście nigdy jeszcze mi się to nie przydarzyło.
7. Pani ulubione zwierzę to?
Koń. W końcu sama jestem stalowym koniem w chińskim kalendarzu. ;) Ach, no i jeszcze kot, rzecz jasna!
8. Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Ogólnie na rynku jest wiele powieści o psach, kotach, czy koniach, jednak zastanawiam się, jak by to było opisać życie z perspektywy, powiedzmy, pająka, karalucha czy kałamarnicy olbrzymiej? Czy dałoby się dopasować do tych zwierząt odpowiednią fabułę? Nie wiem, trzeba będzie kiedyś spróbować! ;)
9. Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %, a Pani?
Doskonale rozumiem, chociaż ja jestem stuprocentową kociarą. Miałam pieska, ale nigdy nie byłam z nim tak blisko, jak teraz jestem z Tyrionem.
10. Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Gdyby lwy nie były tak leniwe, pewnie one znalazłyby się na pierwszym miejscu! (śmiech) Ale jednak białe tygrysy wyprzedzają je o całe lata świetlne. Są majestatyczne, a siła, która od nich bije wzbudza szacunek i respekt, co widać na zdjęciach. No i oczywiście mój Tyrion. ;)
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.