Anna Klejzerowicz - Pisarka, publicystka, fotograf, redaktor. Gdańszczanka. Autorka wielu powieści kryminalnych oraz opowiadań grozy. Wcześniej przez wiele lat współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych, pisała oraz fotografowała dla prasy, redagowała książki. Z wykształcenia mgr resocjalizacji, prywatnie kociara, miłośniczka przyrody, gór, książek, sztuki - a w szczególności drzeworytu japońskiego ukiyo-e – oraz historii i zabytków swojego regionu.
1.
Czy wyobraża Pani sobie życie bez zwierząt?
Nie wyobrażam sobie. Zawsze były koło mnie
czworonogi. Tak sobie myślę, że jak nadejdzie dzień, kiedy w moim życiu
zabraknie zwierząt, będzie to oznaczało, że czas umierać.
2.
Ile zwierząt miała Pani w swoim życiu?
Trudno zliczyć. Kilkanaście kotów, kilka psów, były jeszcze inne
zwierzaki w dzieciństwie: papużki, chomiki. Ale liczę tu tylko czworonogi w
rodzinie, pomijam „bezdomniaki”, które same przychodzą do naszego ogrodu, bo
tych już bym nie policzyła. Część wyadoptowałam, część ma u nas dożywocie. Ostatnio
zamieszkały też u nas jeże. Wszystkich nie zbawię, jednak zawsze pamiętam o
tym, że ratując jednego zwierzaka nie zmienię świata, ale cały świat zmieni się
dla niego. Tego nauczyli mnie rodzice.
3.
Zwierzę jest dla mnie…
Przyjacielem. Rodziną. Aniołem – jeśli istnieją
anioły, to mają cztery łapy.
4.
Ludzie często uważają, że zwierzęta nie mają duszy. A jakie jest Pani zdanie na
ten temat?
Cenię, szanuję i wspieram. Są potrzebne, jako
podmioty prawne walczą o prawa tych, które same się nie obronią. Z jednej z
nich pochodzi nasza obecna sunia Zośka, z innej mój ukochany kot Sylwester.
Wiem, że z fundacjami bywa różnie, ale generalnie uważam, że tworzą je
wspaniali empatyczni ludzie. Czasem tylko świat rzuca im kłody pod nogi, a
wtedy łatwo zbłądzić. To niełatwe zajęcie, również w sensie emocjonalnym.
6.
Załóżmy, że jest Pani świadkiem sytuacji, w której ktoś krzywdzi zwierzę. Jak
Pani reaguje?
Obawiam się, że mogłabym wydrapać oczy. Ale tak
całkiem serio, jeśli widzę na przykład zaniedbanego psa na łańcuchu, to
zawiadamiam właściwe dla danego miejsca instytucje powołane do ochrony praw
zwierząt. I tu moja odpowiedź łączy się z tym, o czym wspomniałam wyżej.
7.
Pani ulubione zwierzę to?
Nie mam „ulubionych” zwierząt. Wszystkie kocham i
każde życie na równi szanuję, choć najbliżej mi z kotami i psami, bo z nimi akurat
los mnie związał. Ale i ślimaka czy żabę przeniosę z drogi, gdy trzeba.
Ratowałam nawet żmiję zygzakowatą i to już było ekstremalne przeżycie.
8.
Jakie zwierzę według Pani byłoby najlepszym bohaterem książki?
Każde. W moich książkach często – chyba zawsze –
pojawiają się zwierzęta. Towarzyszą człowiekowi, jak w życiu. Psy, koty (na
przykład kot Bolero, bohater serii z Emilem Żądło), ale w cyklu „Czarownic” są
i konie, i nawet dzika kaczka…
9.
Mówią, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Ja zgadzam się z tym w 100 %,
a Pani?
Tak i nie. Ja bym tę myśl rozszerzyła. Uważam, że
każdy zwierzak to najlepszy przyjaciel człowieka. One wszystkie dają nam tyle,
ile od nas biorą, a zwykle o wiele więcej. Ważne, żebyśmy i my byli dla nich
przyjaciółmi, nie wrogami i nie „panami”.
10.
Jakie zwierzę według Pani jest najbardziej fotogeniczne i dlaczego?
Och, zdecydowanie kot! Koty mają tak bogatą mimikę, że trudno o lepszego modela.
Serdecznie dziękuję Autorce za poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.