Anna Płowiec. Od paru
lat spełnia marzenia z dzieciństwa, żeby pisać książki. Mieszka z rodziną w
Krakowie. Jest zauroczona klimatem tego miasta, co znajduje odbicie w jej
twórczości. Jej pasją są książki oraz podróże bliższe i dalsze, a ulubiony
kierunek to Hiszpania. Uwielbia naturę, rodzinne wycieczki po Gorcach,
nadmorskie, ciepłe klimaty, długie spacery, lato i słońce.
Dotychczas wydała dwie
powieści obyczajowe „W cieniu magnolii” i „Sekrety Julii”, a w przygotowaniu
jest kolejna, kończąca cykl. W pisaniu uwielbia to, że bohaterowie ożywają,
stają się samodzielnym bytem nie tylko na papierze. W swoich książkach podkreśla
znaczenie więzi rodzinnych, daje czytelnikom pogodę ducha, optymizm i wiarę w
lepsze jutro – to wartości, które dla niej samej również są bardzo ważne.
1.
Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
Był dawniej taki czas, kiedy nie miałam w domu
żadnego zwierzęcia. Jednak teraz, kiedy od
paru lat mam psa, a córka kota, to już sobie tego nie wyobrażam. W domu byłoby pusto
i smutno.
2.
Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Gdy byłam mała, przez nasz rodzinny dom przewijały
się kanarki, papugi, chomiki, rybki, psy również. W moim dorosłym samodzielnym
życiu wcześniej miałam trzy koty, a psa mam po raz pierwszy.
3.
Zwierzę jest dla mnie…
Mój pies Bianko jest dla mnie domownikiem, towarzyszem,
przyjacielem, najlepszą dawką dobrego humoru i energii. Czasem mnie rozczuli
albo rozśmieszy, czasem odstresuje, niekiedy nawet lekko zezłości – wiadomo, jak
to domownik, ale zawsze jest przekochany.
4.
Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na
ten temat?
Są potrzebne, a nawet konieczne, zwłaszcza w
obecnych czasach, kiedy tak wiele osób nie rozumie, że zwierzę to żyjąca i
również czująca istota. Coraz więcej jest też gatunków zagrożonych wyginięciem,
które mają szansę przetrwać dzięki takim działaniom. Podziwiam i cenię ludzi,
którzy się tym zajmują, bo zwykle to bardzo ciężka i wyczerpująca emocjonalnie
praca, zwłaszcza dla wrażliwych osób.
6.
Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak
Pani reaguje?
Myślę, ze naturalnym odruchem jest reakcja pomocy
zwierzęciu. Najpierw zwrócenie uwagi, rozmowa, o ile ktoś krzywdzący w ogóle
byłby partnerem do rozmowy, w ostateczności telefon do odpowiednich służb.
7.
Pani ulubione zwierzę to?
Jeśli chodzi o typowe zwierzęta domowe, ciągle nie
mogę się zdecydować między psem a kotem, ale najbardziej rozbrajają mnie alpaki,
misie koala i pandy. Niestety, dwóch ostatnich jeszcze nie widziałam na żywo,
ale liczę, że kiedyś się uda.
8.
Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
W mojej pierwszej książce ważną rolę odegrał pies -
mój Bianko był jego dokładnym pierwowzorem, w kolejnych występują już koty.
Myślę, że ciekawie byłoby wprowadzić też inne zwierzę, mogłoby to urozmaicić
akcję - zastanawiam się właśnie nad alpakami. Gdy byłam dzieckiem, czytałam
książkę pt.: „Czarka” – o dziewczynce, która znalazła kota i zaopiekowała się
nim. Kot okazał się małą czarną panterą która uciekła z cyrku. Historia tak
podziałała mi na wyobraźnię, że pamiętam ją do tej pory. W ogóle zwierzęta to
bardzo wdzięczny temat do pisania, podobnie jak do robienia fotografii.
9.
Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %,
a Pani?
Ciężko się nie zgodzić, zwłaszcza mając na co dzień
do czynienia z własnym psem.
10.
Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
W sieci furorę robią zdjęcia małych szczeniaków i
kociaków, ale każde zwierzę ma swój własny urok, podobnie jak i człowiek,
chodzi tylko o to, żeby to wydobyć trafnym ujęciem. Ale dla mnie, przyznam się
szczerze, i tak najbardziej fotogeniczny jest mój Bianko, ze swoim wyglądem
białej, słodkiej owieczki. Uwielbiam robić mu zdjęcia przy każdej okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.