➲ TYTUŁ "Zaklinaczka motyli”
➲ AUTOR Agnieszka Stec-Kotasińska
➲ DATA PREMIERY 29.06.2021
➲
WYDAWNICTWO Replika
➲ ILOŚĆ STRON 400
➲ OCENA 5/6
➲ OPIS
A może by
tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady…?
Mężczyzna i kobieta – jeszcze się nie znają, ale już przeczuwają swoje
istnienie. Ich losy splatają się w Polanie, małej bieszczadzkiej osadzie, w
której trudno pozostać anonimowym.
Iga po tragicznej śmierci męża postanawia rozpocząć tu nowe życie z dala od
starych dekoracji.
Michał wraca po latach do domu dziadków, gdzie się wychował. Każde przywozi
bagaż swoich wspomnień, traum i niezaleczoną przeszłość.
Pozornie są dla siebie obcymi ludźmi i nawet nie zdają sobie sprawy, że ich
wspólna historia rozpoczęła się już dawno temu, na długo przed tym, zanim się
spotkali. Czy uda im się pokonać przeciwności losu i czy życie dopisze do niej
szczęśliwe zakończenie?
➲ MOJE ODCZUCIA
Iga po
tragicznej śmierci męża przeprowadza się do uroczej Polany. Wciąż nie może się
pogodzić z losem, który nie był dla niej łaskawy. W pełni oddaje się swojej
pracy, czyli robieniu zdjęć.
Michał po wielu latach powraca do domu w którym wychowywali go dziadkowie.
Liczy na to, że to właśnie tutaj odnajdzie spokój i poradzi sobie ze swoją
traumą.
Obydwoje się nie znają, są dla siebie obcymi osobami, a pomimo tego czują się
doskonale w swoim towarzystwie. Nawet nie zdawają sobie sprawy z tego, jak
bardzo los okaże się być przewrotny.
Przyznaję, że z wielką niecierpliwością oczekiwałam kolejnej książki autorki po
jej udanym debiucie. Dlatego tak bardzo ucieszyła mnie wiadomość o nowej
książce.
W życiu spotykają nas czasem ogromne tragedie, z którymi radzimy sobie na swój
sposób. Czasem to jednak tragedie do jakich mogłoby dojść, kształtują nas
samych i sprawiają, że inaczej zaczynamy postrzegać świat. Bo kiedy udaje nam
się „uciec” śmierci, zaczynamy tak naprawdę dostrzegać to, czego nie
dostrzegaliśmy wcześniej. Życie nabiera całkiem nowych kształtów, mamy nowe priorytety
i ciele do których dążymy. Czasem nie mamy jednak wpływu na to, jacy ludzie
stawają na naszej drodze i jakie mają wobec nas zamiary.
Iga to
kobieta, która całym sercem kochała swojego męża, dlatego tak trudno jej się
pogodzić z jego odejściem. Dla niej był jedyny i niezastąpiony. Iga na co dzień
pracuje jako fotograf i jest w tym całkiem niezła. Oddaje się swojej pracy w
pełni, gdyż robi to, co tak naprawdę kocha. To bohaterka do której od razu
poczułam sympatię. Czasem nie rozumiałam jej toku myślenia.
Michał jest sławny i rozpoznawalny. Pracuje w radio oraz jako reporter. To
bohater, który skradł tak naprawdę moje serce. Aczkolwiek nie ukrywam, że jak
każdy z nas, posiadał też swoje wady. Pewne wydarzenia z jego życia,
ukształtowały to, jakim jest obecnie człowiekiem. Zrozumiał swoje błędy i
bardzo chciał je naprawić. Zmienił swoje podejście do życia, co nie spodobało
się jego narzeczonej Ewelinie.
Dlaczego Iga musiała stanąć na mojej drodze? Gdybym tak wtedy, nie przebiegał akurat obok potoku i gdyby nie okazało się, że to właśnie ona mieszka w domu tuż przy naszym, to byłbym teraz zupełnie wolny od uczucia, które niewątpliwie zaczynało we mnie tlić. Pełzało niczym larwa, która pragnie zmienić się w motyla. Złapanego w kadr aparatu, w dniu w którym się poznaliśmy. Pytanie tylko, czy zduszę go w zarodku, zanim rozpostrze swoje skrzydła.
Bycie sławnym, rozpoznawalnym nie zawsze oznacza, że jesteśmy kimś lepszym. Niemniej niekiedy inne osoby za wszelką cenę pragną wybić się kosztem takiej osoby. Tak naprawdę zależy im tylko na tym, aby i o nich było głośno. Uczucia stają się mniej ważną rzeczą, o której w pewnym momencie potrafią zapomnieć.
Agnieszka Stec-Kotasińska w swojej powieści ukazuje nam życie dwójki bohaterów dla których życie napisało scenariusz, niekoniecznie taki jaki by im odpowiadał. Oboje zmagają się z przeszłością, nie mogąc ruszyć do przodu. Prawdę powiedziawszy szukają siebie samych. Przeznaczenie napisało dla nich swój własny los na który nie mają większego wpływu. Ale w życiu właśnie tak potrafi być, że nigdy nie wiadomo, czego mamy się spodziewać.
Było oczywiście coś jeszcze. Nie chciałam znowu kogoś stracić. Znów pozwolić sobie na miłość i przywiązanie, na złudne przeświadczenie, że wypadki, tragedie, choroby, które zdarzają się gdzieś dookoła nigdy nie będą dotyczyć nas samych, tylko po to by później znowu niedowierzać. Zaprzeczać faktom i kłócić się ze wszystkimi, którzy mi te fakty przedstawiali. Słyszeć czyjś głos w telefonie, a parę godzin później, w zwolnionym tempie czytać przesuwający się pasek pod głównym wydaniem wiadomości. Nie dałabym już rady. Były to dla mnie rzeczy nie do przeskoczenia. Dlatego właśnie wolałam żyć przeszłością i zbudować ścianę wokół siebie, która choć dla innych była nie do przeskoczenia, ja sama tylko w jej obrębie mogłam poczuć się bezpiecznie.
Autorce udało się doskonale wykreować bohaterów, również tych drugoplanowych. Było czuć od nich emocje, które udzielały się także i mnie… Z całą pewnością do gustu nie przypadła mi Ewelina, której wręcz nie znosiłam, nie dało się jej polubić. Bardzo polubiłam za to Zosię i Majkę za ich bezpośredniość wypowiedzi.
Czasem
w życiu wydaje się nam, że kogoś dobrze znamy, a w gruncie rzeczy z czasem
wychodzą na jaw jego tajemnice. Ktoś, kto powinien być z nami szczery, wcale
taki nie jest. Mogłabym rzec, że to troszkę takie igranie z ogniem, gdyż prawda
zawsze – prędzej czy później – wychodzi na jaw. Należy zadać sobie tylko
pytanie: czy warto okłamywać?
Zaklinaczka motyli to historia, która pokazuje nam, że w życiu nigdy nie
jest za późno na to, aby się zmienić i dokonać w nim radykalnych zmian. I że
człowiek nawet z największej tragedii potrafi się podnieść. Czasem potrzebuje
do tego po prostu więcej czasu. Gorąco polecam!
Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.