➲ TYTUŁ "Koń, który mnie wybrał. Jak
znękana klacz uleczyła sponiewierane serce”
➲ AUTOR Susan Richards
➲ DATA PREMIERY 26.01.2021 (II wydanie)
➲
WYDAWNICTWO Replika
➲ ILOŚĆ STRON 306
➲ OCENA 6/6
➲ OPIS
Przepiękne, rozdzierające serce wspomnienia.
Koń, którego chciała
uratować Susan Richards, nie dawał się zapędzić do przyczepy.
Za to Lay Me Down, była klacz wyścigowa, razem ze swoim
źrebięciem wmaszerowała po rampie wprost w życie Susan. Łagodne
zwierzę – osłabione z powodu niedożywienia, zapalenia płuc i infekcji
oka – przeszło trudną drogę, lecz w przedziwny sposób jego serce
pozostało szczodre i otwarte. Najwyraźniej Lay Me Down było pisane trafić
na pastwisko Susan i nauczyć ją, jak w pełni cieszyć się życiem
pomimo jego niebezpieczeństw.
Zwierzęcy bohaterowie
w tej opowieści są równie złożeni i barwni jak ich ludzkie
odpowiedniki, a cała historia inspiruje do przemyśleń na temat
odwagi, nadziei i sposobu, w jaki każda miłość – nawet miłość
zwierzęcia – może pokazać swą uzdrawiającą moc.
➲ MOJE ODCZUCIA
Z
miłością do koni, trzeba się po prostu urodzić, zawsze tak uważałam. Koń to
piękne stworzenie, które nie ufa łatwo ludziom, zwłaszcza obcym. Na jego
zaufanie trzeba sobie zapracować, często bywa to trudna i żmudna praca. Ale
kiedy już osiągamy tę harmonię z koniem, wierzcie mi, nie ma piękniejszego
uczucia. Ci, którzy kochają te cudowne zwierzęta, nie pozwolą na ich krzywdę.
Zrobią wszystko co w ich mocy, by móc je ochronić przed złem.
W jakiś szalony sposób zdawało się, że Lay Me Down opiekuje się mną od dnia, kiedy ją przejęłam, ożywiając te cząstki mnie, które umarły wraz z moją matką. Za sprawą jej łagodnego uczucia czułam, że oddano mi status kogoś, kto jest ważny i potrzebny. Właśnie to od niej otrzymałam – poczucie przynależności do rodziny. Obie wcześniej nie należałyśmy do nikogo – nikogo, komu by na nas zależało – a teraz, tyle lat później, przytrafił się ten cud. Spotkałyśmy się w moim gospodarstwie i po raz pierwszy byłyśmy obie wolne od swoich lęków.
Co mnie urzekło w tej powieści? Niezliczona ilość emocji jakich mi dostarczyła podczas czytania, przyznaję, że na ostatnich ok. 20 stronach płakałam jak dziecko. Może gdyby moje życie od młodości nie kręciło się wokół koni, nie przeżywałabym tego tak osobiście. Do tego zwierzęcy bohaterowie, którzy mogą być równie prawdziwi i namacalni co ludzkie osoby. Zżyłam się z nimi wszystkimi, z przyjemnością obserwowałam jak toczą się ich losy. Zresztą zawsze uwielbiałam czytać książki, w których zwierzęta odgrywały istotny element powieści. Nie sposób również nie wspomnieć o samej Susan, którą polubiłam bez dwóch zdań. Jej wielkie serce i oddanie swoim podopiecznym urzekało na każdym kroku. To jak obchodziła się ze swoimi pupilami chwytało za serce. Człowiek czytając pragnie, by każdy kto posiada zwierzęta, traktował je z równą miłością co nasza bohaterka.
Zarówno Susan, jak i klacz - Lay Me Down wiele w swoim życiu przeszły. I powiem Wam, że jeśli nie wierzycie w przeznaczenie, to po przeczytaniu tej pozycji zmienicie swoje zdanie. Czasem bywa tak, że nie bez powodu ktoś lub coś pojawia się na naszej drodze. Susan chciała uratować innego konia, ale to właśnie Lay Me Down wraz ze swoim źrebakiem weszła do przyczepy. Jak widać, miały się spotkać.
Nie uwierzycie, ale koń który nie miał łatwego życia, mimo wszystko znajduje się w nowym miejscu, wśród ludzi których nie zna, a potrafi na nowo pokochać. To niewiarygodne jak wielki wpływ na nas mogą mieć zwierzęta, jak wiele potrafią nas nauczyć, jak wiele rozumieją.
W przeciwieństwie do mnie klacz zdawała się nie żywić żadnych uraz. Wbrew wszystkiemu była otwarta i ufna wobec ludzi, czego mnie zdecydowanie brakowało. Tym, co mnie do niej przyciągnęło, była jej zdolność do emocjonalnego zaangażowania. Uświadomiła mi, co mogłoby mnie czekać, gdybym posiadła jej umiejętność... czego? Przebaczania? Zapomnienia? Życia chwilą? Cóż takiego sprawiało, że zwierzę, które tyle przeszło, potrafiło na nowo – z braku lepszego słowa – kochać?
Książka jest niezwykła. Dzięki niej macie okazję zobaczyć życie parzystokopytnych istot, ich zachowanie względem człowieka, czy też drugiego zwierzęcia. Każdy z koni ma inny charakter, każdy z nich potrzebuje wiele miłości, czułości, a przede wszystkim pracy z człowiekiem, by stał się z nim jednością. Nowy członek w stadzie nie jest od razu przyjmowany z sympatią. Konie są zwierzętami stadnymi, w których zawsze jedno z nich pragnie dominować i być alfą. Kiedy pojawia się nowe, czuje się zagrożone i za wszelką cenę walczy o swoją pozycję.
Koń, który mnie wybrał. Jak znękana klacz uleczyła sponiewierane serce to powieść, w której główną rolę w dużej mierze odgrywa koń, koń, który mając nieciekawą przeszłość, potrafił na nowo zaufać i pokochać, ale przede wszystkim pokazał, iż nawet w obliczu niebezpieczeństw można cieszyć się życiem. Książka chwyta za serce i dostarcza ogromu emocji. Z całego serca polecam!
Za
możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.