➲ TYTUŁ "I ślubuję ci…”
➲ AUTOR Magdalena Chrzanowska
➲ DATA PREMIERY 17.11.2020
➲
WYDAWNICTWO Replika
➲ ILOŚĆ STRON 368
➲ OCENA 5+/6
➲ OPIS
A gdy się
zejdą, raz i drugi, kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach…
Znacie to? Historia dojrzałej, trudnej miłości, która pomimo wielu burz i
zawirowań wciąż chce być pierwszą, jedyną i ostatnią. Jakby miała osiemnaście
lat, nie czterdzieści.
Jola nie ma
łatwego życia: w morzu codzienności, przy boku nieczułego męża i wrogich
teściów zgubiła gdzieś siebie i swoje marzenia. Jako DDA (dorosłe dziecko alkoholika)
przez wiele lat nie wiedziała, kim jest, potrafiła jedynie odgrywać role, których
nauczyła się w dzieciństwie, jak marionetka wyreżyserowana przez dorosłych.
Nigdy się nie buntowała, przekonana, że dojrzałość polega na odpowiedzialności
i poświęceniu. Żyła w cieniu męża, pogodzona z losem.
Aż do owej pamiętnej nocy,
kiedy to przez przypadek usłyszała coś, co nie było przeznaczone dla jej uszu…
➲ MOJE ODCZUCIA
Przedstawiona
historia i bohaterowie w całości są fikcją literacką Autorki, jednak w
dzisiejszym świecie, kobiet podobnych do naszej głównej bohaterki są tysiące,
jeżeli nie więcej…
Jola jest mężatką od wielu lat. Gotuje, sprząta, pierze, a do tego pracuje w
swoim gospodarstwie przy zbiorze owoców. Mieszka z mężem, dorosłymi już dziećmi
oraz teściami, którzy nie specjalnie za nią przepadają. Żyje w ciągłym cieniu
męża, który wcale nie jest taki wspaniały jakby mogło się to wydawać. Jolanta
zawsze uważała, że nie ma źle, aż do pewnego owego dnia, kiedy usłyszała coś,
czego nie powinna usłyszeć. Od tego momentu stała się bardziej czujna. Czy jej
życie, a raczej małżeństwo było jednym wielkim kłamstwem?
Zaczęłam czytać i po prostu przepadłam. Dlaczego? Ponieważ ta książka jest pisana samym życiem. Pokazuje życie kobiety stłamszonej, pozbawionej realizacji własnych marzeń. Kobiety, która całe swoje życie podporządkowuje mężowi oraz dzieciom, zapominając o sobie samej. To przykre, ale na świecie jest niezliczona ilość mężczyzn, którzy wychodzą z założenia, że kobieta, najczęściej żona, powinna robić wszystko w domu – prać, sprzątać, gotować, wychowywać dzieci, i że do niczego innego się nie nadaje. To niesamowicie krzywdzące podejście, gdyż mamy równouprawnienie i każda kobieta ma prawo do spełniania i realizacji własnych marzeń. Ma prawo iść do pracy i pogłębiać swoje horyzonty. A obowiązki domowe powinni wypełniać wspólnie.
Czy
podobałoby się Wam życie u boku mężczyzny, który o wszystko się czepia? Życie u
boku teściów, którzy na każdym kroku cię za coś ganią? Nie sądzę. Dlatego
postawcie się na chwilę na miejscu Joli, kobiety, która dość mocno została
pokiereszowana przez życie. I zastanówcie się, czy chcielibyście, aby właśnie
tak wyglądało wasze życie?
Nie miała już siły do dalszej dyskusji, która i tak do niczego nie prowadziła. Zaskoczona słowami męża, zobaczyła w nim innego człowieka. To nie był ten sympatyczny, trochę nieśmiały Adaś, z którym ponad dwadzieścia lat temu stała przed ołtarzem. Od dawna to już nie był ten sam Adaś. Czy władza i pieniądze mogą aż tak zmienić człowieka? Chyba tak. Miała na to wyraźny dowód.
Najlepszym dowodem na to, że na realizację własnych marzeń nigdy nie jest za późno, jest sama Magdalena Chrzanowska i jej debiutancka powieść I ślubuję ci…, którą napisała będą już na emeryturze.
Skupmy
się na moment na głównej bohaterce. Muszę przyznać, że często nie rozumiałam
podejścia Joli do swojego męża, kiedy dowiedziała się już wielu przykrych rzeczy
na jego temat. Była zbyt łatwowierna i naiwna, a nade wszystko pragnęła być
kochana. Czasem ta jej naiwność mnie wręcz denerwowała, ale po chwili
zastanowienia rozumiałam ją. Myślę, że i wy po przeczytaniu tej pozycji
zrozumiecie ją.
Adam, jej mąż to postać, którą się po prostu brzydziłam. Nie rozumiem jak można
być tak podłym człowiekiem, pozbawionym wszelkich skrupułów. Jest doskonałym
przykładem człowieka, któremu uderza woda sodowa do głowy, kiedy zaczyna
zdobywać więcej pieniędzy. Osobiście brzydzę się takimi osobami.
W prawdziwym życiu historii takich jak ta zawarta w tej pozycji jest niezliczona ilość. I cieszę się, że autorka postanowiła zagłębić ten temat. Być może, kobiety, które znajdują się w podobnej sytuacji i przeczytają tę książkę, zrozumieją wiele istotnych rzeczy. Być może właśnie dzięki tej książce, odmienią swoje życie i odnajdą siebie od nowa. Zrozumieją, że bycie kobietą nie oznacza, że muszą tylko i wyłącznie usługiwać mężowi i robić wszystko wokół domu. Kobieta mając już swój wiek, dorosłe dzieci, które lada dzień wyfruną z domu, powinna zadbać o siebie i swoje szczęście.
Mówią, że czas leczy rany. To prawda. Człowiekowi czasami wydaje się, że to już koniec świata, a później z perspektywy lat myśli sobie: I po co były te nerwy? Przecież trzeba było machnąć na to ręką i żyć dalej, bo szkoda zdrowia.
I
ślubuję ci… to historia warta poznania. Historia, która skłania
do przemyśleń oraz dająca prawdziwą lekcję życia. Z wielką niecierpliwością
oczekuję kontynuacji, gdyż jestem strasznie ciekawa jak dalej potoczy się
historia naszej bohaterki. A Was gorąco zachęcam do zapoznania się z tą
pozycją. Nie pożałujecie.
Za możliwość przeczytania,
zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad.