wtorek, stycznia 09, 2018

"Dwadzieścia minut do szczęścia" Katarzyna Mak


➲ TYTUŁ "Dwadzieścia minut do szczęścia"

➲ AUTOR Katarzyna Mak

➲ DATA PREMIERY 20.11.2017

➲ WYDAWNICTWO Novae Res

➲ ILOŚĆ STRON 189



➲ OCENA: 4/6

➲ OPIS



Romans jak z bajki

Michalina nie ma łatwego życia. Wychowana przez babcię, po jej śmierci boryka się z problemami finansowymi i własnym darem ściągania na siebie kłopotów. Impulsywna, a zarazem pozbawiona pewności siebie, wciąż zadręcza się pytaniem, czy u przyczyn jej wiecznego pecha leżą geny odziedziczone po rodzicach, o których babcia nigdy nie chciała z nią rozmawiać. Na szczęście przynajmniej jej studia przebiegają bez zakłóceń. Od upragnionego dyplomu dzieli dziewczynę już tylko praktyka w ekologicznym gospodarstwie rolnym. Nawet nie podejrzewa, że wyjazd na wieś przewróci cały jej świat do góry nogami.


➲ MOJE ODCZUCIA

Czy chociaż raz chcielibyście znaleźć się niczym w romansie z bajki? Jeśli tak, to za sprawą tej książki tak właśnie będzie. Przeżyjecie niezwykłe chwile, o jakich każdy z nas mógłby pomarzyć.

Główną bohaterką jest Michalina, która wcale nie ma lekko w życiu. Wychowywana przez babcię, po jej śmierci ma problemy finansowe, wiecznie wpada w jakieś kłopoty. Marzy o ukończeniu studiów i uzyskaniu dyplomu. To osoba niezwykle zadziorna, choć tak naprawdę pozbawiona pewności siebie. Czasem zachowuje się niedojrzale, do tego wciąż wmawia sobie, że w genach odziedziczyła wszystko co złe.
Podejmuje praktyki w ekologicznym gospodarstwie, kompletnie nie zdając sobie sprawy, iż to wywróci jej życie do góry nogami. Co takiego spotka naszą bohaterkę? Czy odnajdzie swoje szczęście i własne ja?

Przyznaję się, że to co mnie urzekło w pierwszym momencie to okładka, a dokładniej to, iż znalazł się tam koń (może to już moja obsesja na ich punkcie?). Nie oznacza to, iż oceniłam od razu książkę po okładce. Ale w głębi ducha liczyłam na powieść z końmi w tle. I takież wątki też się pojawiły, choć nie stanowiły istotnego znaczenia.

Książka jest debiutem i myślę, że całkiem przystępnym. Prosty język, ciekawi bohaterowie i fabuła niczym z bajki są tak hipnotyzujące, iż wpadamy w trans czytania. Pędziłam przez powieść niczym galopujący koń, bym mogła się dowiedzieć jak zakończą się losy Michaliny i Mikołaja.




Katarzyna Mak w swoisty sposób stara nam się przekazać, iż o marzenia trzeba zawsze walczyć i nie można tak łatwo się poddawać. Jak widać w jej powieści, czasem wystarczy, że coś idzie nie po naszej myśli, a my odpuszczamy. A przecież nie o to w tym chodzi. Powinniśmy być zdeterminowani w dążeniu do szczęścia. Los bywa przewrotny i dlatego czasem trzeba mu trochę pomóc.

Michalina to postać, która momentami doprowadzała mnie swoim zachowaniem do szewskiej pasji. Mimo to, lubiłam ją. Była po prostu trochę zagubiona i wciąż szukała własnego ja. Wpajała sobie, że jest złą dziewczyną, że nie zasługuje na szczęście, i że pewnie odziedziczyła złe geny po przodkach. A tak naprawdę to nie wiedziała nic o swoich rodzicach, gdyż babcia, która ją wychowywała nie chciała jej nic zdradzić. Prawda jednak wcześniej czy później zawsze wychodzi na jaw. I tak będzie też w tym przypadku. Co takiego odkryje nasza bohaterka? Czego się dowie o własnej osobie? I jak to wpłynie na jej dalsze życie?

Dwadzieścia minut do szczęścia to piękna i wzruszająca powieść o szukaniu własnej ścieżki w życiu, o tym, że zawsze trzeba dążyć do realizacji własnych pragnień oraz o pięknym uczuciu, które zrodziło się między naszymi bohaterami. Nie brak tutaj emocji. Zachęcam do przeczytania.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję




3 komentarze:

  1. Bardzo zachęciłaś mnie do sięgnięcia po ten tytuł.Emocjonalne historie są zdecydowanie dla mnie.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również zainteresowałaś i chętnie przeczytam tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.

Copyright © 2016 Czytaninka , Blogger